Zrobili to! Koszykarze PGE Spójni Stargard przerwali niemoc w fazie play-off Orlen Basket Ligi i pozostali w grze o półfinał. Anwil Włocławek prowadzi w ćwierćfinałowej serii 2:1, ale czwartkowy mecz w Hali OSiR Biało-Bordowi zwyciężyli 86:82.
Radość była ogromna, bo to dopiero drugie zwycięstwo PGE Spójni Stargard w play-offach od awansu do Orlen Basket Ligi. Pierwszego jednak kibice PGE Spójni nie mieli okazji wspólnie świętować, bo ponad trzy lata temu mecze z Enea Stelmetem Zastalem Zielona Góra odbywały się bez udziału publiczności.
W czwartkowym meczu było wszystko, czego można się spodziewać w play-offach. Emocje, walka do ostatniej sekundy, próby zaskoczenia rywala i indywidualne popisy. Niesieni gorącym dopingiem gospodarze rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść. Również prowadzący po dwóch meczach Anwil Włocławek miał duże wsparcie głośnej grupy swoich fanów.
Victor Sanders otworzył wynik celnymi rzutami wolnymi, ale później dziewięć punktów z rzędu zdobyła PGE Spójnia. Gospodarze w pierwszej kwarcie mieli nawet dziewięć "oczek" przewagi (13:4), a po 10 minutach prowadzili 15:11. Obie drużyny miały duże problemy ze skutecznością - PGE Spójnia trafiła 3/13, a Anwil 3/17 rzutów z gry. Biało-Bordowych ratowały rzuty wolne (9/11). W całym spotkaniu również różnica w tym elemencie była znacząca podobnie, jak w pierwszym meczu we Włocławku. PGE Spójnia wykorzystała 22/29 rzutów wolnych, a Anwil 13/15.
Druga kwarta była bardzo ofensywna. Anwil trafił 11/21, a PGE Spójnia 11/16 rzutów z gry. Stargardzki zespół miał ponownie dziewięć "oczek" przewagi, ale po błędach popełnionych w końcówce prowadził tylko 41:38. W całym meczu nieskuteczny był Luke Petrasek, który wcześniej sporo rzucał przeciwko PGE Spójni, a w czwartek trafił 2/9 rzutów z gry. Jeszcze gorzej wypadł Tomas Kyzlink (3/14), ale Anwil miał innych koszykarzy, którzy trzymali Rottweilery w grze.
W pierwszej połowie 11 punktów zdobył były zawodnik PGE Spójni, Mateusz Kostrzewski. Skrzydłowy nie pomylił się w rzutach z dystansu (3/3). Po zmianie stron oddał już tylko jeden niecelny rzut. Nie do zatrzymania przez cały mecz był Victor Sanders, który do 28 "oczek" dołożył sześć asyst. Trafił 9/20 rzutów z gry (4/9 za trzy) i 6/7 rzutów wolnych.
To właśnie lider Anwilu odzyskał prowadzenie dla swojej drużyny na początku trzeciej kwarty. PGE Spójnia odpowiedziała serią siedmiu punktów, ale w drugiej części prowadzenie wielokrotnie się zmieniało. Goście rekordowo prowadzili 65:60, ale kolejna seria ośmiu "oczek" odmieniła sytuację.
Nieco ponad minutę przed końcem po punktach Devona Danielsa IV i Alexa Steina PGE Spójnia prowadziła 82:75 i teoretycznie nie mogła już tego meczu przegrać. Goście mieli jednak inne zdanie. "Trójka" Jakuba Garbacza, blok Kalifa Younga, punkty Tomasa Kyzlinka i 35 sekund przed końcem było już tylko 82:80.
PGE Spójnia po przerwie wziętej przez trenera Sebastiana Machowskiego grała długo, ale finalnie po bloku rywali na akcję Biało-Bordowym zostało 1,7 sekundy. Nic jednak straconego, bo kluczowe punkty zdobył Benjamin Simons. Szybko odpowiedział jeszcze Sanders, ale faulowany Stein nie pomylił się z rzutów wolnych i ustalił rezultat.
W decydujących momentach trener Sebastian Machowski postawił na bardzo zaskakującą piątkę z aż trójką rezerwowych graczy. W kluczowych momentach czwartkowego meczu na parkiecie byli Benjamin Simons, Alex Stein i Dominik Grudziński. Nie grali za to Karol Gruszecki, który po przewinieniu technicznym miał cztery faule i w drugiej połowie zagrał siedem minut, Aleksandar Langović i Stephen Brown Jr.
Serb w pierwszej połowie uzyskał po sześć punktów i zbiórek, ale w drugiej części już nie powiększył tego dorobku. Rozgrywający w pierwszej części miał 13 "oczek" (5/7 z gry), ale po zmianie stron dołożył tylko punkt, wykorzystując jeden z trzech rzutów wolnych. Odważna decyzja wynikająca jednak z meczowej sytuacji (faule, ale też aktualna dyspozycja i potrzeby) przyniosły efekt w postaci pierwszego zwycięstwa w ćwierćfinałowej rywalizacji z Anwilem.
Liderem gości był Victor Sanders, a dla PGE Spójni 21 punktów w 35 minut zdobył Devon Daniels IV. Amerykanin trafił 8/18 rzutów z gry, a lepiej zagrał w drugiej połowie, w której zdobył 13 punktów (6/10). Do tego dołożył sześć zbiórek i pięć asyst. Tyle samo kluczowych podań miał Alex Stein, a cała PGE Spójnia miała 14 asyst przy 18 Anwilu.
PGE Spójnia trafiła 6/22 "trójek", a forsujący te rzuty szczególnie w końcówce Anwil miał w tym elemencie 13/40. Różnica w zbiórkach tym razem nie była tak znacząca (41:39 dla Anwilu), jednak już na atakowanej tablicy mniej skuteczni goście mieli przewagę (16:9).
PGE Spójnia Stargard - Anwil Włocławek 86:82 (15:11, 26:27, 20:27, 25:17)
PGE Spójnia: Devon Daniels IV 21, Stephen Brown Jr. 14, Alex Stein 11, Wesley Gordon 10, Dominik Grudziński 9, Benjamin Simons 8, Karol Gruszecki 7, Aleksandar Langović 6, Adam Łapeta 0.
Anwil: Victor Sanders 28, Jakub Garbacz 12, Janari Joesaar 12, Mateusz Kostrzewski 11, Tomas Kyzlink 8, Luke Petrasek 5, Kalif Young 4, Ziga Dimec 2, Amir Bell 0, Kamil Łączyński 0.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2-1 dla Anwilu Włocławek.
Materiał sponsorowany