Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

Paweł Ksiądz: wszystkie drobne rzeczy mają wpływ na ostateczny wynik sportowy

Dodano: 2 lata temu Autor:
Redakcja poleca!

Prezes PGE Spójni Stargard podsumował derby z Kingiem Szczecin (81:88). Powiedział również, co sprawiło, że Biało-Bordowi radzą sobie lepiej niż w poprzednich sezonach.

Paweł Ksiądz: wszystkie drobne rzeczy mają wpływ na ostateczny wynik sportowy

Prezes PGE Spójni Stargard podsumował derby z Kingiem Szczecin (81:88). Powiedział również, co sprawiło, że Biało-Bordowi radzą sobie lepiej niż w poprzednich sezonach.

Patryk Neumann, e-stargard.pl: Z wyniku w niedzielnych derbach nie może być pan zadowolony, ale z meczu może jednak?

Paweł Ksiądz, prezes PGE Spójni Stargard: Oczywiście, że z wyniku nie jestem zadowolony, ale jak już reszta gości powiedziała, decydowały szczegóły. Mecz się mógł skończyć w dwie strony. Przesądziły pojedyncze rzuty. Akurat Szczecin na koniec wykonał dwie dobre akcje. Andy Mazurczak dwa razy lay-up pod kosz, z czego słynie. Niestety przegraliśmy, ale zaświadczam, że na pewno nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.

Andy Mazurczak, ale również Tony Meier, który nie zagrał w pucharowym meczu w Lublinie. Oni w niedzielnych derbach zrobili różnicę.

- Tak dokładnie. Obaj zdobyli po 19 punktów. Jeszcze jedna rzecz, która przesądziła. Nie wpadały nam rzuty za trzy. Tych punktów zabrakło w końcówce.

Pomimo niedzielnej porażki może pan jednak pozytywnie ocenić to, co do tej pory w sezonie 2022/2023 prezentowała PGE Spójnia Stargard?

- Jestem zadowolony, bo tak, jak już prezydent mówił, wynik jest wyższy, niż sobie zakładaliśmy. Miejmy nadzieję, że sportowo na koniec będzie dobrze. Jestem też zadowolony organizacyjnie ze względu na to, jak tutaj nasze służby marketingowe kształtują otoczkę tych meczów. Byłem pod wrażeniem filmu zapowiadającego ostatnie derby z Kingiem Szczecin. To, co robimy marketingowo w Polsce, jest doceniane. Powiem nieskromnie, że chyba zaczynamy przodować w tych akcjach.

To się też przekłada na zainteresowanie kibiców i świetną atmosferę, jaką tworzą na meczach PGE Spójni Stargard.

- Dokładnie. We wtorek, czy w środę już zabrakło biletów. To świadczy, że jest zapotrzebowanie na koszykówkę w Stargardzie i ten obiekt zaczyna być troszeczkę już za mały.

W które miejsce celuje PGE Spójnia po rundzie zasadniczej?

 

- Zobaczymy, co na koniec przyniosą inne mecze. Ciężko określić piątka, czwórka. Jeżeli się uda wygrać większość meczów, może się okaże, że będziemy w pierwszej czwórce. Jak będziemy szóści, też nie będzie to zła pozycja. Jak widać, liga jest bardzo wyrównana i zespół, który z ósmego miejsca w play-offach trafi na pierwsze miejsce, też wcale nie jest na pozycji straconej.

Jak odebrał pan wynik osiągnięty w Suzuki Pucharze Polski? Półfinał to sukces, czy jednak rozczarowanie, że PGE Spójnia odpadła po meczu z gospodarzem, Polskim Cukrem Startem Lublin?

- Pierwszy mecz wygrany ze Szczecinem w tej nowożytnej historii Spójni. Wszyscy się cieszyliśmy w Lublinie. Powiem nieskromnie, że inne zespoły już nam jakby dawały w hotelu puchar. Widać, jaka jest koszykówka. Akurat drużyna z Lublina trafiła rzuty za trzy. Nie umieliśmy na to odpowiedzieć i po półfinale niestety wróciliśmy do domu.

Co w pana opinii sprawiło, że PGE Spójnia Stargard w tym sezonie radzi sobie tak dobrze?

- Myślę, że pewne klocki się poskładały od strony sportowej i organizacyjnej. Kwestia trenera, trafionych transferów. Te wszystkie drobne rzeczy mają wpływ na ostateczny wynik sportowy. Zawodnicy walczą i widać to na parkiecie. To, co powiedziałem na początku, bo wynik w meczu z Kingiem też mógł być w dwie strony. Nie można było zarzucić zaangażowania w grę i w obronę, ale te ostatnie akcje należały do drużyny ze Szczecina.

Nawet awaryjne transfery w trakcie sezonu okazały się trafione. Odszedł Shawn Jones, a później poważnej kontuzji doznał Krzysztof Sulima. Przyszli jednak Barret Benson i Ajdin Penava.

- To świadczy o klasie trenera, znajomościach i doświadczeniu. W tych ciężkich czasach załatwiliśmy Barreta Bensona za Shawna Jonesa w dwa dni. Kontuzja Krzysztofa Sulimy była 23 grudnia. Praktycznie po wigilii wzięliśmy się do roboty i już 26 grudnia Ajdin Penava leciał do nas. To zaangażowanie. Nie było świąt. Trzeba było pracować, rozmawiać, negocjować. Widać, że ten sztab i cała otoczka chce tego wyniku i potrafiła święta zawalić, żeby było dobrze tutaj w PGE Spójni.

Z Krzysztofem Sulimą jesteśmy cały czas w kontakcie. Wiem, że przechodzi rehabilitację. Życzymy mu wszystkiego dobrego, zdrowia, żeby jak najszybciej wrócił do koszykówki. Obiecałem gdzieś publicznie, że być może do nas. Zobaczymy, kiedy się skończy rehabilitacja. Cały klub życzy mu jak najszybszego powrotu do koszykówki, bo wiem, że chce wrócić.

 


 

Materiał sponsorowany

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Retro Gaming w SCN FILARY. Fotorelacja