W sobotę było 84:72 a w niedzielę 87:83. Prezentujemy opinie najważniejszych postaci tej rywalizacji. Następne mecze nasz zespół rozegra na wyjeździe z Legią Warszawa. Znane są już dokładne terminy tych spotkań. Półfinały zaczną się w piątek, 28 kwietnia, o godz. 20:00. Drugi pojedynek odbędzie się dzień później o 18:00.
Powiedzieli po meczu:
Krzysztof Koziorowicz (trener Spójni) - Trudno się nie cieszyć ze zwycięstwa. Tym bardziej, że tak to się ułożyło. Udało nam się przełamać niemoc. Ważny element to trzy straty przy 14 zespołu z Tychów. Szczególnie w końcówce powyrywaliśmy takie niczyje piłki, z których zdobyliśmy łatwe punkty. Do tego włączyli się Paweł Śpica i Hubert Pabian. Dało to zwycięstwo. Duży szacunek dla chłopaków, ale taki sam dla kibiców za cały sezon, a szczególnie te dwa ostatnie mecze. Doceniamy fanów, którzy są z zespołem w tych lepszych, ale i gorszych chwilach, bo na tym polega kibicowanie.
Tomasz Jagiełka (trener GKS-u Tychy) - Gratuluję trenerowi Spójni awansu do kolejnej rundy. Myślę, że widowisko, które stworzyły dwa zespoły przede wszystkim w ataku mogło się kibicom podobać. Trzeba wprost powiedzieć, że to nie była rywalizacja defensywy. Nam się atak zaciął z różnych względów. Roztrwoniliśmy przewagę z pierwszej połowy i Spójnia przy tym dopingu nakręcała się z każdą swoją dobrą akcją. Opadliśmy z sił i pogubiliśmy się.
Marcin Dymała (lider Spójni, zdobywca 28 punktów w sobotnim meczu) - Wiedzieliśmy, że będzie niesamowita bitwa. Nie szło nam cały mecz, ale pokazaliśmy charakter i wygraliśmy. Nie starałem się rzucać w ostatnich akcjach, bo wiedziałem, że nie trafiam. To nie był mój dzień, ale w dwóch ostatnich akcjach podałem do kolegów. Zdobyli punkty na wagę zwycięstwa i cieszymy się niesamowicie. Niektórzy na pewno nas skreślili już po drugim meczu w Tychach przegranym 48 punktami. Tak naprawdę nie miało to znaczenia, co pokazały dwa kolejne mecze. Pokazaliśmy, że bijemy się do końca i wygraliśmy.
Paweł Lewandowski (rozgrywający Spójni) - Wiedzieliśmy, że goście mają braki kadrowe. Kluczowi zawodnicy złapali faule. Staraliśmy się wszystkie te kwestie wykorzystać. Mimo straty 16 punktów miałem wrażenie, że każdy cały czas wierzy i jest przekonany, że w końcu nam zaskoczy, dojdziemy i przechylimy szalę na swoją korzyść. Tak się stało. Na pewno bez udziału kibiców byłoby to trudne. Uskrzydlili nas i fajnie przy dopingu się gra. Byliśmy zespołem. Bardzo chcieliśmy nie jechać już w środku tygodnia tyle kilometrów na piąty mecz. Cieszymy się, że udało nam się to zrealizować.
Hubert Mazur (wychowanek Spójni, aktualnie koszykarz GKS-u) - Przegraliśmy na własne życzenie. Przestaliśmy grać w pewnym momencie. Spójnia złapała wiatr w żagle i na tej euforii pokonała nas. Wydawało się, że już ten mecz kontrolujemy, ale to jest sport. Dwa głupie błędy w ataku, luka w obronie i Spójnia złapała kontakt. Co tu dużo mówić, fajny mecz dla kibiców. Dla nas mniej. Tutaj zawsze kibice dość emocjonalnie reagują. Miło było w tej atmosferze uczestniczyć. Gratulacje dla chłopaków. Życzę im, żeby powalczyli dalej w półfinale.
Marek Piechowicz (skrzydłowy GKS-u) - Spójnia rozegrała bardzo dobre mecze. Absolutnie nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy. Kontrolowaliśmy spotkanie w pierwszej połowie i zapowiadało się zupełnie coś innego, ale Spójnia to bardzo dobra drużyna. Życzę powodzenia w kolejnej fazie.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Sport
- Spójnia w półfinale I ligi. Zobacz komentarze głównych bohaterów historycznego sukcesu