Biało-Bordowi wygrali z Treflem Sopot 83:63. To była znakomita reakcja na porażkę z Zastalem Enea BC Zielona Góra (89:98). - Wielkie gratulacje dla drużyny. Byliśmy bardzo mocno sfokusowani na tym spotkaniu. Po meczu w Zielonej Górze był pewien niedosyt. Mieliśmy swoje szanse w tamtym spotkaniu, dlatego gdzieś nas to bolało. Przygotowywaliśmy się bardzo mocno do tego meczu - powiedział kapitan PGE Spójni Stargard, Tomasz Śnieg.
- W tygodniu poprzedzającym mecz dużo się działo u nas. Ricky Tarrant odszedł z zespołu. Wciąż kontuzjowany jest Filip Matczak. Nasza rotacja jeszcze się pomniejsza, dlatego każdy zawodnik wiedział, że będzie miał ważną rolę w zespole. Musiał coś dać i tak się stało. Cieszy, że odrobiliśmy małe punkty z pierwszego spotkania. To może mieć znaczenie pod koniec rundy, ale nie musi. Warto jednak takie rzeczy mieć przy sobie. Bardzo się cieszymy. Jedziemy do Wrocławia i przed świętami również chcielibyśmy sprawić sobie niespodziankę - dodał rozgrywający, który zdobył 13 punktów, miał siedem asyst i pięć zbiórek.
To był mecz, w którym na parkiecie pojawiło się aż 11 koszykarzy PGE Spójni. Dla dwóch graczy było to wyjątkowe spotkanie. Szymon Walczak oraz Filip Siewrók zdobyli swoje pierwsze punkty w Energa Basket Lidze.
- Mimo roszad w składzie byliśmy w stanie odnieść ważne zwycięstwo. Gra zespołowa oraz zatrzymanie drużyny Trefla pozwoliły nam wygrać. W końcu znaleźliśmy siebie. Wiemy, kto potrafi zagrać, w jakiej sytuacji. Tomek świetnie kieruje grą i znajduje odpowiednich zawodników w odpowiednich pozycjach. Jestem wdzięczny trenerowi za to, że mi zaufał. Dostałem szansę. Mam nadzieję, że wykorzystałem ją dość dobrze i będą kolejne - komentował Szymon Walczak w pomeczowej rozmowie z Pawłem Laskowskim na klubowym profilu na Facebooku.
PGE Spójnia w ostatnich tygodniach prezentuje się najlepiej od awansu do Energa Basket Ligi. Ma osiem zwycięstw w 16 meczach i dodatni bilans małych punktów (+33). Pod tym względem wspólnie z Pszczółką Startem Lublin stargardzianie są na piątym miejscu w lidze. Nagrodą za dobrą postawę był awans do Suzuki Pucharu Polski. Turniej odbędzie się w połowie lutego w Lublinie.
- Bardzo się cieszymy, jako zespół. To jest duże wydarzenie dla klubu i dla nas wszystkich. Szczególnie po początku sezonu, który był tak nieudany być w Pucharze Polski to jest naprawdę duży sukces na półmetku sezonu - przyznał Tomasz Śnieg.
Kapitana na konferencji prasowej pytaliśmy nie tylko o sam awans, ale również o losowanie, które odbyło się w środę. PGE Spójnia z układu drabinki może być zadowolona, ale tak samo myślą również we Wrocławiu, Sopocie i Warszawie. Wszyscy wierzą, że mogą dojść do finału, a w decydującym meczu może zdarzyć się wszystko.
- Wiem, że kibice już spekulują, że łatwa drabinka. Każdy tak myśli. My kompletnie nie wybiegamy aż tak. Tam trzeba wygrać trzy kolejne spotkania, aby zdobyć puchar. Trzeba się skupić na pierwszym spotkaniu. To jest dopiero w lutym. Chcemy teraz piąć się w górę tabeli w lidze, a na puchar przyjdzie jeszcze czas. Nie wybiegajmy tak w przyszłość - zakończył Tomasz Śnieg.
- W tygodniu poprzedzającym mecz dużo się działo u nas. Ricky Tarrant odszedł z zespołu. Wciąż kontuzjowany jest Filip Matczak. Nasza rotacja jeszcze się pomniejsza, dlatego każdy zawodnik wiedział, że będzie miał ważną rolę w zespole. Musiał coś dać i tak się stało. Cieszy, że odrobiliśmy małe punkty z pierwszego spotkania. To może mieć znaczenie pod koniec rundy, ale nie musi. Warto jednak takie rzeczy mieć przy sobie. Bardzo się cieszymy. Jedziemy do Wrocławia i przed świętami również chcielibyśmy sprawić sobie niespodziankę - dodał rozgrywający, który zdobył 13 punktów, miał siedem asyst i pięć zbiórek.
To był mecz, w którym na parkiecie pojawiło się aż 11 koszykarzy PGE Spójni. Dla dwóch graczy było to wyjątkowe spotkanie. Szymon Walczak oraz Filip Siewrók zdobyli swoje pierwsze punkty w Energa Basket Lidze.
- Mimo roszad w składzie byliśmy w stanie odnieść ważne zwycięstwo. Gra zespołowa oraz zatrzymanie drużyny Trefla pozwoliły nam wygrać. W końcu znaleźliśmy siebie. Wiemy, kto potrafi zagrać, w jakiej sytuacji. Tomek świetnie kieruje grą i znajduje odpowiednich zawodników w odpowiednich pozycjach. Jestem wdzięczny trenerowi za to, że mi zaufał. Dostałem szansę. Mam nadzieję, że wykorzystałem ją dość dobrze i będą kolejne - komentował Szymon Walczak w pomeczowej rozmowie z Pawłem Laskowskim na klubowym profilu na Facebooku.
PGE Spójnia w ostatnich tygodniach prezentuje się najlepiej od awansu do Energa Basket Ligi. Ma osiem zwycięstw w 16 meczach i dodatni bilans małych punktów (+33). Pod tym względem wspólnie z Pszczółką Startem Lublin stargardzianie są na piątym miejscu w lidze. Nagrodą za dobrą postawę był awans do Suzuki Pucharu Polski. Turniej odbędzie się w połowie lutego w Lublinie.
- Bardzo się cieszymy, jako zespół. To jest duże wydarzenie dla klubu i dla nas wszystkich. Szczególnie po początku sezonu, który był tak nieudany być w Pucharze Polski to jest naprawdę duży sukces na półmetku sezonu - przyznał Tomasz Śnieg.
Kapitana na konferencji prasowej pytaliśmy nie tylko o sam awans, ale również o losowanie, które odbyło się w środę. PGE Spójnia z układu drabinki może być zadowolona, ale tak samo myślą również we Wrocławiu, Sopocie i Warszawie. Wszyscy wierzą, że mogą dojść do finału, a w decydującym meczu może zdarzyć się wszystko.
- Wiem, że kibice już spekulują, że łatwa drabinka. Każdy tak myśli. My kompletnie nie wybiegamy aż tak. Tam trzeba wygrać trzy kolejne spotkania, aby zdobyć puchar. Trzeba się skupić na pierwszym spotkaniu. To jest dopiero w lutym. Chcemy teraz piąć się w górę tabeli w lidze, a na puchar przyjdzie jeszcze czas. Nie wybiegajmy tak w przyszłość - zakończył Tomasz Śnieg.
Materiał sponsorowany