PGE Spójnia wygrała z Polpharmą Starogard Gdański 71:60. Przez 25 minut grała tak, jak chciała i wygrywała wyraźnie - 56:33. - To nie był łatwy mecz. Wiedzieliśmy, że od początku musimy postawić nasze warunki. Zagrać mocno i agresywnie, szukać siebie, ufać sobie i podawać - zaznaczył Mateusz Kostrzewski, który w niedzielę zdobył 19 punktów trafiając 7/10 prób z gry.
- W pierwszej połowie wychodziło to niemal idealnie. Mieliśmy około 20 punktów przewagi. To, co nie cieszy to na pewno druga połowa. Weszło rozluźnienie, za szybkie rzuty. Drużyna ze Starogardu zaczęła się rozpędzać - dodał skrzydłowy.
Początek drugiej połowy też był udany. Dopiero od 25. minuty gra się zepsuła. Kilka nieprzemyślanych, indywidualnych akcji przy jednoczesnej odpowiedzi Polpharmy wprowadziło nerwowość. Trener Maciej Raczyński szybko zareagował jednak PGE Spójnia miała problemy z odzyskaniem swojego rytmu i w 15 minut zdobyła tylko 15 punktów, a rywale 27. Trzeba również przyznać, że w drugiej połowie Polpharma zagrała zdecydowanie lepiej i postawiła trudniejsze warunki.
- Trafili kilka ciężkich rzutów. Wiedzieliśmy, że mogą te rzuty trafiać. Byliśmy na to przygotowani w pierwszej połowie. Na pewno musimy drugą połowę przeanalizować i wyciągnąć wnioski żeby to się nam nie przydarzyło w przyszłości - tłumaczył Mateusz Kostrzewski.
- W pierwszej połowie wychodziło to niemal idealnie. Mieliśmy około 20 punktów przewagi. To, co nie cieszy to na pewno druga połowa. Weszło rozluźnienie, za szybkie rzuty. Drużyna ze Starogardu zaczęła się rozpędzać - dodał skrzydłowy.
Początek drugiej połowy też był udany. Dopiero od 25. minuty gra się zepsuła. Kilka nieprzemyślanych, indywidualnych akcji przy jednoczesnej odpowiedzi Polpharmy wprowadziło nerwowość. Trener Maciej Raczyński szybko zareagował jednak PGE Spójnia miała problemy z odzyskaniem swojego rytmu i w 15 minut zdobyła tylko 15 punktów, a rywale 27. Trzeba również przyznać, że w drugiej połowie Polpharma zagrała zdecydowanie lepiej i postawiła trudniejsze warunki.
- Trafili kilka ciężkich rzutów. Wiedzieliśmy, że mogą te rzuty trafiać. Byliśmy na to przygotowani w pierwszej połowie. Na pewno musimy drugą połowę przeanalizować i wyciągnąć wnioski żeby to się nam nie przydarzyło w przyszłości - tłumaczył Mateusz Kostrzewski.
Materiał sponsorowany