Czwarty mecz i czwarta porażka w tym sezonie z drużyną, która była zdecydowanie najlepsza w rundzie zasadniczej. W odmienionym składzie Enea Zastal BC Zielona Góra chce potwierdzić swoją dominację w play-offach Energa Basket Ligi. Wtorkowy pojedynek bardzo przypominał mecz, który 5 lutego odbył się w Stargardzie. Wtedy przewaga PGE Spójni była nawet większa, ale rywale odrobili wszystkie straty jeszcze w pierwszej połowie, a na przełomie trzeciej i czwartej kwarty nie dali szans gospodarzom.
- Pod koniec pierwszej połowy, gdy mieliśmy siedem punktów przewagi, mieliśmy swoją szansę może nie na wygranie meczu, ale na ułożenie sobie lepiej drugiej połowy. Później dwa lay-upy niecelne, próba wsadu. W drugą stronę tracimy osiem punktów i schodzimy na przerwę z wynikiem remisowym - wskazywał kluczowy moment na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski.
Kibice twierdzili nawet, że ten mecz był do wygrania. Przewaga siedmiu punktów w drugiej kwarcie z tak klasowym przeciwnikiem to jednak nie była sytuacja, po której można stwierdzić, że Biało-Bordowi zmarnowali wielką szansę na zwycięstwo w Zielonej Górze.
- Wiadomo, że Zastal ma takie momenty, w których przyciśnie. Ten moment trwał od połowy trzeciej kwarty praktycznie do końca meczu. Zasłużone zwycięstwo. Szykujemy się na następny mecz - podsumował trener PGE Spójni Stargard.
Właśnie o tym drugim momencie mówił Filip Matczak. Od wyniku 55:55 gospodarze odskoczyli na 71:57 i było jasne, że choćby minimalna szansa na niespodziankę właśnie odjechała. Można było oczywiście przegrać ten mecz trochę niżej, ale w play-offach małe punkty nie mają znaczenia. Warto było dać, choć chwilę odpoczynku podstawowym koszykarzom.
- Trenerzy nas na to uczulali. Zastal ma fragmenty, w których naprawdę potrafi zdominować grę i ją przyśpieszyć, wykorzystać błędy przeciwnika. To się wydarzyło. My nie byliśmy w stanie ich przyhamować i zatrzymać. Dlatego zrobili przewagę. To była końcówka trzeciej i początek czwartej kwarty. Wiedzieliśmy o tym. Nie postawiliśmy się w tym momencie. To jest jeden mecz. Musimy o nim zapomnieć. Mamy całą serię, kolejne dwa spotkania na to, żeby zrobić coś więcej i myślę, że wszystko jest w naszych rękach - tłumaczył koszykarz, który zdobył 20 punktów.
Kolejny mecz już w czwartek o 17:30. Czy tym razem uda się uniknąć takich przestojów, jak w końcówce drugiej oraz na przełomie trzeciej i czwartej kwarty? A może z rywalem, który ma tylu klasowych graczy jest to po prostu niemożliwe? O tym przekonamy się w czwartek oraz w poniedziałek w Stargardzie.
Enea Zastal BC Zielona Góra - PGE Spójnia Stargard / czwartek 01.04.2021 godz. 17:30.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1-0 dla Enei Zastalu BC Zielona Góra.
- Pod koniec pierwszej połowy, gdy mieliśmy siedem punktów przewagi, mieliśmy swoją szansę może nie na wygranie meczu, ale na ułożenie sobie lepiej drugiej połowy. Później dwa lay-upy niecelne, próba wsadu. W drugą stronę tracimy osiem punktów i schodzimy na przerwę z wynikiem remisowym - wskazywał kluczowy moment na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski.
Kibice twierdzili nawet, że ten mecz był do wygrania. Przewaga siedmiu punktów w drugiej kwarcie z tak klasowym przeciwnikiem to jednak nie była sytuacja, po której można stwierdzić, że Biało-Bordowi zmarnowali wielką szansę na zwycięstwo w Zielonej Górze.
- Wiadomo, że Zastal ma takie momenty, w których przyciśnie. Ten moment trwał od połowy trzeciej kwarty praktycznie do końca meczu. Zasłużone zwycięstwo. Szykujemy się na następny mecz - podsumował trener PGE Spójni Stargard.
Właśnie o tym drugim momencie mówił Filip Matczak. Od wyniku 55:55 gospodarze odskoczyli na 71:57 i było jasne, że choćby minimalna szansa na niespodziankę właśnie odjechała. Można było oczywiście przegrać ten mecz trochę niżej, ale w play-offach małe punkty nie mają znaczenia. Warto było dać, choć chwilę odpoczynku podstawowym koszykarzom.
- Trenerzy nas na to uczulali. Zastal ma fragmenty, w których naprawdę potrafi zdominować grę i ją przyśpieszyć, wykorzystać błędy przeciwnika. To się wydarzyło. My nie byliśmy w stanie ich przyhamować i zatrzymać. Dlatego zrobili przewagę. To była końcówka trzeciej i początek czwartej kwarty. Wiedzieliśmy o tym. Nie postawiliśmy się w tym momencie. To jest jeden mecz. Musimy o nim zapomnieć. Mamy całą serię, kolejne dwa spotkania na to, żeby zrobić coś więcej i myślę, że wszystko jest w naszych rękach - tłumaczył koszykarz, który zdobył 20 punktów.
Kolejny mecz już w czwartek o 17:30. Czy tym razem uda się uniknąć takich przestojów, jak w końcówce drugiej oraz na przełomie trzeciej i czwartej kwarty? A może z rywalem, który ma tylu klasowych graczy jest to po prostu niemożliwe? O tym przekonamy się w czwartek oraz w poniedziałek w Stargardzie.
Enea Zastal BC Zielona Góra - PGE Spójnia Stargard / czwartek 01.04.2021 godz. 17:30.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1-0 dla Enei Zastalu BC Zielona Góra.
Materiał sponsorowany