Zakończyła się przygoda Reprezentacji Polski na turnieju Euro 2016. Po 2,5 tygodniach wspaniałej przygody, z bólem serca musimy przyjąć porażkę. Boli tym bardziej, że wcale wczoraj nie byliśmy gorszym zespołem. Rzuty karne okazały się być nieszczęśliwą dla nas loterią, w której tylko jeden gracz się pomylił – Kuba na którego tak mocno wszyscy liczyli.
Nie możemy obarczać go winą, bo gdyby nie on – nie wiadomo czy byśmy do tego ćwierćfinału doszli. Można by rzec, że to on zarządził kiedy trzeba ze sceny zejść. Mimo ponurych nastrojów i braku uśmiechu, to piłkarze schodzili z podniesioną głową. Osiągnęli historyczny wynik. Napędzili wielu kibicom radości jak nigdy wcześniej. Wreszcie mogliśmy z dumą powiedzieć, że mamy prawdziwą reprezentację w piłkę nożną. Teraz nawet klasyczne „nic się nie stało” ma inny wydźwięk. Wydźwięk zadowolenia, a nie złośliwości.
Wszystko zaczęło się cudownie. Przebudził się Lewandowski i już w drugiej minucie Polska wyszła na prowadzenie. Wydawało się, że idealny scenariusz właśnie się pisze. Prowadząc mieli się skutecznie bronić jak z Niemcami i czekać na okazję do podwyższenia. Zamiast tego przyszło wyrównanie i w głowach zaczęło kłębić się wspomnienie spotkania ze Szwajcarią. Mimo wielu okazji do zdobycia bramki przez oba zespoły, doczekaliśmy się dogrywki, a później kolejnych rzutów karnych.
W karnych wiadomo jak to bywa. Loteria. Ktoś musi w końcu nie strzelić. Tym razem padło na Nas. Tym razem gorszy zespół awansował. Zespół, który ani razu nie potrafił wygrać w regulaminowym czasie. Zespół, który szczęśliwie wyszedł z trzeciego miejsca. Nie zawsze piłka jest sprawiedliwa. Nie zawsze futbol jest łaskawy.
Nas rozpiera duma. Świadomość jakości jaką pokazała reprezentacja Polski. Drużyna, którą doceniała cała Europa, która wywoływała u rywali obawy, która awansowała do Europejskiego TOP-u. Nawałka udanie zakończył misję Euro 2016. To pierwszy selekcjoner od wielu wielu lat, którego nikt nie chce zwolnić, któremu zawdzięczamy tak wiele. Geniusz trenerski, który zbudował fundamenty zespołu i postawił pierwsze ściany. Zdobył doświadczenie turniejowe, które teraz będzie czekać na 2018 rok.
Czy możemy teraz zaśpiewać nic się nie stało? Możemy, ale to mija się z prawdą. Stało się! Byliśmy w ćwierćfinale i cieszmy się tym sukcesem.
Nie możemy obarczać go winą, bo gdyby nie on – nie wiadomo czy byśmy do tego ćwierćfinału doszli. Można by rzec, że to on zarządził kiedy trzeba ze sceny zejść. Mimo ponurych nastrojów i braku uśmiechu, to piłkarze schodzili z podniesioną głową. Osiągnęli historyczny wynik. Napędzili wielu kibicom radości jak nigdy wcześniej. Wreszcie mogliśmy z dumą powiedzieć, że mamy prawdziwą reprezentację w piłkę nożną. Teraz nawet klasyczne „nic się nie stało” ma inny wydźwięk. Wydźwięk zadowolenia, a nie złośliwości.
Wszystko zaczęło się cudownie. Przebudził się Lewandowski i już w drugiej minucie Polska wyszła na prowadzenie. Wydawało się, że idealny scenariusz właśnie się pisze. Prowadząc mieli się skutecznie bronić jak z Niemcami i czekać na okazję do podwyższenia. Zamiast tego przyszło wyrównanie i w głowach zaczęło kłębić się wspomnienie spotkania ze Szwajcarią. Mimo wielu okazji do zdobycia bramki przez oba zespoły, doczekaliśmy się dogrywki, a później kolejnych rzutów karnych.
W karnych wiadomo jak to bywa. Loteria. Ktoś musi w końcu nie strzelić. Tym razem padło na Nas. Tym razem gorszy zespół awansował. Zespół, który ani razu nie potrafił wygrać w regulaminowym czasie. Zespół, który szczęśliwie wyszedł z trzeciego miejsca. Nie zawsze piłka jest sprawiedliwa. Nie zawsze futbol jest łaskawy.
Nas rozpiera duma. Świadomość jakości jaką pokazała reprezentacja Polski. Drużyna, którą doceniała cała Europa, która wywoływała u rywali obawy, która awansowała do Europejskiego TOP-u. Nawałka udanie zakończył misję Euro 2016. To pierwszy selekcjoner od wielu wielu lat, którego nikt nie chce zwolnić, któremu zawdzięczamy tak wiele. Geniusz trenerski, który zbudował fundamenty zespołu i postawił pierwsze ściany. Zdobył doświadczenie turniejowe, które teraz będzie czekać na 2018 rok.
Czy możemy teraz zaśpiewać nic się nie stało? Możemy, ale to mija się z prawdą. Stało się! Byliśmy w ćwierćfinale i cieszmy się tym sukcesem.