To ponownie się wydarzyło, choć tym razem nie miało prawa się wydarzyć. Koszykarze PGE Spójni Stargard w meczu kończącym 14. kolejkę Orlen Basket Ligi przegrali z Orlen Zastalem Zielona Góra 78:91.
PGE Spójnia Stargard zagrała w hali CRS bez kontuzjowanego Pawła Kikowskiego. To sprawiło, że trener Andrej Urlep gruntownie przebudował pierwszą piątkę. Trafili do niej Jayden Martinez oraz Yehonatan Yam. Pierwsze cztery minuty były kapitalne w wykonaniu Biało-Bordowych, którzy prowadzili 12:0. Niemoc gospodarzy przerwali Walter Hodge i Michał Kołodziej, ale "trójka" Luthera Muhammada i kolejne punkty Aleksandara Langovicia dały najwyższe prowadzenie 17:4. W tym fragmencie Serb zdobył dziewięć, a Amerykanin sześć punktów.
Od +13 do nawet -15 w końcówce - taki zjazd zaliczyła PGE Spójnia Stargard w poniedziałkowym meczu. Oczywiście to nie była najwyższa porażka z tym niewygodnym rywalem, ale biorąc pod uwagę przebieg meczu i sytuację obu drużyn chyba najbardziej wstydliwa z ośmiu nieudanych wizyt w hali CRS. Orlen Zastal już w pierwszej kwarcie odrobił niemal wszystkie straty (18:21), ale przez kolejną odsłonę gonił PGE Spójnię. Druga kwarta należała do Yehonatana Yama, który zdobył 10 punktów i utrzymał stargardzki zespół na prowadzeniu 46:41. W tej części był dla rywali nie do zatrzymania i już po pierwszej połowie miał 17 "oczek". Wykorzystał swój czas, bo grał przez ponad 17,5 minuty.
Od trafienia Yehonatan Yam zaczął też trzecią kwartę, ale na 19 punktach jego licznik się zatrzymał. W drugiej połowie grał już tylko 10,5 minuty. Łącznie trafił 6/11 rzutów z gry i 6/6 rzutów wolnych. Rozdał też sześć asyst. Najlepszy mecz w sezonie w wykonaniu rozgrywającego nie dał jednak zwycięstwa drużynie. Na drugim biegunie był Ta'lon Cooper. Łącznie zagrał ponad 12 minut, ale wymowna była sytuacja z pierwszej połowy, gdy grał tylko przez 2,5 minuty i w tym czasie PGE Spójnia była o siedem punktów gorsza od przeciwnika.
Amerykanin zdobył pięć punktów w momencie, gdy gospodarze wyszli na swoje pierwsze prowadzenie. Poza tym krótkim fragmentem nie wyróżnił się niczym. Nie rozdał żadnej asysty i popełnił trzy straty. Chwilę później "trójkę" dołożył Kacper Borowski i PGE Spójnia po serii ośmiu "oczek" po raz ostatni prowadziła tak wysoko (58:51). W sumie Biało-Bordowi przeważali przez 29, a ich rywale 10 minut. Wynik końcowy jednak zupełnie tego nie pokazuje.
Już na koniec trzeciej kwarty Orlen Zastal wyszedł na prowadzenie, a ostatnich 10 minut to już popis gospodarzy. PGE Spójnia z upływem czasu słabła i coraz bardziej odstawała od rywala. Końcowy bilans był koszmarny. Stargardzianie trafili tylko 22/50 rzutów z gry przy 31/57 Orlen Zastalu. Gospodarze trafili 14/29 "trójek", a PGE Spójnia 9/23. Elementem, który długo dawał przewagę, były rzuty wolne. Pierwszych 18 prób PGE Spójnia zamieniła na punkty, ale z kolejnych 12 rzutów trafiła już tylko siedem. Gospodarze wykorzystali 15/21 rzutów wolnych, ale zdobyli 16 punktów po 15 stratach PGE Spójni.
Atak PGE Spójni opierał się tylko na trzech koszykarzach. Oprócz wspomnianego Yama byli to Aleksandar Langović (22 punkty i osiem zbiórek) oraz Luther Muhammad. Amerykanin zdobył 18 punktów, trafiając 7/16 rzutów z gry w tym 4/8 "trójek". Serb trafił 5/8 prób z gry i 11/12 rzutów wolnych. Wesley Gordon miał cztery asysty i dwa bloki, ale również tylko dwie zbiórki, a grając przez ponad 29 minut, nie oddał nawet jednego rzutu. Jayden Martinez zdobył cztery punkty z rzutów wolnych, ale z gry nie trafił żadnej z pięciu prób. Kacper Borowski, grając przez siedem minut, popełnił cztery przewinienia.
Gospodarze też mieli trzech liderów, ale do tego zdecydowanie większe wsparcie z ławki. Sindarius Thornwell zdobył dla nich 20 punktów (4/8 za trzy), a po 17 "oczek" dołożyli Michał Kołodziej i Walter Hodge. Żegnający się z Zieloną Górą Portorykańczyk rozdał też 12 asyst. Na pewno był to jego najlepszy mecz w obecnym sezonie i nawiązanie do formy, jaką prezentował, gdy po raz pierwszy trafił do Zastalu, czyli w latach 2010-2013. Siła Orlen Zastalu mogła być jeszcze większa, ale kontuzji chwilę po swoim wejściu na parkiet doznał Wesley Harris, który zagrał tylko przez 43 sekundy, a to koszykarz, który przed tym meczem miał średnio 15,6 punktu.
Orlen Zastal Zielona Góra - PGE Spójnia Stargard 91:78 (18:21, 23:25, 23:17, 27:15)
Orlen Zastal: Sindarius Thornwell 20, Walter Hodge 17, Michał Kołodziej 17, Filip Matczak 9, Michał Sitnik 9, Artur Łabinowicz 7, Kamari Murphy 6, Evaldas Šaulys 3, Marcin Woroniecki 3, Wesley Harris 0, Maciej Żmudzki 0.
PGE Spójnia: Aleksandar Langović 22, Yehonatan Yam 19, Luther Muhammad 18, Kacper Borowski 5, Ta'lon Cooper 5, Jayden Martinez 4, Sebastian Kowalczyk 3, Dawid Słupiński 2, Wesley Gordon 0.
Materiał sponsorowany