Mieszkańcy Stargardu uczcili pamięć tych wydarzeń.
Uczestnicy obchodów wspomnienia pierwszych deportacji Polaków na Sybir oraz wysiedlenia społeczności żydowskiej z niemieckiego Stargardu spotkali się po pomnikiem Ofiar Sybiru i Katynia przy kościele św. Ducha. Przedstawiciele samorządu i środowisk sybirackich złożyli pod pomnikiem kwiaty, a wszyscy zebrani odmówili modlitwę w intencji tych, którym II wojna światowa zabrała wszystko.
Z okazji obchodów 80. rocznicy pierwszych zesłań w Parku Chrobrego otwarta została wystawa planszowa Muzeum Archeologiczno-Historycznego pt. "Losy (nie)równoległe". Opowiada ona o losach Stargardzian, które symbolicznie splotły się w lutym 1940 r., a którym nigdy nie było dane się spotkać. Ich historie są częścią dwóch różnych opowieści o dziejach miasta. Pierwsza dotyczy niemieckiego Stargard in Pommern, druga- polskiego Stargardu. 10 lutego 1940 r. z Kresów Wschodnich na zesłanie wywieziono wiele polskich rodzin, a w nocy 12/13 lutego z Pomorza mieszkających tu Żydów. Obie narracje łączy dramatyczna wspólnota losu deportowanych.
Jolanta Aniszewska z Muzeum Archeologiczno-Historycznego podczas otwarcia wystawy opowiedziała w kilku słowach o wydarzeniach, których dotyczy. - Po nocy z 9 na 10 lutego 1940 r. wielu z Państwa tu obecnych albo wiele z Waszych rodzin znalazło się w pociągach deportacyjnych. Była to pierwsza wielka deportacja przeprowadzona przez Związek Radziecki wobec obywateli polskich, kresowiaków. Pierwsza, jedna z czterech dużych, bo w roku 1940 jeszcze w kwietniu, potem w czerwcu i rok później latem, nastąpiły kolejne akcje deportacyjne- opowiadała historyczka. - Ta była najtrudniejsza. Temperatury wtedy sięgały -40 stopni. Ci, którzy w pociągach deportacyjnych po sowieckich torach wiezieni byli na wschód doskonale pamiętają jak zamarzały włosy, jak wielkim problemem była woda i jak wielkim problemem był przenikający chłód. To, co było najtragiczniejsze w tych deportacjach, to to, że nie spodziewał się ich nikt- mówiła Jolanta Aniszewska.
Wystawa opowiada nie tylko o deportacjach na Sybir, ale również o losach tutejszych Żydów. - W tej wystawie pozwoliłam sobie połączyć losy nie tylko Sybiraków. W lutym 1940 r., wtedy z niemieckiego Stargardu, do mieszkań stargardzkich, szczecińskim, pomorskich Żydów, zapukało gestapo. W nocy aresztowani trafili do pociągów. Jechali wagonami osobowymi, ale nieogrzewanymi. Śmiertelność w tym transporcie była wysoka. Podobieństwo obu transportów uderza. Poprowadziłam tą wystawę pokazując Państwu i sugerując tytułem, że te losy w pewnym sensie są równoległe. Bo są równoległe w pewnych przeżyciach, pewnej tragedii, ale są równoległe w przyczynach, w zakończeniu. Dla Żydów, którzy stąd wyjechali dworzec stargardzki był ostatnim zetknięciem z tym miastem. Dla Sybiraków, którzy tu przyjechali stargardzki dworzec był pierwszym zetknięciem z tym miastem- podsumowała Jolanta Aniszewska.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Stargard
- Tragiczne losy zesłanych na Sybir