Koszykarze PGE Spójni Stargard w 24. kolejce Orlen Basket Ligi wygrali z Tauronem GTK Gliwice 86:76.
- Gratulacje dla obu drużyn za dobre zawody. Przed tym meczem Powiedzieliśmy, że to nasz pierwszy finał prowadzący do play-offów i cieszę się, że go wygraliśmy. Oczywiście jestem zadowolony z faktu, że wygraliśmy mecz i niekoniecznie zadowolony z każdej minuty, ale na końcu liczy się zwycięstwo. Myślę, że zagraliśmy bardzo dobrą, agresywną i efektywną pierwszą połowę i tak, jak w meczu z Muszynianką Domelo Sokołem Łańcut może zdjęliśmy nogę z gazu po przerwie - zaznaczył na pomeczowej konferencji prasowej trener Sebastian Machowski.
- To mogło być trochę nieszczęśliwe, ponieważ dało drużynie z Gliwic poczucie, że może wrócić do tego meczu i później to była stresująca druga połowa. Nie graliśmy źle. Po prostu pudłowaliśmy otwarte rzuty i nie wykorzystywaliśmy naszych szans - dodał szkoleniowiec PGE Spójni Stargard. Chwilę wcześniej w rozmowie z Dominikiem Woźniakiem z Polsatu Sport Extra w podobnym tonie wypowiedział się kapitan Biało-Bordowych.
- Myślę, że po pierwszej połowie zdjęliśmy trochę nogę z gazu. Wszyscy wiedzą, jaka jest teraz liga. Każda drużyna gra o coś. Było widać, że drużyna z Gliwic wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Mieli pomysł, jak nas atakować. Całe szczęście przewaga zbudowana w pierwszej połowie wystarczyła, żeby wygrać to spotkanie - zaznaczył Karol Gruszecki.
- W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy bardziej się dzielić piłką. W trzeciej kwarcie nie do końca to funkcjonowało i dzięki temu drużyna z Gliwic zyskała więcej pewności siebie i w czwartej kwarcie musieliśmy się namęczyć, żeby dowieźć to do końca - dodał koszykarz, który zdobył 14 punktów.
Karol Gruszecki świetnie zaczął i zakończył piątkowy mecz. W pierwszej kwarcie zdobył siedem punktów, a jego "trójka" ustaliła wynik pojedynku ze śląską drużyną. Duży wkład w 13. zwycięstwo w sezonie miał też podkoszowy duet - Aleksandar Langović i Wesley Gordon. - Na tym nam przede wszystkim zależało, żeby uruchomić wysokich. Langović świetna pierwsza połowa. Całe szczęście Wesley Gordon w obronie był nie do przejścia i dzięki temu łatwiej się grało - ocenił koszykarz PGE Spójni Stargard.
Biało-Bordowi cieszyli się z ważnego zwycięstwa, ale ten mecz powinien też być dla nich kolejnym ostrzeżeniem. PGE Spójnia straciła większość z 24-punktowej przewagi. Trenera zapytaliśmy, czy tak wysokie prowadzenie nie jest bezpieczne? To również w kontekście innych meczów Orlen Basket Ligi. Na przykład Trefl Sopot roztrwonił w środę 20 punktów przewagi i przegrał z Arrivą Polskim Cukrem Toruń.
- Pamiętam nasz mecz z poprzedniego sezonu przeciwko Stali Ostrów. Prowadziliśmy różnicą 22 punktów i przegraliśmy. Powtórzę, że ważne jest to, że wygraliśmy mecz. Istotne jest również, że pokazaliśmy, że potrafimy robić pewne rzeczy. Teraz będziemy robić to dłużej niż 20-25 minut, może przez 35 minut lub więcej - skomentował Sebastian Machowski, którego zapytaliśmy również, czy planem na ten mecz była krótsza rotacja.
W PGE Spójni Stargard zagrało tylko dziewięciu koszykarzy. Nie wystąpili Dominik Grudziński, Sebastian Kowalczyk i Damian Krużyński. W drugiej połowie nie zagrał również Adam Łapeta. - Planem na ten mecz była agresywna defensywa tak, jak robiliśmy to w pierwszej połowie, korzystając z dziewiątki zawodników, ale to, jak graliśmy w trzeciej kwarcie, pozwoliło mi skrócić rotację. Mają szybkich, agresywnych zawodników i dobrych strzelców. Bazowo grali także niskim składem. To spowodowało, że skróciłem rotację do ośmiu graczy - wyjaśnił Sebastian Machowski.
PGE Spójnia z bilansem 13-11 awansowała na piąte miejsce w tabeli. Przed Biało-Bordowymi jednak seria wymagających spotkań. WKS Śląsk Wrocław, King Szczecin i Anwil Włocławek to trzej następni rywale stargardzkiej drużyny. - Chyba wszyscy mają ciężkie terminarze. Tak, jak mówiłem wcześniej tutaj nie ma łatwych spotkań - podsumował Karol Gruszecki.
Materiał sponsorowany