Koszykarze PGE Spójni Stargard potrafili już tracić duże przewagi i wypuszczać niemal pewne zwycięstwa. W niedzielnym meczu 16. kolejki Orlen Basket Ligi przeszli jednak samych siebie. Szalone spotkanie z Energa Icon Sea Czarnymi Słupsk należałoby podzielić na trzy części. Ostatecznie 96:83 zwyciężyli goście, z nawiązką odrabiając ośmiopunktową porażkę z pierwszej rundy.
Trener Andrej Urlep ponownie dokonał znaczących zmian w startowej piątce. Wrócił do niej Paweł Kikowski (dziewięć punktów, 3/3 za trzy), a po raz pierwszy podstawowym rozgrywającym był Trey Davis (31 minut, 19 punktów, po sześć zbiórek, asyst, ale również strat). W zespole nie ma już Ta'lona Coopera, który swoją karierę będzie kontynuował w lidze rumuńskiej. Tylko 47 sekund na parkiecie spędził Wesley Gordon. Jak przekazywał na pomeczowej konferencji prasowej trener, u amerykańskiego centra jest podejrzenie poważnej kontuzji.
Zaczęło się znakomicie dla gości, którzy po nieco ponad trzech minutach prowadzili 9:0. Pierwszy rzut trafił Alex Stein, a później dwie "trójki" dołożył Michał Nowakowski. Amerykanin pokazał, że świetnie zna stargardzkie kosze. Zdobył 24 punkty, trafiając 9/12 rzutów z gry w tym aż 6/8 "trójek".
PGE Spójnia odrodziła się w znakomitym stylu. Wygrała pierwszą kwartę, a kolejną odsłonę świetnie zakończył Luther Muhammad i było 56:46. To były momenty, w których gra stargardzkich koszykarzy musiała się podobać. Była walka, ale również skuteczność. Mecz ocenia się jednak za jego całość, a nie poszczególne fragmenty, a czynnikiem najczęściej determinującym odbiór każdego spotkania jest jego końcowy wynik.
Jeszcze przez pięć minut otwierających trzecią kwartę PGE Spójnia zmierzała pewnie po zwycięstwo. Gdy Luther Muhammad trafił pierwszy rzut wolny, było 69:52 dla gospodarzy. Drugiego rzutu Amerykanin już nie trafił i wtedy się zaczęło. Błąd za błędem, pudło za pudłem. W odpowiedzi rywale zaczęli się budzić. Przede wszystkim Loren Jackson, który w całym meczu do 22 punktów dodał siedem asyst. To on serią ośmiu punktów rozpoczął efektowny i jak się okazało skuteczny pościg. Sparaliżowana PGE Spójnia miała ogromne problemy w ataku, również z wykorzystywaniem rzutów wolnych, ale i tak utrzymywała się na prowadzeniu do połowy czwartej kwarty.
Energa Icon Sea Czarni odzyskali prowadzenie (78:75) po "trójce" Jacksona, który chwilę później kolejnymi trafieniami powiększył przewagę do siedmiu "oczek". Stargardzianie jeszcze raz próbowali odwrócić losy meczu, zbliżając się na 82:84. Końcówkę przegrali jednak aż 1:12, kompletnie zamazując dobre wrażenie, jakie zrobili przez ponad dwie kwarty niedzielnego meczu. Absolutnie nie dziwi, że PGE Spójnię po raz drugi z rzędu żegnały gwizdy sfrustrowanych kibiców, skoro ostatni kwadrans skończył się wygraną gości aż 44:14.
To była czwarta porażka z rzędu w tym trzecia w hali OSiR, gdzie od początku grudnia na sześć goszczących drużyn przegrał tylko King Szczecin.
PGE Spójnia Stargard - Energa Icon Sea Czarni Słupsk 83:96 (28:25, 28:21, 15:21, 12:29)
PGE Spójnia: Luther Muhammad 20, Trey Davis 19, Kacper Borowski 11, Aleksandar Langović 10, Paweł Kikowski 9, Sebastian Kowalczyk 5, Dawid Słupiński 5, Yehonatan Yam 4, Wesley Gordon 0, Jayden Martinez 0.
Energa Icon Sea Czarni: Alex Stein 24, Loren Jackson 22, Justice Sueing 13, Michał Nowakowski 12, Szymon Tomczak 11, Fahrudin Manjgafić 10, Quincy Ford 4, Mateusz Dziemba 0, Jakub Musiał 0.
Foto: Tomek Burakowski
Materiał sponsorowany