Mecz Polska - Węgry zakończył fazę grupową eliminacji do MŚ w Katarze. Biało-Czerwoni już po piątkowym zwycięstwie z Andorą byli pewni drugiego miejsca, które zagwarantowało udział w marcowych barażach. Głównym rywalem w rywalizacji o tę lokatę mieli być właśnie Węgrzy, ale przegrali dwa razy z Albanią i poniedziałkowy pojedynek nie miał dla nich znaczenia.
Na Stadionie Narodowym w Warszawie to goście zwyciężyli 2:1. Węgrzy to trzeci zespół, który zdobył polską twierdzę. Wcześniej zwyciężały tutaj tylko Ukraina oraz Szkocja. Przez ponad siedem lat nikt nie potrafił wywieźć kompletu punktów.
Paulo Sousa w marcu zaczął eliminacje od chaotycznego eksperymentu. To właśnie w meczu z Węgrami portugalski selekcjoner debiutował w tej roli (remis 3:3). Zdecydowanie większym zaskoczeniem był jednak poniedziałkowy eksperyment, czyli gra bez kluczowych piłkarzy. Za kartki pauzował Grzegorz Krychowiak. Oszczędzany w obawie przed podobną pauzą w barażach był Kamil Glik. Najbardziej szokowała jednak absencja Roberta Lewandowskiego.
Napastnik oglądał mecz z trybun. Tłumaczono to intensywnym sezonem klubowym i reprezentacyjnym. Odpoczynek może mu się przydać, ale ta porażka może mieć również fatalne skutki. Jeżeli Polska nie utrzyma rozstawienia w barażach już w półfinale będzie musiała grać na wyjeździe. Wszystko już teraz zależy od rozstrzygnięć w innych grupach. Wiadomo również, że z dodatkowej ścieżki walki o mundial będą musiały skorzystać takie potęgi, jak Portugalia oraz Włochy.
Po dwóch niezłych kwadransach z przewagą reprezentacji Polski przyszły dwa zdecydowanie słabsze. Przełożyło się to też na wynik. W 37. minucie na prowadzenie wyszli Węgrzy. Faulował Karol Linetty, a z rzutu wolnego dośrodkowywał Zsolt Nagy. Piłkę fatalną interwencją przedłużył Tymoteusz Puchacz, a ANDRÁS SCHÄFEr uderzeniem głową pokonał Wojciecha Szczęsnego.
Na drugą połowę wszedł czwarty z podstawowych piłkarzy, którego brakowało. To właśnie Piotr Zieliński w 61. minucie wykonywał rzut rożny, po którym padł wyrównujący gol. Próba Jana Bednarka została zablokowana, ale na miejscu był Karol Świderski i precyzyjnym uderzeniem głową pokonał bramkarza rywali.
Biało-Czerwoni po tym trafieniu odżyli. Wydawało się, że kontrolują sytuację i przynajmniej nie przegrają. Nic z tego. W 80. minucie Węgrzy po złym wybiciu piłki z autu wymienili kilka szybkich podań. Na prawej stronie boiska niepilnowany Tamás Kiss posłał podanie po ziemi do Dániela Gazdaga, a wprowadzony w drugiej połowie z ławki pomocnik mocnym uderzeniem nie dał szans Szczęsnemu na interwencję.
Polska - Węgry 1:2 (0:1)
0:1 - ANDRÁS SCHÄFEr 37'
1:1 - Karol Świderski 61'
1:2 - Dániel Gazdag 80'
Materiał sponsorowany