W 18. kolejce Orlen Basket Ligi PGE Spójnia Stargard przegrała z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski 73:77. Czwartkowy mecz ocenił trener Sebastian Machowski oraz dwaj najlepsi strzelcy Biało-Bordowych.
- Gratulacje dla Stali Ostrów za zwycięstwo. Liczyłem na inny wynik, ale w tym meczu decydujące były zbiórki i punkty drugiej szansy. Uważam, że mieliśmy szanse odwrócić losy tego meczu. Wracaliśmy kilka razy i nawet wychodziliśmy na prowadzenie, ale na końcu zmarnowaliśmy nasze szanse - zaznaczył na pomeczowej konferencji prasowej trener Sebastian Machowski.
- Gratulacje dla nich. Bardzo trudny i wyrównany mecz. Jest całkiem jasne, gdzie on się rozstrzygnął. W rzutach z gry zatrzymaliśmy ich na 40 procentach, ale mieli 15 ofensywnych zbiórek i sporo okazji na zdobywanie punktów drugiej szansy. Przy meczu, który skończył się różnicą czterech punktów to za dużo. To jest dla nas rozczarowujące. Tabela jest tak ciasna, a ten mecz był tak bliski, dlatego dla nas na końcu to na pewno jest niezadowalające. Bardzo dobry zespół jednak się nie podda, wyciągnie z tego nauczkę i będzie grał lepiej - dodał najlepszy strzelec PGE Spójni, Benjamin Simons, który zdobył 18 punktów.
Rzeczywiście PGE Spójnia Stargard wyraźnie przegrała rywalizację o zbiórki (27:41), co przełożyło się na przewagę Arged BM Stali w punktach zdobytych właśnie z ponowień po nieskutecznych akcjach (17:5). - Szczególnie w pierwszej połowie już mieli bardzo dużo zbiórek ofensywnych - dodał w pomeczowym wywiadzie emitowanym na Polsacie Sport Extra kapitan PGE Spójni, Karol Gruszecki.
Po zmianie stron PGE Spójnia poprawiła się, bo gospodarze mieli tylko cztery ofensywne zbiórki. Czego jednak zabrakło do zwycięstwa? - Myślę, że przede wszystkim egzekucji i spokoju w ataku, bo Stalówka praktycznie przez cały mecz grała tę samą obronę. My się z tym strasznie męczyliśmy. Nie potrafiliśmy wyprowadzić otwartych rzutów i jak w końcówce zaczęliśmy trafiać to niestety nie udało ich się już dogonić - ocenił Karol Gruszecki.
Kapitan PGE Spójni trafił 4/6 rzutów z dystansu i miał też efektowny wsad nad Michałem Chylińskim. To wszystko złożyło się na 14 zdobytych punktów. - Tylko co z tego? Nie zrealizowaliśmy żadnego celu, z którym tutaj przyjechaliśmy. Może dobry mecz w wykonaniu kilku zawodników w naszym zespole, ale to nie wystarczy na taki zespół, jak Stal Ostrów - nie ukrywał doświadczony koszykarz.
PGE Spójnia walczyła o zwycięstwo, ale w końcówce mogła przynajmniej uratować lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Na ten moment nie ma to znaczenia, bo Arged BM Stal wygrała o jeden mecz więcej, ale na koniec rundy zasadniczej może się liczyć. - Przede wszystkim szkoda, że nie udało się obronić przewagi trzypunktowej z pierwszego spotkania, bo wiadomo, jak to jest ważne przy rozstawieniu w końcowej tabeli natomiast nie najgorszy mecz w naszym wykonaniu. Na pewno możemy trzymać głowy wysoko i przygotować się na następne spotkanie - przyznał kapitan PGE Spójni.
Na gorszy o zaledwie punkt bilans bezpośrednich spotkań zwrócił też uwagę trener. Dlatego ostatnia akcja, w której po weryfikacji wideo stargardzkiej drużynie pozostało 1,2 sekundy, miała takie znaczenie. Trudno było liczyć, że da się odrobić cztery punkty i doprowadzić do dogrywki, ale każdy celny rzut pozwoliłby zrealizować plan minimum. To jednak również się nie udało i gospodarze po końcowej syrenie mogli być w pełni zadowoleni z udanego rewanżu, bo zgarnęli całą możliwą pulę.
- Niestety przegraliśmy także bilans bezpośrednich spotkań. To jest trochę bolesne. Nie jest łatwo tutaj wygrać. Zrobiliśmy to w ostatnim roku. Nie potrafiliśmy tego zrobić w tym roku. Zobaczymy, czy będziemy mieli kolejną szansę. Miejmy nadzieję, że w play-offach - podsumował Sebastian Machowski.
Teraz przed PGE Spójnią dłuższa niż zwykle przerwa, bo następny wyjazdowy mecz z Legią Warszawa odbędzie się 28 stycznia (niedziela) o godz. 15:30.
Materiał sponsorowany