Już w czwartek (godz. 18:00) trzecia odsłona ćwierćfinałowej rywalizacji PGE Spójni z Legią. Obie drużyny przenoszą się do Stargardu.
Legia wygrała dwa domowe mecze (84:77 i 91:78). Jeszcze jedno zwycięstwo sprawi, że ekipa ze stolicy po raz trzeci z rzędu znajdzie się w strefie medalowej. Dwa lata temu drużyna prowadzona przez trenera Wojciecha Kamińskiego zajęła czwarte miejsce, a rok później została wicemistrzem Polski.
Co ciekawe w rundzie zasadniczej Legia przegrała wszystkie mecze z czołową trójką oraz piątą w tabeli PGE Spójnią. Z niżej notowanymi ekipami miała jednak tylko dwie wpadki - w Dąbrowie Górniczej i u siebie z Tauronem GTK Gliwice. Z tymi zespołami i to w identycznej konfiguracji przegrała PGE Spójnia, ale Biało-Bordowi potykali się zdecydowanie częściej.
Niemal dokładnie 20 lat temu (sezon 2002/2003) Spójnia (wtedy pod nazwą Komfort) rozegrała ostatni mecz play-off w PLK przed stargardzką publicznością. Startująca z ósmego miejsca drużyna przegrała 0:3 z Prokomem Treflem Sopot. W Stargardzie było 67:88.
Oczywiście już po powrocie do Energa Basket Ligi PGE Spójnia grała w play-offach. W 2021 roku zmierzyła się z Enea Zastalem BC. W Zielonej Górze przegrała 70:90 i 74:89. Trzeci mecz u siebie wygrała 82:77, a w czwartym była blisko wyrównania stanu rywalizacji przegrywając po dogrywce.
Tamte play-offy kibice mogli jednak oglądać tylko w internetowych transmisjach, bo wszystkie mecze odbywały się bez udziału publiczności. Dopiero teraz, po pięciu latach od powrotu do EBL, fani PGE Spójni mają szansę na żywo poczuć smak najważniejszej części sezonu.
Play-offy obecne oraz te z 2021 roku łączy trzech koszykarzy Legii, którzy wtedy występowali w Enei Zastalu BC. To Łukasz Koszarek, Janis Berzins i Geoffrey Groselle. Amerykański center z polskim paszportem oczywiście nie gra tak, jak dwa lata temu, ale w poniedziałkowym meczu miał 12 punktów i sześć zbiórek. W 17 minut popełnił również pięć przewinień.
W PGE Spójni po pięć fauli mieli Ajdin Penava i Brody Clarke, a cztery przewinienia miał Barret Benson. - Ten mecz był zupełnie inaczej prowadzony i to od początku sprawiało nam problemy - mówił trener Sebastian Machowski. Na pomeczowej konferencji prasowej nie padło słowo sędziowie, ale przekaz był jasny. Dla porównania w sobotnim pojedynku nie było koszykarza, który osiągnąłby pięć przewinień.
PGE Spójnia ma mało czasu, żeby coś poprawić. Musi jedynie liczyć, że zadziała to, co dawało zwycięstwa w sezonie zasadniczym. Przede wszystkim potrzeba znakomitego meczu w wykonaniu Courtney'a Fortsona. Rozgrywającego Legia jednak dobrze broni. Tylko trzy rzuty z gry oddał w dwóch meczach Ajdin Penava, który nie odnalazł się w tej serii. Nieskuteczny (7/25 z gry) jest Jordan Mathews i tu szanse są większe, że może akurat w tym dniu będzie wpadać.
Grę Legii odmienili koszykarze pozyskani już w trakcie sezonu. To nie tylko rozgrywający Kyle Vinales, ale również uniwersalny Aric Holman, który stał się najlepszą opcją na dwie podkoszowe pozycje. Trzecim istotnym graczem jest Travis Leslie. Do tego w poniedziałek do gry po kontuzji wrócił Billy Garrett. Grał tylko przez 9,5 minuty, ale w tym czasie Legia była lepsza od PGE Spójni o 16 punktów.
Znaczenie ma też rotacja dostępnymi koszykarzami. W poniedziałek gdy mecz nie był tak wyrównany w Legii najdłużej grał Kyle Vinales (28 minut). W PGE Spójni Barret Benson, Karol Gruszecki i Courtney Fortson spędzili na parkiecie ponad 30 minut. W czwartek jednak gospodarze nie mają nic do stracenia. Najważniejsze jest zwycięstwo pozwalające rozegrać kolejny, sobotni pojedynek.
PGE Spójnia Stargard - Legia Warszawa / czwartek 11.05.2023 godz. 18:00.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2-0 dla Legii
Materiał sponsorowany
