Materiał sponsorowany
Wtorkowy mecz miał kilka smaczków. Przeciwko GTK zagrali byli koszykarze tej drużyny - Hubert Pabian i Wojciech Fraś. Sporą cegiełkę do pokonania Spójni (101:93) dołożył natomiast Jakub Dłoniak, który występował w naszym zespole w sezonie 2009/2010.
- Nie traktuję tego personalnie. Przyjeżdżam ze swoim zespołem. Fajnie było tutaj wrócić. Szkoda, że nie graliśmy w hali Łabędź, bo to zapadło mi w pamięci. Nie udało nam się zrealizować celu stąd mój powrót do Gliwic nie jest zadowalający - powiedział w rozmowie z klubowym kanałem GTK na Youtube Hubert Pabian.
- Prowadziliśmy siedmioma punktami i pod koniec trzeciej kwarty zaczęliśmy tracić kontrolę. Dwa osobiste i mieliśmy akcję z której nie padły punkty. Później zawodnik z Gliwic zdobył trzy punkty i można powiedzieć, że to był decydujący moment. Staraliśmy się odskoczyć i to nam się udało. Potem wszystko w jednej chwili się załamało. Zespół z Gliwic poszedł za ciosem - dodał kapitan Spójni Stargard, która wypuściła niezłą szansę na siódme zwycięstwo w sezonie.
Gospodarze zrewanżowali się za porażkę w Stargardzie (83:89). Wtedy to oni roztrwonili 10 punktów przewagi w czwartej kwarcie dając szansę rywalom na dogrywkę. Wtorkowy mecz był jeszcze bardziej ofensywny. GTK trafiło 14/31 prób za trzy punkty, a Spójnia 13/27.
- Na pewno nie przegraliśmy tego meczu atakiem. Byliśmy dosyć dobrze dysponowani. Zaważyła skuteczność z linii rzutów wolnych, czyli taka podstawa koszykarska i brak powrotu do obrony, co jest naszą bolączką. Tego nie zrealizowaliśmy i niestety przegraliśmy mecz. Mieliśmy dużo otwartych pozycji. Trener nas uczula, że możemy nawet trafić 15 trójek i to nam nie gwarantuje zwycięstwa. Mecze wygrywa się obroną i fizycznością - tłumaczył koszykarz, który zdobył 16 punktów (4/6 za trzy).
Reporter prowadzący wywiad chwalił Spójnię i mówił, że jest to dobry prognostyk przed kolejnymi meczami. Takie pytanie wyraźnie zaskoczyło naszego koszykarza. Trudno się dziwić. To już końcówka sezonu, a Biało-Bordowi nie pierwszy raz przegrali w taki sposób. O ile w meczach z silniejszymi rywalami można było ich doceniać za walkę i wyrównane pojedynki, to w takich starciach oczekiwania nie tylko kibiców, ale samych koszykarzy są większe.
- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie natomiast wiem jedno, że po tym meczu już jesteśmy pod ścianą. Mamy bardzo trudny terminarz. Został nam jeden mecz z przeciwnikiem, z którym na pewno powalczymy. Potem zostały nam mecze z pretendentami do medali, co będzie dla nas niesamowicie trudne. Są to mecze u nas. Tak, jak było to słychać tutaj w Gliwicach, również u siebie mamy za sobą kibiców. Będziemy starali się robić wszystko żeby się utrzymać natomiast zaczyna się granie pod presją. Luźne granie już się skończyło i następne mecze to będzie dla nas kluczowy moment - przyznał Hubert Pabian.
- Nie traktuję tego personalnie. Przyjeżdżam ze swoim zespołem. Fajnie było tutaj wrócić. Szkoda, że nie graliśmy w hali Łabędź, bo to zapadło mi w pamięci. Nie udało nam się zrealizować celu stąd mój powrót do Gliwic nie jest zadowalający - powiedział w rozmowie z klubowym kanałem GTK na Youtube Hubert Pabian.
- Prowadziliśmy siedmioma punktami i pod koniec trzeciej kwarty zaczęliśmy tracić kontrolę. Dwa osobiste i mieliśmy akcję z której nie padły punkty. Później zawodnik z Gliwic zdobył trzy punkty i można powiedzieć, że to był decydujący moment. Staraliśmy się odskoczyć i to nam się udało. Potem wszystko w jednej chwili się załamało. Zespół z Gliwic poszedł za ciosem - dodał kapitan Spójni Stargard, która wypuściła niezłą szansę na siódme zwycięstwo w sezonie.
Gospodarze zrewanżowali się za porażkę w Stargardzie (83:89). Wtedy to oni roztrwonili 10 punktów przewagi w czwartej kwarcie dając szansę rywalom na dogrywkę. Wtorkowy mecz był jeszcze bardziej ofensywny. GTK trafiło 14/31 prób za trzy punkty, a Spójnia 13/27.
- Na pewno nie przegraliśmy tego meczu atakiem. Byliśmy dosyć dobrze dysponowani. Zaważyła skuteczność z linii rzutów wolnych, czyli taka podstawa koszykarska i brak powrotu do obrony, co jest naszą bolączką. Tego nie zrealizowaliśmy i niestety przegraliśmy mecz. Mieliśmy dużo otwartych pozycji. Trener nas uczula, że możemy nawet trafić 15 trójek i to nam nie gwarantuje zwycięstwa. Mecze wygrywa się obroną i fizycznością - tłumaczył koszykarz, który zdobył 16 punktów (4/6 za trzy).
Reporter prowadzący wywiad chwalił Spójnię i mówił, że jest to dobry prognostyk przed kolejnymi meczami. Takie pytanie wyraźnie zaskoczyło naszego koszykarza. Trudno się dziwić. To już końcówka sezonu, a Biało-Bordowi nie pierwszy raz przegrali w taki sposób. O ile w meczach z silniejszymi rywalami można było ich doceniać za walkę i wyrównane pojedynki, to w takich starciach oczekiwania nie tylko kibiców, ale samych koszykarzy są większe.
- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie natomiast wiem jedno, że po tym meczu już jesteśmy pod ścianą. Mamy bardzo trudny terminarz. Został nam jeden mecz z przeciwnikiem, z którym na pewno powalczymy. Potem zostały nam mecze z pretendentami do medali, co będzie dla nas niesamowicie trudne. Są to mecze u nas. Tak, jak było to słychać tutaj w Gliwicach, również u siebie mamy za sobą kibiców. Będziemy starali się robić wszystko żeby się utrzymać natomiast zaczyna się granie pod presją. Luźne granie już się skończyło i następne mecze to będzie dla nas kluczowy moment - przyznał Hubert Pabian.