Koszykarze PGE Spójni Stargard w środowym meczu 6. kolejki fazy grupowej FIBA Europe Cup pokonali BC Parnu Sadam 83:59.
- Jestem bardzo zadowolony szczególnie z postawy w drugiej połowie. W tej części zagraliśmy tak, jak powinniśmy. Była bardzo dobra obrona. Dużo pomocy, dużo rotacji. Zrobiliśmy dużo przechwytów, z tego dużo łatwych punktów. To jest koszykówka, jaką chcemy grać - ocenił środowy mecz z outsiderem Grupy E trener Andrej Urlep.
Pojedynek w Stargardzie nie miał dużej stawki. Do tego w przerwie po drugiej kwarcie okazało się, że swój mecz wygrali koszykarze Fotbal Club Arges i stało się jasne, że PGE Spójnia zajmie trzecie, a BC Parnu Sadam czwarte miejsce. Goście mogli wyprzedzić Biało-Bordowych, ale musieliby wygrać różnicą 18 punktów. To scenariusz, który nie mógł się wydarzyć, bo dwa bezpośrednie mecze pokazały, że PGE Spójnia jest zespołem zdecydowanie lepszym (łącznie o 41 "oczek").
Stargardzianie walczyli jednak o przełamanie po pięciu porażkach z rzędu. Dokonali tego, odnosząc efektowne zwycięstwo. - Dla nas to był bardzo trudny mecz. Wiedzieliśmy, że nie mamy szansy już wyjść z grupy. Byliśmy po pięciu porażkach. To zawsze jest trudne. Jakiekolwiek porażki zawsze działają na głowę, ale pokazaliśmy, że mamy dobry charakter i jestem bardzo zadowolony z tego, jak graliśmy ten mecz - ocenił szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
W dwóch ostatnich meczach nie zagrał kontuzjowany Sebastian Kowalczyk. Jak wygląda jego sytuacja? - Mamy nadzieję, że na niedzielę już będzie - zaznaczył Andrej Urlep w odpowiedzi na nasze pytanie. Co z pozostałymi koszykarzami? Czy wszyscy są zdrowi? Jeszcze na początku listopada część graczy zmagała się z chorobami, co wpływało na ich dyspozycję. - Jeżeli chodzi o choroby, to wszystko już jest w porządku. Jeszcze trochę problemów z kontuzją miał Cooper. Nie grał może jeszcze na 100%, ale było już dużo lepiej. Reszta zawodników jest na ten moment bez kontuzji. Miejmy nadzieję, że będzie tak dalej - dodał trener PGE Spójni Stargard.
Biało-Bordowi podobnie, jak rok temu zakończyli udział w FIBA Europe Cup na sześciu meczach, z bilansem 3-3. Tym razem dało to jednak tylko trzecie miejsce w grupie. Do awansu trochę brakowało. Żeby znaleźć się w kolejnej rundzie, zajmując nawet drugie miejsce, trzeba było odnieść cztery zwycięstwa. Ostatnia drużyna z awansem miała też bardzo korzystny bilans małych punktów (+46, a PGE Spójnia +16). Czy mimo wszystko można było osiągnąć coś więcej w rywalizacji w Grupie E?
- Na pewno można było więcej osiągnąć. Mieliśmy szanse, ale naprawdę to był bardzo trudny okres dla nas. Cały czas byliśmy w drodze. Cały czas graliśmy mecze bez treningów. Z jednej strony jest lepiej, że nie wyszliśmy z grupy. Zawsze jest lepiej grać dalej w Europie, ale na tę chwilę nie mamy wystarczająco zawodników, żeby grali na dwóch frontach. Efektem tego jest niestety przegrana z Toruniem u siebie. Myślę, że teraz będzie lepiej. Będziemy mieć czas na treningi, na przygotowanie do przeciwników, a nie, że będziemy jak do tej pory cały czas w drodze. To są naprawdę trudne wyjazdy. Podróże trwały nawet po 17 godzin. To jest większy wysiłek dla zawodników niż trening albo mecz - podkreślił Andrej Urlep.
Foto: Tomek Burakowski
Materiał sponsorowany