W 30. kolejce Energa Basket Ligi PGE Spójnia Stargard przegrała z Polskim Cukrem Startem Lublin 99:106. Nie to było jednak najważniejsze po środowym meczu. Co z kontuzjowanymi zawodnikami? Wrócą do gry na play-offy?
- Nie zakończyliśmy sezonu regularnego tak, jak tego chcieliśmy. Wspaniale byłoby wygrać ostatni domowy mecz, ale nie byliśmy w stanie tego zrobić. Mieliśmy szanse, żeby wygrać ten mecz, ale przez jego większość byliśmy z tyłu i goniliśmy wynik. Niestety musieliśmy grać bez Courtney'a Fortsona i Brody'ego Clarke'a. Courtney jeszcze nie jest gotowy na 100%. Także Brody potrzebuje jeszcze kilku dni, żeby się zregenerować, ale obaj będą gotowi na play-offy - wyjaśnił już na początku pomeczowej konferencji prasowej trener Sebastian Machowski.
- Niestety po kilku minutach także Barret Benson doznał kontuzji i nie mógł zagrać przez resztę meczu. Pomimo tych trudności zagraliśmy ofensywny mecz. Nie potrafiliśmy jednak ich zatrzymać i straciliśmy ponad 100 punktów - dodał szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
Brak trzech podstawowych koszykarzy miał wpływ na środowy pojedynek z Polskim Cukrem Startem Lublin. PGE Spójnia Stargard dogoniła rywala, ale w końcówce nie potrafiła rozstrzygnąć meczu na swoją korzyść. - Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy wspierali nas w tym meczu. Mam nadzieję, że pomogą nam również w dwóch wyjazdowych meczach oraz w trzecim ćwierćfinałowym spotkaniu, które odbędzie się w Stargardzie. Podziękowania także dla zespołu z Lublina za ten mecz - komentował Sebastian Machowski.
Co ciekawe nawet gdy odbywała się konferencja prasowa, nie było pewności, z kim ostatecznie w ćwierćfinałach zmierzy się PGE Spójnia. W trwającej długo końcówce meczu we Włocławku BM Stal przegrywała z Anwilem. Gdyby tak zakończył się tamten mecz, to PGE Spójnia szykowałaby się na wyjazd do Ostrowa Wielkopolskiego, a nie Warszawy. Wtedy jednak porażka z Polskim Cukrem Startem miałaby poważne konsekwencje, bo oznaczałaby utratę przewagi parkietu w pierwszej rundzie. Ostrowianie jednak wygrali 88:86, co oznaczało, że piąta po rundzie zasadniczej PGE Spójnia spotka się z czwartą Legią.
- Nawet jeżeli nie osiągnęliśmy przewagi parkietu w pierwszej rundzie, bardzo czekam na ćwierćfinały, które zaczynają się w ten weekend. Myślę, że tak samo czekają nasi zawodnicy - zaznaczył Sebastian Machowski.
PGE Spójnia już w środę zaczęła majowy maraton. Zwykle miała pomiędzy kolejnymi meczami tydzień przerwy. Teraz będzie grać co dwa lub maksymalnie trzy dni. Jak koszykarze wytrzymają takie tempo?
- To jest dobre pytanie. Nie wiem, jak będzie w przypadku Barreta Bensona. Doznał kontuzji w tym meczu, ale mam 100% pewności, że Courtney i Brody zagrają w sobotę. Myślę, że to jest dobre, że zaczynamy tak szybko po dwóch dniach przerwy i podróży. Przygotowania na sobotni mecz w Warszawie nie będą skomplikowane. Musimy bazować na tym, co zrobiliśmy przed środowym meczem. Przed sezonem mówiliśmy, że play-offy są naszym celem. Teraz jesteśmy w play-offach. Wszyscy są zadowoleni i zmotywowani - ocenił trener PGE Spójni Stargard.
Co ciekawe w rundzie zasadniczej jego drużyna wygrała dwa razy z Legią. Czy to będzie miało znaczenie? - Nie mogę powiedzieć o ich stanach umysłu, ale oczywiście to zawsze jest czynnik, który ma znaczenie jeżeli pokonasz kogoś w trakcie sezonu. Zobaczymy, jak będzie. Teraz Legia gra bardzo dobrą koszykówkę szczególnie w ataku. Trudno ich kontrolować i zatrzymać. Jednocześnie wierzę, że wszyscy będą zdrowi i gotowi i pojedziemy do Warszawy wygrać minimum jeden mecz - podsumował szkoleniowiec Biało-Bordowych.
Materiał sponsorowany