Za koszykarzami PGE Spójni Stargard i WKS Śląska Wrocław pierwsza część rywalizacji o brązowy medal. W lepszej sytuacji jest zespół, który będzie gospodarzem rewanżowego pojedynku.
Rywalizacja o brązowy medal ma swoją specyfikę, a w większości europejskich lig oraz NBA w ogóle takie mecze się nie odbywają. Obie drużyny przystępują do niej po półfinałowych porażkach. WKS Śląsk Wrocław przegrał 1:3 z Treflem Sopot, a PGE Spójnia Stargard 0:3 z Kingiem Szczecin.
- Oczywiście byliśmy sfrustrowani po porażce w półfinale, szczególnie, że to derby, ale teraz mogę powiedzieć, że nasi zawodnicy są naprawdę zmotywowani i gotowi do walki o medal. To tylko dwa mecze, po których sezon się skończy. Chcemy to zakończyć w dobrym stylu - zaznaczył trener Biało-Bordowych w przedmeczowej rozmowie z Tomaszem Jankowskim z Polsatu Sport. Sobotni pojedynek potwierdził, że obie drużyny znalazły w sobie pokłady energii, żeby stworzyć ciekawe, wyrównane i emocjonujące widowisko.
- To było dzisiaj oczywiste, że obie drużyny chcą wygrać ten medal. Obie drużyny walczą o każde posiadanie, o każdą piłkę i zbiórkę. Zakładam, że taki sam rodzaj meczu z taką walką będzie we wtorek. Wszystko sprowadza się do poprawnego robienia małych rzeczy i może lepiej będzie we wtorek. To może jest kontrolowanie tempa gry na naszą korzyść. Kontrola piłki, niepopełnianie strat i także zbiórki. Kilka błędów osłabiło nas i dlatego przegraliśmy. Jestem pewien, że po tych dwóch dniach odpoczynku i przygotowań będziemy gotowi na drugi mecz - powiedział Sebastian Machowski na konferencji prasowej po sobotnim pojedynku.
Po 40 minutach rywalizacji, w której znaczenie ma każdy punkt, niewielką przewagę uzyskali goście z Wrocławia, którzy wygrali 88:83. - Gratulacje dla Śląska za zwycięstwo w tej pierwszej części naszej walki o brązowy medal. Oczywiście wolałbym jechać do Wrocławia z pozytywnym rezultatem, czyli z prowadzeniem. Teraz jesteśmy pięć punktów z tyłu. To dwa posiadania, więc to oznacza, że musimy tam jechać i wygrać sześcioma punktami. Sytuacja jest jasna - przyznał trener PGE Spójni Stargard, który był między innymi pytany przez Jakuba Lisowskiego z Głosu Szczecińskiego o spudłowane rzuty wolne.
Biało-Bordowi trafili 14/23 prób, a aż siedmiu rzutów wolnych nie wykorzystali w pierwszej połowie. Po zmianie stron było zdecydowanie lepiej. - Zagramy jeszcze jeden mecz i za trzy dni zakończymy sezon. Nie liczyłem liczby rzutów wolnych wykonywanych na treningach od sierpnia do teraz. Setki, jeżeli nie tysiące jako zespół. Oczywiście, że będziemy ćwiczyć także rzuty wolne na naszych paru ostatnich treningach przed naszym ostatnim meczem. Mam nadzieję, że to pomoże nam w trafieniu jednego lub dwóch rzutów wolnych więcej w tak zaciętym meczu, jak ten we wtorek. Robimy wszystko, zarówno sztab trenerski, jak i gracze ze swojej strony, aby przygotować się do tych meczów i być w jak najlepszej formie, aby być przygotowanym taktycznie, fizycznie oraz mentalnie. Potem to sprowadza się do wykonania i wydajności w grze - podsumował Sebastian Machowski.
Materiał sponsorowany