Arriva Polski Cukier Toruń to rywal, z którym PGE Spójnia Stargard ma duże problemy. Ta sytuacja powtórzyła się w sezonie 2024/2025. W 5. kolejce Orlen Basket Ligi Biało-Bordowi przegrali w hali OSiR 67:79. Tym razem katastrofa nadeszła w trzeciej kwarcie.
Przed meczem uroczyście pożegnany został legendarny koszykarz, trener, a ostatnio wiceprezes Spójni Stargard. Krzysztof Koziorowicz 31 października z przyczyn osobistych zrezygnował z pełnionej funkcji. Oprócz władz klubu (prezes Eweliny Świergiel i dyrektora sportowego Wiktora Grudzińskiego) w uroczystości wziął udział prezes PLK, Łukasz Koszarek, który gościł na sobotnim meczu.
Trener Andrej Urlep dokonał spodziewanych zmian w pierwszej piątce. Do Jaydena Martineza, który już zaczynał środowy mecz, dołączył Kacper Borowski. Skrzydłowy grając przez 12 minut, miał sześć zbiórek. Na początku obie drużyny nie trafiały, ale po "trójce" Ta'lona Coopera PGE Spójnia prowadziła 4:0. Twarde Pierniki szybko odpowiedziały i bardzo wyrównana pierwsza kwarta skończyła się remisem 19:19. W tej części gospodarze trafili tylko 6/18 rzutów z gry. Do tego popełnili sześć strat. Ratowało ich aż osiem ofensywnych zbiórek i przeciętna skuteczność rywali (8/20).
Sebastian Kowalczyk oraz Aleksandar Langović mocno rozpoczęli drugą kwartę i trener Srdjan Subotić po 43 sekundach poprosił o przerwę. W tej części PGE Spójnia prowadziła nawet 38:30, ale końcówkę totalnie zepsuła. Arriva Polski Cukier Toruń miał nawet szansę, żeby wyjść na prowadzenie, ale po 20 minutach przegrywał tylko 39:40, co jak na przebieg tej połowy było dobrym rezultatem.
Gra PGE Spójni Stargard rozsypała się w trzeciej kwarcie sobotniego meczu. Rywale w tej części robili, co chcieli i po fragmencie wygranym aż 23:7 uzyskali 16 "oczek" przewagi (63:47). Stargardzianie lepiej zakończyli tę część, bo siedem punktów z rzędu zdobył Dawid Słupiński, który w całym spotkaniu miał 11 "oczek" (4/8 z gry), cztery zbiórki i dwa bloki.
Aż trudno w to uwierzyć, ale, gdy grał (15,5 minuty) PGE Spójnia była lepsza od przeciwnika o 14 punktów w meczu, zakończonym 12-punktową porażką. Na odwrotnym kursie był Wesley Gordon (-26), co może wyjaśniać, dlaczego długimi fragmentami w drugiej połowie brakowało go na parkiecie. Amerykański center do sześciu punktów (3/5) dołożył osiem zbiórek (sześć w ataku).
PGE Spójnia odrabiała straty (60:67), gdy na parkiecie oprócz Gordona nie było też Ta'lona Coopera i Luthera Muhammada. Cooper w niespełna 16 minut zdobył pięć punktów (2/9 z gry). Trener Andrej Urlep na pomeczowej konferencji prasowej tłumaczył, że amerykański rozgrywający był chory. Dłużej w takiej sytuacji (24 minuty) grał Yehonatan Yam, który do dziewięciu punktów (4/9 z gry) dołożył siedem asyst i cztery zbiórki.
Luther Muhammad z 12 punktami był najlepszym strzelcem PGE Spójni. Trudno wygrać mecz, kiedy najlepszy strzelec ma taki dorobek. Wymowny był też fakt, że Amerykanin punktował tylko w pierwszej połowie (4/7), a po zmianie stron oddał tylko dwa niecelne rzuty. Po raz kolejny, gdy w końcówce trzeba było gonić, nie brał gry na siebie, a rzuty oddawali Yehonatan Yam i Sebastian Kowalczyk (osiem punktów, ale 2/8 z gry).
Przyjezdni na dłuższy okres też się zacięli. PGE Spójnia zbliżała się na siedem punktów, ale bardziej postraszyć przeciwnika nie potrafiła również ze względu na to, że Jayden Martinez spudłował wszystkie cztery rzuty wolne. To element, który generalnie zawodził w ostatnich meczach, a w sobotę gospodarze trafili tylko 11/22 prób. Goście mieli o połowę szans mniej, wykorzystując 7/11 rzutów.
PGE Spójnia trafiła 25/63 rzutów z gry przy 31/66 rywali. Przyjezdni trafili 10/24 "trójek" przy 6/19 gospodarzy. Biało-Bordowi byli lepsi w zbiórkach (44:35). To jednak efekt pierwszej połowy (27:15). Twarde Pierniki popełniły osiem strat a PGE Spójnia aż 16. Miało to wymierny efekt punktowy (17:4 na korzyść Arrivy Polskiego Cukru Toruń).
Gości do sukcesu poprowadził Divine Myles, który jak przekazał na pomeczowej konferencji trener, zagrał w sobotnim meczu pomimo osobistej tragedii. Amerykanin do 24 punktów (10/18 z gry w tym 4/6 za trzy) dołożył siedem zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty. Szalejący we wcześniejszych meczach Michael Ertel zdobył tylko osiem punktów (3/12), ale rozdał siedem asyst. Już tradycyjnie z dobrej strony grając w Stargardzie, pokazali się Wojciech Tomaszewski i Dominik Wilczek. Obaj rzucili po 11 "oczek".
PGE Spójnia Stargard - Arriva Polski Cukier Toruń 67:79 (19:19, 21:20, 14:24, 13:16)
PGE Spójnia: Luther Muhammad 12, Dawid Słupiński 11, Yehonatan Yam 9, Sebastian Kowalczyk 8, Aleksandar Langović 8, Paweł Kikowski 7, Wesley Gordon 6, Ta'lon Cooper 5, Kacper Borowski 1, Jayden Martinez 0.
Arriva Polski Cukier: Divine Myles 24, Wojciech Tomaszewski 11, Dominik Wilczek 11, Viktor Gaddefors 10, Abdul Malik Abu 9, Michael Ertel 8, Dzimitry Ryuny 6, Bartosz Diduszko 0, Ignacy Grochowski 0.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Sport
- Katastrofa PGE Spójni Stargard