Nasz zespół odniósł dwa pewne zwycięstwa nad GKS-em Tychy. W sobotę było 85:61, a w niedzielę 93:77. - Różnica punktowa pokazuje, że rzeczywiście wygraliśmy dość wyraźnie. Sam przebieg spotkań pokazał, że były to mecze walki. To jest silny zespół z indywidualnościami typu Jankowski, Małgorzaciak i Kulon - ocenia trener Krzysztof Koziorowicz.
Większość tych koszykarzy stargardzianie zdołali powstrzymać. W niedzielę było z tym trochę gorzej, bo swoje rzucili Michał Jankowski i Norbert Kulon, ale wtedy jeszcze lepiej funkcjonowała ofensywa Spójni. Trzeba jednak podkreślić, że kluczem do sukcesu w tej półfinałowej rywalizacji była do tej pory obrona. W momentach, gdy w ataku pojawiały się przestoje Spójnia potrafiła zatrzymać przeciwnika i utrzymywać przewagę.
- Zdecydowanie poprawiliśmy obronę. Jeszcze musimy w każdym treningu nad tym pracować. W niedzielnym meczu było kilka nieporozumień natomiast rzeczywiście obrona idzie w dobrym kierunku - analizuje szkoleniowiec Spójni.
Nasz zespół dość pewnie zmierza do finału I ligi. W play-offach wygrał pięć z sześciu meczów. Najtrudniejszym momentem była końcówka trzeciego pojedynku z Biofarmem Basket Poznań i kontuzja Dawida Bręka. Na szczęście rozgrywający nie musiał pauzować, ale wtedy można było mieć obawy o dalsze losy rywalizacji o EBL.
- Tak bywa, dlatego tak się mówi, że play-offy rządzą się swoimi prawami. Decyduje dyspozycja, ale również kontuzje i choroby. Dlatego to jest wielka loteria. Trzeba robić swoje niezależnie od tego, co się dzieje i liczyć na to, że uda nam się zajść jak najdalej - podsumowuje Krzysztof Koziorowicz.