Gospodarze zagrali już bez Ricky Tarranta, który odszedł do zespołu z Izraela. Nie wystąpił również kontuzjowany Filip Matczak. Do tego tylko pięć punktów rzucił Raymond Cowels III. Pomimo tego oraz 24 popełnionych strat stargardzianie odnieśli efektowne zwycięstwo. Możliwe, że pomogła im długa przerwa Trefla Sopot. Goście wrócili do gry po 32 dniach.
- Przede wszystkim podziękowania dla zespołu z Sopotu za walkę. Wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja, jak długo byli bez meczu. Myślę, że to trochę było widać, ale najważniejsze jest, że nasz zespół bardzo dobrze zareagował - powiedział na konferencji prasowej trener Maciej Raczyński.
- Mieliśmy swoje założenia, które zrealizowaliśmy bardzo dobrze. Zagraliśmy, jako zespół. Na początku byłem trochę poddenerwowany, bo zaczęliśmy tak, jak nie chciałem. Były pewne błędy, ale myślę, że opanowaliśmy sytuację. Jeszcze raz podziękowania dla chłopaków, dla całego zespołu. Jak wiadomo ten tydzień nie był dla nas łatwy, ale chłopacy pokazali charakter i walkę od początku do samego końca. Gratulacje dla nich za to, że tak zagrali - dodał szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
Dla Macieja Raczyńskiego był to kolejny trudny test. Po tym, jak w ostatnich tygodniach gra układała się bardzo dobrze niespodziewanie stracił podstawowego rozgrywającego. Jak na to zareagował i czy wpłynęło to na zespół oraz przygotowania do meczu?
- Teraz patrzę już w przyszłość. Co było nie wróci. Jestem najbardziej zadowolony z tego, że zespół zareagował pozytywnie. Był to dla nas trudny tydzień. Musieliśmy inaczej rotować na pozycjach. Dla mnie, jako trenera była to niespodzianka, ale nie patrzę w przeszłość. Przed nami jest jeszcze wiele do zrobienia i udowodnienia. Pozytywnie patrzymy w ten okres, który przed nami - tłumaczył Maciej Raczyński.
Trenera zapytaliśmy również o pierwszy wymierny sukces, jaki odniosła w tym sezonie PGE Spójnia Stargard, czyli awans do Suzuki Pucharu Polski. Biało-Bordowi mieli szczęście nie tylko w kolejce, która zdecydowała o ich awansie. Dobrze trafili również w losowaniu, bo znaleźli się w teoretycznie słabszej połówce. Trener jednak z rezerwą podszedł do losowania i słusznie, bo ćwierćfinałowy przeciwnik PGE Spójni, czyli WKS Śląsk Wrocław w czwartek wygrał na wyjeździe z Zastalem Enea BC Zielona Góra 84:80.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się awansować do turnieju finałowego. Wiemy też, że wszystkie wyniki ułożyły się po naszej myśli. Co do drabinki to nie ma, co komentować. Jedzie osiem zespołów i tak naprawdę każdy przeciwnik będzie gotowy i każdy mecz będzie ważny - ocenił Maciej Raczyński.
- Przede wszystkim podziękowania dla zespołu z Sopotu za walkę. Wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja, jak długo byli bez meczu. Myślę, że to trochę było widać, ale najważniejsze jest, że nasz zespół bardzo dobrze zareagował - powiedział na konferencji prasowej trener Maciej Raczyński.
- Mieliśmy swoje założenia, które zrealizowaliśmy bardzo dobrze. Zagraliśmy, jako zespół. Na początku byłem trochę poddenerwowany, bo zaczęliśmy tak, jak nie chciałem. Były pewne błędy, ale myślę, że opanowaliśmy sytuację. Jeszcze raz podziękowania dla chłopaków, dla całego zespołu. Jak wiadomo ten tydzień nie był dla nas łatwy, ale chłopacy pokazali charakter i walkę od początku do samego końca. Gratulacje dla nich za to, że tak zagrali - dodał szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
Dla Macieja Raczyńskiego był to kolejny trudny test. Po tym, jak w ostatnich tygodniach gra układała się bardzo dobrze niespodziewanie stracił podstawowego rozgrywającego. Jak na to zareagował i czy wpłynęło to na zespół oraz przygotowania do meczu?
- Teraz patrzę już w przyszłość. Co było nie wróci. Jestem najbardziej zadowolony z tego, że zespół zareagował pozytywnie. Był to dla nas trudny tydzień. Musieliśmy inaczej rotować na pozycjach. Dla mnie, jako trenera była to niespodzianka, ale nie patrzę w przeszłość. Przed nami jest jeszcze wiele do zrobienia i udowodnienia. Pozytywnie patrzymy w ten okres, który przed nami - tłumaczył Maciej Raczyński.
Trenera zapytaliśmy również o pierwszy wymierny sukces, jaki odniosła w tym sezonie PGE Spójnia Stargard, czyli awans do Suzuki Pucharu Polski. Biało-Bordowi mieli szczęście nie tylko w kolejce, która zdecydowała o ich awansie. Dobrze trafili również w losowaniu, bo znaleźli się w teoretycznie słabszej połówce. Trener jednak z rezerwą podszedł do losowania i słusznie, bo ćwierćfinałowy przeciwnik PGE Spójni, czyli WKS Śląsk Wrocław w czwartek wygrał na wyjeździe z Zastalem Enea BC Zielona Góra 84:80.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się awansować do turnieju finałowego. Wiemy też, że wszystkie wyniki ułożyły się po naszej myśli. Co do drabinki to nie ma, co komentować. Jedzie osiem zespołów i tak naprawdę każdy przeciwnik będzie gotowy i każdy mecz będzie ważny - ocenił Maciej Raczyński.
Materiał sponsorowany