Mimo remisu nasza drużyna rozegrała dziś najlepsze spotkanie w rozrywkach rundy jesiennej. Po sześciu minutach gry Błękitni przegrywali już 2:0. Potrafili się podnieść i doprowadzić do wyrównania. Gdyby nie kontrowersyjne decyzje sędziego Sebastiana Tarnowskiego z Wrocławia Błękitni mogliby dopisać do swojego konta trzy punkty.
Błękitni Stargard 2-2 Raków Częstochowa
Bartosz Flis 24, Sebastian Inczewski 85 - Rafał Figiel 3 (k), Tomáš Petrášek 6
Błękitni: 31. Przemysław Wróbel - 25. Grzegorz Szymusik (46, 6. Filip Karmański), 7. Maciej Liśkiewicz, 2. Patryk Baranowski, 27. Grzegorz Rogala - 18. Wojciech Fadecki, 11. Paweł Lisowski, 8. Maciej Kazimierowicz, 10. Bartosz Flis (74, 20. Michał Magnuski), 23. Mateusz Czapłygin (86, 21. Kacper Pluta) - 15. Przemysław Brzeziański (65, 9.Sebastian Inczewski).
Raków: 1. Tomasz Loska - 16. Błażej Cyfert (36, 23. Patryk Szymański), 18. Lukáš Ďuriška, 2. Tomáš Petrášek, 26. Łukasz Góra, 13. Piotr Malinowski (81, 25. Łukasz Siedlik) - 8. Peter Mazan, 5. Tomasz Margol, 7. Rafał Figiel, 6. Filip Kowalczyk (86, 11. Konrad Zaradny) - 10.Adam Czerkas.
żółte kartki: Liśkiewicz, Flis - Petrášek, Czerkas, Szymański.
sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław).
widzów: 900
Pierwsza kontrowersja miała miejsce już w 2 minucie spotkania. W narożniku pola karnego Grzegorz Szymusik walczył o piłkę z zawodnikiem Rakowa, który po stracie piłki wywrócił się na murawę. Po długim namyśle sędzia wskazał na jedenasty metr i podarował gościom rzut karny, który na bramkę zamienił Rafał Figiel. Arbiter schodząc do szatni w przerwie powiedział do zawodników gospodarzy, iż nie był pewny co się stało więc odgwizdał rzut karny. Podarowanym karnym zaskoczeni byli nawet zawodnicy Rakowa. W 6 minucie było już 2:0. Po stałym fragmencie i dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzałem głową Przemysława Wróbla pokonał Tomáš Petrášek. Po dwóch szybko straconych bramkach Błękitni rozpoczęli pościg za Rakowem. W 24 minucie kontaktową bramkę dla gospodarzy zdobył Bartosz Flis. Błękitni od strzelenia kontaktowej bramki osiągnęli przewagę, prowadzili grę. W 32 minucie po dośrodkowaniu Fadeckiego do piłki najwyżej wyskoczył wychodzący za pleców obrońców Przemysław Brzeziański, który wpakował piłkę do siatki Rakowa. Zamiast 2:2 było dalej 2:1 gdyż arbiter dopatrzył się spalonego naszego zawodnika. Spalonego, którego nie było. Kolejna kontrowersja miała miejsce w 44 minucie meczu. Po strzale głową przez Fadeckiego piłka w polu karnym trafia w wysoko uniesioną rękę zawodnika Rakowa. Sędzia kolejny raz milczy. Nie odgwizduje ewidentnego karnego dla gospodarzy.
Druga połowa toczy się pod dyktando Błękitnych. Ambitna gra naszych zawodników przynosi efekt dopiero w 85 minucie meczu. Po błędzie defensywy Rakowa i podaniu z lewej strony od Grzegorza Rogali piłkę do siatki wpakował Sebastian Inczewski.
Mecz zakończył się podziałem punktów. Lider jak się okazało nie był taki straszny. Gdyby nie kontrowersyjne decyzje sędziego Błękitni wywalczyli by dzś trzy punkty.
Za tydzień w sobotę 8 października Błękitni o godzinie 15:00 zagrają w Bytomiu gdzie zmierzą się z miejscową Polonią.