Dla trenera, który po latach wrócił do Stargardu był to pierwszy ligowy sukces. - Chciałbym dedykować to zwycięstwo, pierwsze trzy punkty mojemu pierwszemu trenerowi, który wprowadzał mnie w piłkę w Błękitnych, Edwardowi Czeskiemu. Jako sześcioletni chłopiec tutaj przychodziłem na boisko. Chciałbym mu podziękować i dedykować te trzy punkty dla niego - podkreślił Tomasz Grzegorczyk.
Grę w sobotnim meczu można różnie oceniać. Lepsza w wykonaniu Błękitnych była pierwsza połowa. - Uważam, że dobre spotkanie w naszym wykonaniu. W pierwszej połowie zdecydowanie przeważaliśmy. Aspekt piłkarski był po naszej stronie. Stworzyliśmy więcej sytuacji bramkowych. Szkoda, że w pierwszej połowie nie dołożyliśmy jednej bramki więcej, bo ze stałych fragmentów też fajnie to wyglądało i było naprawdę groźnie - przyznał szkoleniowiec Błękitnych Stargard.
- W drugiej połowie trochę niepotrzebnie się cofnęliśmy. Wigry długim podaniem próbowały wygrać drugą piłkę i trochę chaosu wprowadzić przed naszą szesnastkę. Muszę szczerze przyznać, że Mariusz Rzepecki raz bardzo nas uratował w sytuacji bramkowej w polu karnym. Wyciągnął się, jak struna i obronił - kontynuował Tomasz Grzegorczyk.
W drugiej części już tak dobrze nie było i można było obawiać się o końcowy rezultat. Stargardzianie jednak w przeciwieństwie do kilku meczów z minionego sezonu utrzymali prowadzenie. Skromnie, ale wygrali inkasując cenne trzy punkty w starciu ze spadkowiczem z Fortuna I ligi.
- Przede wszystkim cieszę się ze zwycięstwa. Jeżeli chodzi o naszą grę obronną zagraliśmy na zero. Błękitni mieli problem w poprzednim sezonie, jeżeli chodzi o bramki stracone. W tym meczu cały zespół grą obronną, agresywną grą bez piłki utrzymał wynik. Na pewno jestem z tego powodu szczęśliwy - analizował Tomasz Grzegorczyk.
Czego zabrakło w końcówce żeby spokojniej kontrolować boiskowe wydarzenia? Czy był to efekt braku sił, czy bardziej zmasowanych ataków rywala, który musiał rzucić się do odrabiania strat?
- Jeden i drugi czynnik miały znaczenie. Generalnie, jeżeli mówimy o przygotowaniu fizycznym to cały czas musimy je poprawiać. Przy tym mokrym, grząskim boisku zabrakło sił z jednej i z drugiej strony. Przede wszystkim to wynikało z tego, że daliśmy zagrywać długie piłki z formacji obronnej suwalszczan. Tą drugą piłkę nie zawsze wygrywaliśmy. Oni się z tą drugą piłką szczęśliwie zabierali. My musieliśmy automatycznie się cofnąć żeby drugą piłkę zebrać, ale to jest normalne. Gdyby przewaga była dwubramkowa grałoby się inaczej. Przede wszystkim się obroniliśmy. To jest najważniejsze i za to chwała chłopakom - podsumował Tomasz Grzegorczyk.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Sport
- Pierwsze zwycięstwo po powrocie do Błękitnych. Specjalna dedykacja Tomasza Grzegorczyka