W środę przegrali u siebie z Legią Warszawa 63:77. - Słaby mecz w naszym wykonaniu. Niestety kolejny raz nie trafialiśmy z dystansu. Mimo tego w trzeciej kwarcie szarpaliśmy w obronie. Mieliśmy jakieś momenty, że można było wrócić do gry. Nie udało się wtedy tego przełamać - ocenił na pomeczowej konferencji prasowej Kacper Młynarski.
Na parkiecie spędził 23,5 minuty. Więcej nie mógł, bo w końcówce popełnił piąte przewinienie. Trener Maciej Raczyński ponownie postawił też na Dominika Grudzińskiego (11 minut). W sobotnim meczu z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz rotacja podkoszowa ponownie może być skrócona jeżeli uraz Nicka Spiresa okaże się poważniejszy i wyeliminuje go z tego spotkania.
- Miejmy nadzieję, że zawodnicy, którzy doznali urazów, będą mogli nam pomóc w następnych meczach, bo jeżeli nie to będzie dodatkowe utrudnienie. Zostały nam cztery spotkania i zrobimy wszystko, żeby ten sezon zakończyć w jak najlepszym stylu. Przede wszystkim po tych porażkach u siebie, gdzie teraz zdecydowanie te dwa mecze nam nie wyszły - podkreślił skrzydłowy PGE Spójni Stargard.
Biało-Bordowi po styczniowej przebudowie mają ogromne problemy w ataku. W dwóch ostatnich meczach z trudem przekraczali 60 punktów. Niedawno również podobna sytuacja była w starciach z Enea Zastalem BC Zielona Góra i GTK Gliwice. Te wszystkie mecze łączy fatalna skuteczność w rzutach za trzy punkty.
- Niestety mamy tak zbudowany zespół, że tych strzelców nie ma wielu. Po zmianie trenera w pierwszych meczach było widać poprawę natomiast zespoły nas skautują, przygotowują się. Tych pozycji nie ma wiele, a jeżeli są to dla tych, których chce przeciwnik. Nie jest łatwo nam wykreować coś w ataku. Na tym to polega, żeby trafiać do kosza. W dwóch ostatnich meczach mieliśmy z tym olbrzymi problem - nie ukrywał Kacper Młynarski w rozmowie z naszym portalem.
Na obwodzie jest zbyt wielu koszykarzy, którzy nie rzucają "trójek", robią to na niskiej skuteczności lub po prostu rzadko decydują się na rzuty z dystansu. To sprawia, że rywale mają sporo opcji, żeby odpuszczać konkretnych graczy, a koncentrować się na tych, którzy najlepiej czują się w tym elemencie. Dla przykładu Baylee Steele w ostatnich ośmiu meczach trafił 7/31 prób za trzy, a we wcześniejszych sześciu 16/31. Spadła też skuteczność Kacpra Młynarskiego, który w ostatnich pięciu meczach trafił 9/45 prób z gry, a we wcześniejszych pięciu 23/41.
- Pierwszy mecz po zmianie trenera zmieniliśmy trochę styl, zagrywki. Wszystko na początku fajnie grało, ale nie można wiecznie zmieniać. Przeciwnicy się teraz dostosowują do tego, co gramy. Mamy z tym duży problem, żeby to przełamać. Musimy na szybko coś wymyślić, bo zostały nam cztery spotkania. Nie ma czasu na zmiany. Musimy lepiej egzekwować to, co mamy - tłumaczył koszykarz PGE Spójni Stargard.
Biało-Bordowi w środę nie stracili szans na play-offy, bo King Szczecin przegrał z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski 79:118. Szanse na ósme miejsce są jednak czysto matematyczne, bo PGE Spójnia musiałaby wygrać wszystkie mecze, a jej rywale przegrać wszystko. Przy takiej formie i terminarzu to po prostu się nie wydarzy. Nasz rozmówca zaprzepaszczonych szans upatruje w przegranych końcówkach.
- Szanse są małe i zdajemy sobie z tego sprawę. Myślę, że nie powinien nam nikt odmawiać zaangażowania, bo dajemy z siebie, co mamy. Niestety efekt jest taki, a nie inny. Liczyliśmy ostatnio z chłopakami, że było siedem zaciętych końcówek po dogrywce lub różnicą kilku punktów. Z tych końcówek wygraliśmy tylko jedną w Warszawie. Gdyby chociaż połowa tych meczów skończyła się naszym sukcesem, bylibyśmy na dobrej drodze do play-off. Niestety na tym koszykówka polega, żeby takie końcówki wygrywać. Nam się w tym sezonie nie udaje - powiedział Kacper Młynarski.
Materiał sponsorowany