Koszykarze PGE Spójni zrewanżowali się mistrzowi Kosowa za porażkę w Stargardzie. W 6. kolejce pokonali KB Peja 91:87 i z bilansem 3-3 zajęli drugie miejsce w Grupie H. Do kolejnej rundy FIBA Europe Cup jednak nie awansowali.
Obie drużyny straciły realne szanse na awans po wtorkowym meczu, gdy Casademont Zaragoza przegrał sensacyjnie z BC Kalev/Cramo 71:78. Jak się później okazało, inne wyniki ułożyły się tak, że nawet Estończycy z całkiem niezłym bilansem (dwa zwycięstwa do klasyfikacji drugich miejsc i -6 w małych punktach) nie awansowali do kolejnej rundy. To tylko pokazuje, że przy dwóch wysokich porażkach z NINERS Chemnitz awans był poza zasięgiem PGE Spójni, nawet gdyby Biało-Bordowi wygrali w Stargardzie z KB Peja.
Gospodarze byli trochę osłabieni - nie zagrał między innymi Tervell Beck, który w Stargardzie zdobył 21 punktów. PGE Spójnia musiała sobie natomiast radzić bez Wesley'a Gordona. Trener Sebastian Machowski dokonał kilku zmian w pierwszej piątce. Od początku mecz na parkiecie zaczęli Benjamin Simons i Adam Łapeta. Polski center grał jednak krótko - tylko przez dziewięć minut i 40 sekund.
W końcówce pierwszej kwarty PGE Spójnia prowadziła 27:21, ale akcją 3+1 odpowiedział Meriton Ismaili. W połowie drugiej kwarty dwie "trójki" trafił Karol Gruszecki i PGE Spójnia ponownie odskoczyła (40:33). Kapitan Biało-Bordowych podobnie, jak Devon Daniels już na tym etapie spotkania miał 11 zdobytych punktów. Po wsadzie Aleksandara Langovicia było 42:34, ale niesieni gorącym dopingiem gospodarze przed przerwą odrobili wszystkie straty.
Nie minęło nawet 100 sekund trzeciej kwarty i to koszykarze KB Peja prowadzili 54:46. PGE Spójnia popełniała błyskawiczne straty, a sześć punktów w tym fragmencie zdobył Urald King. Biało-Bordowi musieli gonić, ale mieli do tego znakomitą broń, bo w samej trzeciej kwarcie trafili 7/9 "trójek". W całym meczu skuteczność również była świetna (16/30). Co ciekawe gospodarze oddali tylko 15 rzutów z dystansu i trafili trzy.
Obie drużyny zmarnowały sporo rzutów wolnych. PGE Spójnia wykorzystała tylko 15/26 prób, a jej rywal 12/20. Pomimo wcześniejszych przewag o losach meczu decydowała nerwowa końcówka. W niej prowadzenie PGE Spójni dawał Devon Daniels, a zwycięstwo 91:87 zapewnił rzutami wolnymi Benjamin Simons. Amerykanin bardzo rzadko myli się w tym elemencie i nawet w tak gorącej atmosferze nie zawiódł.
PGE Spójnia wygrała dzięki dużej przewadze w "trójkach". Biało-Bordowi za to wyraźnie przegrali zbiórki (36:53). Gospodarze mieli aż 25 zbiórek w ataku, co pozwoliło im oddać aż o 22 rzuty z gry więcej. Problemem było też 18 strat PGE Spójni, z których miejscowi mieli 14 przechwytów.
Devon Daniels zdobył 24 punkty. Trafił 9/15 prób z gry (3/5 za trzy) i 3/6 rzutów wolnych. Miał też pięć zbiórek, po cztery asysty i straty. Karol Gruszecki dołożył 19 "oczek" (5/6 za trzy) i pięć zbiórek. Aleksandar Langović skompletował double-double (12 punktów i 14 zbiórek). Miał też cztery asysty i dwa bloki. Z nim na parkiecie PGE Spójnia była o 14 "oczek" lepsza od przeciwnika, a jest to dość wymierna statystyka, bo grał przez 30,5 minuty.
Benjamin Simons dołożył 12 punktów (3/7 za trzy), a Stephen Brown rozdał dziewięć asyst. Po drugiej stronie punktowało sześciu z ośmiu koszykarzy KB Peja. Jay Jay Chandler zdobył 21 punktów (8/16 z gry), ale wykorzystał tylko 4/8 rzutów wolnych. Potężne double-double pomimo nie najlepszej skuteczności osiągnęli Urald King (po 18 "oczek" i zbiórek) oraz Justin Edler Davis (17 punktów i 16 zbiórek).
KB Peja - PGE Spójnia Stargard 87:91 (25:27, 21:19, 27:25, 14:20)
KB: Jay Jay Chandler 21, Urald King 18, Justin Edler Davis 17, Jacob Calloway 15, Arian Callakaj 10, Meriton Ismaili 6, Albin Berisha 0, Dion Sheqiri 0.
PGE Spójnia: Arguster Daniels 24, Karol Gruszecki 19, Aleksandar Langović 12, Benjamin Simons 12, Sebastian Kowalczyk 7, Stephen Brown 6, Adam Brenk 5, Dominik Grudziński 5, Adam Łapeta 1, Damian Krużyński 0.
Materiał sponsorowany