Końcówka wyrównanego meczu bez trzech podstawowych koszykarzy? Na taki wariant zdecydował się trener Sebastian Machowski i to zapewniło Biało-Bordowym wygraną z Anwilem Włocławek 86:82.
Przez ostatnich 12 minut szkoleniowiec Biało-Bordowych nie dokonał żadnej zmiany. To już sytuacja zaskakująca, ale jeszcze bardziej szokować mogła piątka, jaka grała przez cały ten czas. Było w niej aż trzech rezerwowych. Do Devona Danielsa IV oraz Wesley'a Gordona (podstawowi koszykarze) dołączyli Alex Stein, Benjamin Simons i Dominik Grudziński (jedyny Polak w PGE Spójni na parkiecie w decydujących momentach).
Trenera Biało-Bordowych zapytaliśmy, czy takie ustawienie było elementem planu na czwartkowy mecz? - To nie był plan. Niemożliwe jest decydowanie wcześniej o kłopotach z faulami, czasie gry. To było pięciu graczy w najlepszym rytmie, którzy zagrali mocną drugą połowę, a szczególnie czwartą kwartę. Oni dowieźli ten mecz. Nie ma znaczenia, kto jest starterem. Myślę, że Alex mógłby nim być w naszym zespole i w każdej innej drużynie, ale ktoś musi wchodzić z ławki. W tym meczu ci gracze przynieśli nam zwycięstwo - zaznaczył Sebastian Machowski.
- Grali zawodnicy nie z pierwszej piątki. To pokazuje, jak silną drużyną jesteśmy, że każdy zawodnik może wziąć ciężar gry w takich decydujących momentach w spotkaniu - dodał w rozmowie z naszym portalem Dominik Grudziński, który grał przez prawie 18 minut (ponad 14 minut z rzędu od połowy trzeciej kwarty).
Wychowanek PGE Spójni rozegrał kolejny dobry mecz w ćwierćfinale play-off Orlen Basket Ligi. Trafił 5/6 rzutów wolnych, zdobył dziewięć punktów i uzyskał też pięć zbiórek. Pod względem statystycznym na pewno nie był to jego rekordowy występ, ale czy czuje się wyróżniony, że mógł rywalizować na tak wysokim poziomie w meczu o tak dużą stawkę?
- Waga meczu jest inna, ale nie traktuję tego, jako wyróżnienie tylko bardzo długo nad tym pracowałem, żeby w końcu dostać te minuty, na które zasługuję i teraz je wykorzystuję. Gramy z najlepszą drużyną w Polsce, wygrywamy z nią i w sobotę zrobimy wszystko, żeby było identycznie - przyznał koszykarz PGE Spójni Stargard.
Czy w związku z taką końcówką w sobotnim spotkaniu trener dokona zmian w wyjściowej piątce? Zwykle obok Danielsa i Gordona mecze na parkiecie rozpoczynają Stephen Brown Jr., Karol Gruszecki i Aleksandar Langović. Każdy z nich w czwartkowym meczu dał drużynie coś dobrego, ale w decydujących momentach wyrównanego pojedynku szkoleniowiec postawił na innych koszykarzy.
- Nie wiem, czy cokolwiek zmienimy. Powiedziałem po dwóch pierwszych meczach, że po prostu popełniliśmy za dużo błędów. W pierwszym meczu nie trafialiśmy rzutów, a w drugim mieliśmy inne problemy i trudności, których nie mogliśmy kontrolować. W trzecim meczu było trochę lepiej. W czwartkowym meczu weszliśmy do głów przeciwnika. W sobotę będzie liczyła się przede wszystkim energia, obrona, niepokojenie strzelców, a nie pozostawianie ich wolnymi. Do tego walka z Sandersem, który zdobywa swoje punkty. To musi być trudne, ale są to kluczowe rzeczy - wyjaśnił Sebastian Machowski.
- Grają koszykarze, którzy grają najlepiej w play-offie. To nie ma większego znaczenia, bo zagraliśmy z tą drużyną cztery mecze. Znamy się na wylot, więc tutaj nie ma wielkich zaskoczeń - dodawał na pomeczowej konferencji prasowej trener Anwilu, Przemysław Frasunkiewicz pytany o nietypowe ustawienie PGE Spójni Stargard w końcówce czwartkowego meczu.
Materiał sponsorowany