Po pierwszej połowie trudno było liczyć na wyjazdowy sukces jednak trzecia kwarta rozbudziła nadzieje, bo stargardzianie po znakomitej serii prowadzili w niej 67:59. Dlatego to, co stało się później to duże rozczarowanie.
- Gratuluję "Stefanowi" i zespołowi z Sopotu zwycięstwa. Szkoda nam tego meczu. Zagraliśmy bardzo źle w drugiej kwarcie, ale odrobiliśmy wszystko. W końcówce trzeciej kwarty prowadziliśmy ośmioma punktami. Zbyt łatwo pozwoliliśmy Treflowi wrócić do gry. Faule 2+1, brak koncentracji. Czwarta kwarta bardzo słaba. Niecelne rzuty spod kosza, a przede wszystkim tablica - analizował Jacek Winnicki.
Trenerowi PGE Spójni trudno było na gorąco ocenić ten mecz. Zwrócił on jednak uwagę na problemy pod koszem. Trefl miał więcej zbiórek (40:33) i łatwo punktował z pola trzech sekund (24/30). Dla porównania jego podopieczni trafili 18 na 33 rzuty.
- Zespół z Sopotu zdobył 18 punktów drugiej szansy, a my sześć. W tym ważnym momencie były ze dwie zbiórki w ataku. Szkoda takiego meczu. Przegraliśmy zdecydowanie tablicę. Nad tym musimy bardzo mocno pracować. To jest mecz ligowy. Trefl Sopot to bardzo silny zespół. Musimy wrócić, przeanalizować wszystko i szykować się do następnego meczu - dodał szkoleniowiec Biało-Bordowych.
PGE Spójnia w końcu zaczęła mecz w pełnym składzie. Radość nie trwała jednak długo, bo 2,5 kwarty. Wtedy kontuzji doznał Mateusz Kostrzewski. Na prowadzonej online konferencji prasowej zapytaliśmy trenera, co może powiedzieć o tej sytuacji?
- Na tę chwilę niewiele. Skręcił nogę. Jest pod opieką naszego fizykoterapeuty. Wracamy do domu. Musi mieć kontrolę lekarską i wtedy będziemy więcej wiedzieli. Na pewno jest to taka sytuacja, że to nie jest tak, że już może chodzić i od następnego dnia będzie trenował - przyznał Jacek Winnicki.
Zaskoczyć mogła w sobotę liczba straconych punktów (91). PGE Spójnia tylko w trzeciej kwarcie potrafiła zatrzymać przeciwnika. Co z defensywą Biało-Bordowych?
- Pierwsza kwarta to może nie był super rezultat, jeżeli chodzi o defensywę, ale to był początek meczu. Tragiczna druga i czwarta kwarta. Mieliśmy swój plan na ten mecz. W momencie, kiedy zaczęliśmy go realizować w trzeciej kwarcie przyniósł nam natychmiast efekt. To, że Kostek wypadł spowodowało, że skróciła nam się rotacja. Na pewno w czwartej kwarcie straciliśmy agresywność. Gdybyśmy utrzymali agresywność mogłoby być inaczej. W ważnym momencie dwa błędy w obronie na pick&rollu. Otworzyliśmy rzut za trzy punkty. Zbudowali przewagę, nabrali pewności siebie i ciężko było nam wrócić. Ważny moment przy -5. Dobre podanie pod kosz. Nieszczęśliwy wsad Gudula. Piłka nie wpadła do kosza, odbiła się od obręczy. Zamiast tego straciliśmy punkty w kontrze. Zespół z Sopotu wygrał zasłużenie. My musimy wyciągać wnioski z takich spotkań - zakończył trener PGE Spójni Stargard.
- Gratuluję "Stefanowi" i zespołowi z Sopotu zwycięstwa. Szkoda nam tego meczu. Zagraliśmy bardzo źle w drugiej kwarcie, ale odrobiliśmy wszystko. W końcówce trzeciej kwarty prowadziliśmy ośmioma punktami. Zbyt łatwo pozwoliliśmy Treflowi wrócić do gry. Faule 2+1, brak koncentracji. Czwarta kwarta bardzo słaba. Niecelne rzuty spod kosza, a przede wszystkim tablica - analizował Jacek Winnicki.
Trenerowi PGE Spójni trudno było na gorąco ocenić ten mecz. Zwrócił on jednak uwagę na problemy pod koszem. Trefl miał więcej zbiórek (40:33) i łatwo punktował z pola trzech sekund (24/30). Dla porównania jego podopieczni trafili 18 na 33 rzuty.
- Zespół z Sopotu zdobył 18 punktów drugiej szansy, a my sześć. W tym ważnym momencie były ze dwie zbiórki w ataku. Szkoda takiego meczu. Przegraliśmy zdecydowanie tablicę. Nad tym musimy bardzo mocno pracować. To jest mecz ligowy. Trefl Sopot to bardzo silny zespół. Musimy wrócić, przeanalizować wszystko i szykować się do następnego meczu - dodał szkoleniowiec Biało-Bordowych.
PGE Spójnia w końcu zaczęła mecz w pełnym składzie. Radość nie trwała jednak długo, bo 2,5 kwarty. Wtedy kontuzji doznał Mateusz Kostrzewski. Na prowadzonej online konferencji prasowej zapytaliśmy trenera, co może powiedzieć o tej sytuacji?
- Na tę chwilę niewiele. Skręcił nogę. Jest pod opieką naszego fizykoterapeuty. Wracamy do domu. Musi mieć kontrolę lekarską i wtedy będziemy więcej wiedzieli. Na pewno jest to taka sytuacja, że to nie jest tak, że już może chodzić i od następnego dnia będzie trenował - przyznał Jacek Winnicki.
Zaskoczyć mogła w sobotę liczba straconych punktów (91). PGE Spójnia tylko w trzeciej kwarcie potrafiła zatrzymać przeciwnika. Co z defensywą Biało-Bordowych?
- Pierwsza kwarta to może nie był super rezultat, jeżeli chodzi o defensywę, ale to był początek meczu. Tragiczna druga i czwarta kwarta. Mieliśmy swój plan na ten mecz. W momencie, kiedy zaczęliśmy go realizować w trzeciej kwarcie przyniósł nam natychmiast efekt. To, że Kostek wypadł spowodowało, że skróciła nam się rotacja. Na pewno w czwartej kwarcie straciliśmy agresywność. Gdybyśmy utrzymali agresywność mogłoby być inaczej. W ważnym momencie dwa błędy w obronie na pick&rollu. Otworzyliśmy rzut za trzy punkty. Zbudowali przewagę, nabrali pewności siebie i ciężko było nam wrócić. Ważny moment przy -5. Dobre podanie pod kosz. Nieszczęśliwy wsad Gudula. Piłka nie wpadła do kosza, odbiła się od obręczy. Zamiast tego straciliśmy punkty w kontrze. Zespół z Sopotu wygrał zasłużenie. My musimy wyciągać wnioski z takich spotkań - zakończył trener PGE Spójni Stargard.
Materiał sponsorowany