Koszykarze PGE Spójni Stargard zaczęli ćwierćfinałową rywalizację z Legią Warszawa od porażki 77:84.
- Gratulacje dla Legii i trenera Kamińskiego za pierwsze zwycięstwo w serii. Przyjechaliśmy tutaj bez specjalnych przygotowań. Mieliśmy trudny ostatni mecz sezonu regularnego z absencją kontuzjowanych graczy. Czułem oczywiście, że w pierwszej połowie nie mieliśmy najlepszego rytmu. Straty i niecelne rzuty pozwalały Legii grać szybki atak. Różnica w tym elemencie w pierwszej połowie to 13:2. To była przyczyna, przez którą przegrywaliśmy - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Sebastian Machowski.
PGE Spójnia poprawiła się po zmianie stron, eliminując część mankamentów z pierwszej połowy. - Mówiliśmy o tym w przerwie. Znacząco poprawiliśmy naszą grę w trzeciej kwarcie. Do połowy czwartej kwarty to był bardzo wyrównany mecz. Niestety w ostatnich paru minutach straciliśmy ten rytm i naszą koncentrację - analizował szkoleniowiec Biało-Bordowych.
- Nie wiem, czy to był defensywny, ale na pewno twardy mecz. Myślę, że graliśmy bardzo dobrą obronę w trzeciej kwarcie, gdy zrozumieliśmy, jak bronić pierwsze opcje Legii. Oni mają bardzo dużo indywidualnych umiejętności, kiedy Vinales i Holman zaczęli grać. To na pewno jest coś, co musimy poprawić - przyznał Sebastian Machowski.
To dopiero początek rywalizacji. W drugim, planowanym na poniedziałek meczu stargardzianie powinni wygrać. Inaczej znajdą się w bardzo trudnej sytuacji. - Chciałbym podziękować naszym kibicom, którzy tutaj przyjechali. Wszyscy, którzy zgromadzili się w hali, zobaczyli interesujący mecz. Wyciągniemy wnioski i mam nadzieję, że w poniedziałek zobaczymy inny rezultat - ocenił trener PGE Spójni.
Również w sobotę wynik mógł być lepszy. PGE Spójnia miała jednak swoje problemy w ataku. Do tego nie zatrzymała trzech liderów gospodarzy. Aric Holman, Kyle Vinales i Travis Leslie zdobyli łącznie 64 z 84 "oczek" Legii.
- Wierzę, że mamy potencjał, żeby ich zatrzymać. Potrzebujemy także kontrolować zbiórki. Oni mieli dużo punktów drugiej szansy. To był bardzo bliski mecz. Wierzę, że były Jedna lub dwie sytuacje, które sędziowie mogli odgwizdać dla nas i nie stracilibyśmy piłki. Wierzę, że drugi mecz będzie wyglądał inaczej - podsumował Sebastian Machowski.
Materiał sponsorowany