Materiał sponsorowany
Niestety nasz zespół w meczu z dużo wyżej notowaną Arką Gdynia przegrał 88:89. - Gratulacje dla drużyny przeciwnej. Cały czas się uczymy. Pokazali nam, jak się rozgrywa końcówki. Dostaliśmy niezłą lekcję. Czas wyciągać wnioski - powiedział Hubert Pabian.
Czego zabrakło w poniedziałkowym spotkaniu do zwycięstwa? - Na pewno ten mecz zostanie poddany analizie. Nie można nam było odmówić walki i zaangażowania. Mają fizycznych graczy, silniejszych i bardziej mobilnych od nas. W pewnych momentach zabrakło pewnie tej sztuki koszykarskiej. Uważam, że zagraliśmy niezłe zawody. Jest to dobry prognostyk na przyszłość. Mam nadzieję, że to zaprocentuje. Zakończyliśmy pierwszą rundę i idziemy z podniesionymi głowami w drugą rundę - dodał kapitan biało-bordowych.
Hubert Pabian zdobył w Gdyni 11 punktów. Z dobrej strony pokazał się też inny podkoszowy. - Dobrze się czułem. Myślę, że to było widać, ale w końcowym rozrachunku niestety przegraliśmy i dwa punkty zostają w Gdyni - powiedział Marcel Wilczek, który zdobył 10 punktów.
Spójnia na półmetku rundy zasadniczej zamyka tabelę. Odniosła trzy zwycięstwa i doznała 12 porażek. Właśnie spotkań przegranych różnicą kilku punktów żałował trener Krzysztof Koziorowicz. - Gratulacje dla zespołu Arki. Nie udają nam się końcówki. Czasem lepiej w czterech spotkaniach, które graliśmy na styku przegrać trzy wysoko a jedno przynajmniej wyrwać. Kolejny raz była szansa ugrania meczu z wielkim faworytem, jakim był zespół z Gdyni. W końcówce mieliśmy przygotowaną pozycję. Niestety nie wpadło. Jestem mimo wszystko pełen uznania dla chłopaków. Postawili naprawdę mocne warunki, ale liczy się to najważniejsze, czyli zwycięstwo - przyznał stargardzki szkoleniowiec.
Pomimo wygranego meczu sporo pretensji do swoich koszykarzy miał opiekun Arki. - Nie słuchamy, nie realizujemy zadań przedmeczowych. Z całym szacunkiem graliśmy ze słabszym przeciwnikiem. Niestety niektórzy gracze myślą o swojej koszykówce zamiast o tym, co sobie zakładamy. Oczywiście, jak gramy z dużo lepszym przeciwnikiem to tego nie ma. Tylko w takich meczach to się zdarza. Nie wiem, co mam powiedzieć na 10/22 z rzutów wolnych i 4/13 w pierwszej połowie. To jest w głowie. Niestety niektórzy gracze nadal nie rozumieją tego. Myślą, że jesteśmy chyba królami tej ligi, a nie jesteśmy - analizował Przemysław Frasunkiewicz.
Przy okazji pytania o brak koncentracji swojej drużyny ocenił on również krótko stargardzki zespół. - Spójnia wygrała we Włocławku. W Ostrowie gdyby Camphor trafił dwa rzuty wolne też by wygrała. Mają takiego gracza, jak Hickey, który potrafi wyprodukować punkty właściwie z niczego. Dobrze go znamy. To są chłopcy w większości z I ligi. Wygrali I ligę, czyli wiedzą, jak się mecze wygrywa. To, że grali przez większość życia na poziomie I ligi niczego nie zmienia. Wychodzą i biją się o każdy centymetr parkietu - tłumaczył trener Arki Gdynia.