Dzisiaj jest: 5.10.2025, imieniny: Flawii, Justyna, Rajmunda

Marek Popiołek: Cieszę się, że zespół przetrwał trudne chwile

Dodano: 2 dni temu Autor:
Redakcja poleca!

Aż do początku października kibice PGE Spójni Stargard czekali na pierwsze zwycięstwo w hali OSiR.

Marek Popiołek: Cieszę się, że zespół przetrwał trudne chwile

Aż do początku października kibice PGE Spójni Stargard czekali na pierwsze zwycięstwo w hali OSiR.

- Byłem świadom tego, bo oczywiście w zeszłym roku bardzo mocno śledziłem losy Spójni. Wiedziałem, że ostatnie zwycięstwo było z Kingiem Szczecin. Dla mnie to jest przedziwne, bo zawsze tutaj przyjeżdżając, to była trudna do zdobycia twierdza i publiczność była ogromnym atutem Spójni. Jestem przekonany, że tak będzie w tym sezonie. Wracając do meczu sparingowego w Stargardzie, było mi bardzo przykro, że tutaj przegraliśmy, bo wiem, że ludzie nawet na takie zwycięstwo tu czekali. Cieszę się, że już nie muszą dłużej czekać. Mam nadzieję, że kolejne zwycięstwo u siebie będzie 10 października - zaznaczył trener Marek Popiołek na konferencji prasowej po meczu z Kotwicą Port Morski Kołobrzeg.

Biało-Bordowi wygrali środowy pojedynek 69:64, choć na początku trzeciej kwarty zanosiło się na łatwiejszą przeprawę, bo PGE Spójnia prowadziła 46:29. - Dziękuję bardzo wszystkim za rozpoczęcie sezonu. Mówię oczywiście o meczu domowym. Myślę, że frekwencja była dobra. Kibiców było słychać bardzo mocno i nam pomagali też w trudnych momentach, które były. Oczywiście priorytetem jeżeli chodzi o przygotowanie się na ten mecz, była poprawa gry w obronie i przede wszystkim poprawa obrony strefy podkoszowej i zmuszenie zawodników Kotwicy, aby oddawali trudne rzuty. Myślę, że w dużej mierze zrealizowaliśmy to oprócz trzeciej kwarty, kiedy mieliśmy przestój, graliśmy zbyt miękko po obu stronach parkietu. Byliśmy trochę rozproszeni rzeczami, które nie powinny na nas wpływać - powiedział trener PGE Spójni Stargard.

- Cieszę się, że zespół przetrwał trudne chwile i w czwartej kwarcie kontrolowaliśmy mecz. Martwi liczba strat w drugiej połowie i generalnie w tym sezonie. Na tym musimy pracować, żeby to ograniczać. Też trzeba przeanalizować czwartą kwartę, co możemy robić lepiej w przyszłości, ale oczywiście cieszę się ze zwycięstwa w Stargardzie z mocną ekipą. Niech to zwycięstwo nas buduje i da jeszcze więcej wiary w to, że to będzie bardzo mocny zespół - kontynuował Marek Popiołek.

Gospodarze musieli radzić sobie bez trzech koszykarzy. - Najgorzej ma się Igor Wadowski, bo widzieliście państwo, że ma Ortezę na kolanie, więc to jest kwestia kilku dobrych tygodni, żeby wrócił do dyspozycji. Na szczęście niczego w kolanie nie zerwał. Myślę, że roboczo można zakładać, że będzie poza grą około dwóch miesięcy także musimy sobie radzić bez niego - wyjaśnił szkoleniowiec Biało-Bordowych.

Co z pozostałymi graczami? - Mam nadzieję, że Paweł Kopycki dołączy do zespołu wkrótce, bo rehabilituje się też po urazie kolana. Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy będzie grał, ale jest na dobrej drodze. Jarek Mokros odniósł kontuzję na treningu. Ona się później trochę pogłębiła, bo on próbował z tym grać i próbowaliśmy to leczyć. Został później gruntownie przebadany. Mam nadzieję, że to jest kwestia tygodnia, dwóch, kiedy on wróci do gry, ale trudno mi to też powiedzieć, bo jest to taki trochę dziwny uraz - przekazał najnowsze informacje Marek Popiołek.

Problemy są nie tylko na rozegraniu, ale również pod koszem. Na szczęście jednak w dużej roli dobrze radzi sobie mierzący 216 cm Aleksander Jęch. W środowym meczu na parkiecie spędził 26,5 minuty, zdobywając 10 punktów (4/10 z gry w tym 2/5 za trzy) oraz osiem zbiórek.

- Bardzo wierzę w Olka i w to, że się będzie tutaj rozwijał. Dużo go obserwowałem, kiedy grał w rezerwach Trefla. Ma zestaw umiejętności, który jest absolutnie nietypowy. Przy 216 cm wzrostu jest bardzo mobilny, plastyczny. Dobrze operuje piłką, a dodatkowo ma rzut za trzy. Okazało się dosyć szybko, że może u nas grać na czwórce i na piątce. W zależności od potrzeb używamy go tam, gdzie trzeba. Ma za sobą bardzo dobry okres przygotowawczy. Robi postępy. Jest mocnym punktem drużyny. Dobrze go odbierają koledzy, bo uważają, że łatwo się z nim gra. Ma niesamowite parametry fizyczne. Dobrze chroni obręcz. Łatwo się mu podaje, bo tworzy pewne przewagi dzięki swoim parametrom. Z graczy, którzy mają już doświadczenie, jest najmłodszy, więc uważam, że to jest taki projekt dla polskiej koszykówki. O takich chłopaków trzeba dbać - skomentował trener zapytany o młodego podkoszowego.

W takiej sytuacji przy siedmioosobowej rotacji trener dokonywał częstych zmian, wykorzystując do tego praktycznie każdą sposobność. Taki był plan na środowy mecz, czy bardziej wynikało to z bieżącej oceny boiskowych wydarzeń? - Myślę, że 60% było w tym planu prawie, jak w tabelce, a 40% to była reakcja na to, co się dzieje na parkiecie. Wiedziałem, że aby utrzymać pewną intensywność w grze, trzeba będzie dosyć szybko rotować. Tak też często robiłem w meczach sparingowych, a nawet w Pelplinie, ale to była trochę inna sytuacja. Trzeba mieć cały czas szeroko otwarte oczy, być przygotowanym na podejmowanie szybkich decyzji. Oczywiście analizowaliśmy, jak wyglądają nasi gracze i staraliśmy się w najważniejszych momentach ustawić najbardziej skuteczny zespół. Tutaj też Michał Trypuć podpowiada, a ja podejmuję zawsze ostateczne decyzje. Wbrew pozorom dla graczy myślę, że to jest nawet komfortowe jeżeli oni wiedzą, że po kilku błędach nie zostaną zdjęci z boiska. Myślę, że grali z dużą odwagą, wiarą w swoje umiejętności i dobrze się zachowywali po obu stronach boiska - wyjaśnił trener PGE Spójni.

Czy PGE Spójnia Stargard poradzi sobie w tak trudnej kadrowej sytuacji? W najbliższej perspektywie są wyjazdowe mecze z niepokonanymi zespołami - 5 października (18:00) rywalem Biało-Bordowych będzie ŁKS Coolpack Łódź, a 18 października (20:00) Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz. Pomiędzy tymi pojedynkami odbędzie się mecz w Stargardzie (10 października, 19:00) z Weegree AZS Politechniką Opolską (bilans 1-2).

- O Bydgoszczy jeszcze w ogóle nie myślę, bo jeszcze po drodze jest Opole u siebie. Mamy dużo wyzwań przed sobą. Oczywiście to jest dla nas bardzo pechowe, że rozpoczynamy sezon w takiej sytuacji kadrowej. Jarek Mokros pomimo tego, że próbował się rozgrzewać w Pelplinie, nie był jednak w stanie podjąć gry. Paweł Kopycki jest poza zespołem, a tam w trakcie meczu Igor Wadowski i Szymon Szmit odnieśli kontuzje, nie mogli meczu ukończyć. U Szymona na szczęście to była tylko drobnostka. Czy sobie poradzimy? Oczywiście, że tak. Nie mamy innego wyboru. Od tego jesteśmy, aby sobie radzić. Oczywiście chciałbym mieć do dyspozycji wszystkich graczy, ale nawet w takiej sytuacji kadrowej, kiedy aż trzech jest poza zespołem wierzymy w zwycięstwo w każdym spotkaniu - zaznaczył trener, który sam nawiązał do potencjalnych transferów.

Rzeczywiście wzmocnienie składu PGE Spójni jest planowane, ale czy to się uda? - Mogę powiedzieć tyle, że rozglądamy się za graczem, który choćby mógł podpisać kontrakt krótkoterminowy u nas i nas wzmocnić choćby na ten czas, kiedy Igor Wadowski będzie poza grą. Nie będę mówił, może o kogo chodzi, bo tak naprawdę to jest bez znaczenia. Nawet pozycja gracza, bo mamy w składzie wielu graczy multipozycyjnych, więc możemy to poprzestawiać. Chodzi o to żeby znalazł się gracz, który będzie zainteresowany nawet krótkoterminową współpracą z nami i który będzie w stanie nam pomóc - powiedział Marek Popiołek.

Dopytaliśmy jednak, czy na jego pracę wpływa to, co dzieje się w klubie, bo od 29 września prezesem PGE Spójni nie jest już Ewelina Świergiel. Wiemy, że w najbliższej perspektywie mają dokonać się zmiany strukturalne (powstanie nowy podmiot zarządzający klubem).

- To nie wpływa na moją pracę, natomiast ja oczywiście nie chcę tego szeroko komentować, bo jako trener powinienem się skupiać przede wszystkim na mojej pracy, czyli interesuję się bardzo tym, co jest na boisku. Jestem dobrej myśli, że w klubie wszystko będzie w porządku. Przychodziłem tutaj z taką ambicją i pewnością, że Spójnia Stargard to mocny projekt sportowy. Koszykówka jest tutaj bardzo silna i bardzo ważna dla lokalnej społeczności i prędzej, czy później na pewno będziecie tu wszyscy chcieli, żebyśmy byli w ekstraklasie. Zmiany na poziomie moich szefów nie dotyczą mnie. Ja muszę się skupiać na drużynie a też o wszystkich osobach w Spójni łącznie z panią Świergiel, która mnie tu ściągnęła, mogę mówić tylko pozytywnie. To jest dobrze zorganizowany klub i taki, który ma ambitne cele - podsumował Marek Popiołek.

 


 

Materiał sponsorowany

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
To już 25 lat. Stargardzki ZAZ "Centralna Kuchnia" świętuje. Fotorelacja