To zapewnienia ministra skarbu państwa Włodzimierza Karpińskiego, który wizytował we wtorek inwestycję. Planu B nie ma, bo nie jest potrzebny - dodał.

W sezonie, w Świnoujściu kolejka samochodów nie dziwi, wszak słońce świeci a do plaży przysłowiowy rzut beretem, ale to nie samochody turystów, a budowlańców, którzy w pocie czoła wykańczają Terminal LNG - inwestycję kluczową dla bezpieczeństwa państwa. Pytanie kiedy skończą? 

W nieoficjalnych rozmowach byłego członka rządu Sławomira Nowaka - które opublikował tygodnik "Wprost" - pada nawet data 2017 roku. Teren budowy postanowili zwiedzić posłowie z sejmowej komisji skarbu państwa. Zwiedzili nie tylko budowę terminalu, ale i pobliską latarnię morską, przez co mediom nie udało się ich spytać o ocenę postępu inwestycji. Na budowie ostał się tylko Marek Suski z Prawa i Sprawiedliwości. I wtedy pojawił się minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński. Na specjalnej konferencji towarzyszył mu prezes Polskiego LNG Tomasz Pepliński i przewodniczący sejmowej komisji skarbu Tadeusz Aziewicz z Platformy Obywatelskiej. 

Inwestycja ma być skończona do końca tego roku. Już w przyszłym, w marcu, nastąpi pierwszy odbiór gazu. W połowie 2015 roku terminal ma działać komercyjnie. Minister nie boi się ewentualnej komisji śledczej w sprawie inwestycji - taki wniosek złożyli w sejmie posłowie SLD i Twojego Ruchu. Włodzimierz Karpiński zapewnił, że nie ma zagrożenia karami za ewentualne nieodebranie katarskiego gazu. 

Ale opozycji ani wizyta, ani słowa ministra nie uspokoiły. Powodem opóźnień są kłopoty finansowe branży budowlanej i długotrwałe odbiory techniczne. Koszt inwestycji to blisko 3 miliardy złotych.