Biało-Bordowi przegrali w piątek z Twardymi Piernikami Toruń 77:85. Była to ich trzecia porażka w sezonie. Rywale prowadzili przez 38,5 minuty, a przez pozostałych 90 sekund był remis. Pomimo takiej dominacji przeciwnika w końcówce pojawiła się szansa na zwycięstwo. Przeważył jednak duży deficyt z pierwszej oraz trzeciej kwarty.
- Myślę, że kluczowa była właśnie pierwsza połowa, którą w dużej mierze przespaliśmy. Dopiero w drugiej kwarcie zaczęliśmy grać lepiej. Fatalny start tego meczu. Musieliśmy gonić. To kosztuje mnóstwo sił. Na końcu brakło czasu, trochę szczęścia - przyznał Kacper Młynarski.
Skrzydłowy na parkiecie spędził 32 minuty. Do 12 punktów dołożył po trzy zbiórki, asysty i przechwyty. Skuteczniejszy był w akcjach bliżej kosza (3/4 za dwa). Z dystansu trafił natomiast 1/5 prób z gry.
Czy pomimo porażki z piątkowego meczu PGE Spójnia Stargard wyciągnie coś pozytywnego? Następne spotkanie Biało-Bordowi rozegrają w sobotę 9 października w Gliwicach z GTK (początek o 15:30). Kolejny domowy pojedynek jest natomiast zaplanowany na 16 października. O 15:30 rywalem będzie Asseco Arka Gdynia.
- Jako plus mogę powiedzieć, że fajnie zareagowaliśmy na słabszy początek, natomiast zdarza się to drugi raz w sezonie. Z Treflem było tak samo. Potem musimy gonić. Nie jest łatwo wygrać zwłaszcza na wyjeździe, kiedy się zaczyna źle mecz. Pracujemy dalej, jedziemy do Gliwic na następny mecz - podsumował Kacper Młynarski.
Materiał sponsorowany