Piłkarze Błękitnych Stargard zremisowali z Olimpią Grudziądz 2:2.
- Można powiedzieć, że z piekła do nieba. Na pewno jesteśmy zadowoleni z punktu, ale wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja. Obie drużyny walczyły o zwycięstwo. Z przebiegu meczu jesteśmy zadowoleni z 2:2. Pierwsza połowa dla Olimpii. Druga dla Błękitnych. Dziękuję swojej drużynie za drugą połowę, że podjęła walkę, uwierzyła. Taką drużynę Błękitnych chcielibyśmy oglądać w każdym meczu - przyznał trener Jarosław Piskorz, który w sobotę prowadził Błękitnych Stargard.
W pierwszej połowie było jednak bardzo źle, bo nasi piłkarze przegrywali już 0:2. - Mecz się dla nas nie ułożył. W 10. minucie po samobójczej bramce przegrywamy 0:1. Próbujemy grać. Mamy swoje sytuacje i znowu stały fragment, nie kryjemy, przegrywamy 0:2 - zaznaczył trener Błękitnych.
Co sprawiło, że tym razem w drugiej połowie drużyna zagrała lepiej? - W szatni ostra rozmowa. Męskie słowa. Drużyna wychodzi odmieniona i dąży do celu żeby zmienić ten niekorzystny dla nas wynik. Udaje nam się to w dwóch sytuacjach. Mieliśmy jeszcze takie sytuacje, gdzie mogliśmy dograć dokładniej ostatnie podanie - analizował Jarosław Piskorz.
- Można powiedzieć, że z piekła do nieba. Na pewno jesteśmy zadowoleni z punktu, ale wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja. Obie drużyny walczyły o zwycięstwo. Z przebiegu meczu jesteśmy zadowoleni z 2:2. Pierwsza połowa dla Olimpii. Druga dla Błękitnych. Dziękuję swojej drużynie za drugą połowę, że podjęła walkę, uwierzyła. Taką drużynę Błękitnych chcielibyśmy oglądać w każdym meczu - przyznał trener Jarosław Piskorz, który w sobotę prowadził Błękitnych Stargard.
W pierwszej połowie było jednak bardzo źle, bo nasi piłkarze przegrywali już 0:2. - Mecz się dla nas nie ułożył. W 10. minucie po samobójczej bramce przegrywamy 0:1. Próbujemy grać. Mamy swoje sytuacje i znowu stały fragment, nie kryjemy, przegrywamy 0:2 - zaznaczył trener Błękitnych.
Co sprawiło, że tym razem w drugiej połowie drużyna zagrała lepiej? - W szatni ostra rozmowa. Męskie słowa. Drużyna wychodzi odmieniona i dąży do celu żeby zmienić ten niekorzystny dla nas wynik. Udaje nam się to w dwóch sytuacjach. Mieliśmy jeszcze takie sytuacje, gdzie mogliśmy dograć dokładniej ostatnie podanie - analizował Jarosław Piskorz.
Materiał sponsorowany