Materiał sponsorowany
Koszykarze Spójni Stargard wygrali pierwszy mecz w sezonie.
Pojedynek z AZS-em Koszalin (74:68) ocenił trener Krzysztof Koziorowicz. - Zawsze głównymi aktorami są zawodnicy, dlatego gratuluję swojemu zespołowi tego występu. O tyle ważny mecz, że z zespołem, który również dotychczas nie wygrał. Cieszy mnie, że potrafiliśmy wytrzymać ciśnienie, pomimo że doświadczeń ekstraklasowych mamy jeszcze niewiele - podkreślił szkoleniowiec Spójni.
Końcowy wynik tego nie odzwierciedla, ale nasz zespół był w sobotę wyraźnie lepszy. AZS ma duże problemy na początku sezonu, co stargardzianie bezwzględnie wykorzystali. Najwięcej materiału do analiz dała końcówka spotkania, w której rywale odrobili 14 z 20 punktów straty. Było jednak za mało czasu żeby mogli poważnie postraszyć beniaminka.
- Takie zwycięstwo jest bardzo znaczące dla nas. Na pewno to podbuduje nas wszystkich - zawodników i trenerów. Musimy się już zajmować kolejnym spotkaniem. Cieszymy się, że mamy tak wspaniałych kibiców. Mocno nas wsparli. Końcówkę na pewno sobie na spokojnie pooglądamy. Można powiedzieć, że całe spotkanie począwszy od drugiej kwarty mieliśmy pod kontrolą. To też cieszy. Okazuje się, że mecz wyjazdowy nie musi gorzej wyglądać niż w sytuacji, gdy jesteśmy gospodarzami - dodał Krzysztof Koziorowicz.
Spójnia też w sobotę miała problem, bo tylko osiem minut na parkiecie spędził Byron Wesley. Amerykanin w tym czasie zdobył punkt, ale nie mógł kontynuować gry. We wcześniejszych meczach z Polskim Cukrem Toruń i Treflem Sopot był ważną postacią drużyny. Co stało się w Koszalinie? - Już w początkowej fazie doznał kontuzji. Spróbował na początku trzeciej kwarty znowu wejść, ale widać było, że niestety nie jest w pełni sprawny - tłumaczył dla naszego portalu stargardzki trener. W następnym spotkaniu biało-bordowi zmierzą się 2 listopada z Anwilem Włocławek.
Pojedynek z AZS-em Koszalin (74:68) ocenił trener Krzysztof Koziorowicz. - Zawsze głównymi aktorami są zawodnicy, dlatego gratuluję swojemu zespołowi tego występu. O tyle ważny mecz, że z zespołem, który również dotychczas nie wygrał. Cieszy mnie, że potrafiliśmy wytrzymać ciśnienie, pomimo że doświadczeń ekstraklasowych mamy jeszcze niewiele - podkreślił szkoleniowiec Spójni.
Końcowy wynik tego nie odzwierciedla, ale nasz zespół był w sobotę wyraźnie lepszy. AZS ma duże problemy na początku sezonu, co stargardzianie bezwzględnie wykorzystali. Najwięcej materiału do analiz dała końcówka spotkania, w której rywale odrobili 14 z 20 punktów straty. Było jednak za mało czasu żeby mogli poważnie postraszyć beniaminka.
- Takie zwycięstwo jest bardzo znaczące dla nas. Na pewno to podbuduje nas wszystkich - zawodników i trenerów. Musimy się już zajmować kolejnym spotkaniem. Cieszymy się, że mamy tak wspaniałych kibiców. Mocno nas wsparli. Końcówkę na pewno sobie na spokojnie pooglądamy. Można powiedzieć, że całe spotkanie począwszy od drugiej kwarty mieliśmy pod kontrolą. To też cieszy. Okazuje się, że mecz wyjazdowy nie musi gorzej wyglądać niż w sytuacji, gdy jesteśmy gospodarzami - dodał Krzysztof Koziorowicz.
Spójnia też w sobotę miała problem, bo tylko osiem minut na parkiecie spędził Byron Wesley. Amerykanin w tym czasie zdobył punkt, ale nie mógł kontynuować gry. We wcześniejszych meczach z Polskim Cukrem Toruń i Treflem Sopot był ważną postacią drużyny. Co stało się w Koszalinie? - Już w początkowej fazie doznał kontuzji. Spróbował na początku trzeciej kwarty znowu wejść, ale widać było, że niestety nie jest w pełni sprawny - tłumaczył dla naszego portalu stargardzki trener. W następnym spotkaniu biało-bordowi zmierzą się 2 listopada z Anwilem Włocławek.
