To są pojedynki z wielką historią. Spójnia i Śląsk (pod różnymi nazwami sponsorów tytularnych) toczyły zacięte boje w końcówce XX oraz na początku XXI wieku. W czasie poprzedniej obecności Biało-Bordowych w ekstraklasie Śląsk był właśnie rywalem, z którym najczęściej się mierzyli. Stargardzianie wygrali wtedy 14, a wrocławianie 27 spotkań.
Stargardzkim kibicom najbardziej zapadła w pamięć rywalizacja z 1997 roku. Wtedy w półfinale play-offów Spójnia przegrywała ze Śląskiem 0:2, ale odwróciła losy rywalizacji na 3:2, co dało jej wicemistrzostwo Polski. W finale za mocna była już wtedy Mazowszanka Pruszków (4:0). Wrocławianie mają jeszcze większe tradycje i sukcesy, bo 17-krotnie sięgali po tytuł mistrza Polski.
Oba kluby chciałyby nawiązać do lat chwały. Odbudowa pozycji na koszykarskiej mapie idzie jednak mozolnie, a konkurencja jest duża. PGE Spójnia Stargard rozgrywa swój drugi sezon po powrocie do Energa Basket Ligi. WKS Śląsk zajął drugie miejsce w I lidze, ale skorzystał z zaproszenia do EBL. W ten sposób zastąpił AZS Koszalin, który nie przystąpił do procesu licencyjnego.
Celem PGE Spójni i Śląska jest miejsce w czołowej ósemce. To po pięciu kolejkach gwarantuje tylko dodatni bilans, a obie drużyny są minimalnie pod kreską (dwa zwycięstwa i trzy porażki). Wrocławianie zajmują 10., a stargardzianie 11. miejsce. Dla naszych koszykarzy to szansa żeby piąć się w górę tabeli. Przede wszystkim jednak ten mecz ma prestiżowy wymiar. Tym bardziej, że jest szansą na pierwsze domowe zwycięstwo.
Oczywiście duży wpływ na takie rezultaty ma terminarz. Stargardzianie przegrywali tylko z rywalami z czołowej piątki. Na wyjazdach natomiast odnieśli cenne zwycięstwa. W listopadzie cztery z pięciu spotkań PGE Spójnia rozegra u siebie. W większości do hali OSiR przyjadą rywale ze środka lub końca tabeli.
Śląsk ma drugi atak w lidze. Zdobywa średnio po 92 punkty. Zespół prowadzony przez trenera Andrzeja Adamka da się jednak zatrzymać. Pokazał to King Szczecin, który wygrał we Wrocławiu 83:73. Mecze z Asseco Arką (porażka 83:85) i Polpharmą Starogard Gdański (zwycięstwo 99:82) pokazują natomiast, że będzie to na pewno trudny przeciwnik.
PGE Spójnia również coraz lepiej radzi sobie w ataku, choć nadal jest wiele do poprawy. W najlepszej dziesiątce klasyfikacji strzelców Energa Basket Ligi znajduje się trzech koszykarzy, którzy zagrają w sobotę. Ósme miejsce z 87 punktami ma Raymond Cowels III. Minimalnie wyżej plasują się koszykarze Śląska Wrocław. Mathieu Wojciechowski zdobył 89, a Devoe Joseph 88 punktów. Uważać trzeba jeszcze na Torina Dorna (średnio 14,6 punktu). Liderem gości jest jednak Kamil Łączyński. Rozgrywający reprezentacji Polski zdobywa po 10,6 punktu i rozdaje sześć asyst na mecz. Ma też najwięcej przechwytów w lidze (13). Czołowymi postaciami gospodarzy oprócz Cowelsa pozostają Mateusz Kostrzewski, Kacper Młynarski i Tomasz Śnieg.
Pewną zagadką pozostają transfery obu klubów. Śląsk kilka dni temu informował o powrocie doświadczonego rozgrywającego. Danny Gibson powinien być dużym wzmocnieniem wrocławskiej ekipy. Nie wiadomo jednak, czy 35-latek zagra już w sobotę. Wrocławianie są w o tyle lepszej sytuacji, że zgłaszając tego koszykarza do gry nie tracą licencji na zawodnika zagranicznego, bo Gibson w przeszłości grał już w Śląsku.
Bardziej skomplikowana jest sytuacja w PGE Spójni. Klub już dwa dni po meczu w Gliwicach chwalił się pozyskaniem dwóch nowych koszykarzy. W Internecie krążą legendy odnośnie wagi Williama Gravesa IV. Nadal jednak brak informacji, że rzeczywiście klub zrezygnował z usług tego gracza. Byłaby to fatalna wiadomość, ale jeszcze gorszą decyzją byłoby zgłoszenie go na kilka spotkań i odesłanie po tych meczach do domu (strata licencji). Wzmocnienie jest potrzebne, ale musi to być realne wsparcie dla zespołu. Ciekawe CV nie gwarantuje niczego, bo liczy się aktualna forma. Dobrą informacją jest natomiast zgłoszenie do ligi mierzącego 206 cm Darnella Jacksona.
PGE Spójnia Stargard - WKS Śląsk Wrocław / sobota 02.11.2019 godz. 16:00.
Stargardzkim kibicom najbardziej zapadła w pamięć rywalizacja z 1997 roku. Wtedy w półfinale play-offów Spójnia przegrywała ze Śląskiem 0:2, ale odwróciła losy rywalizacji na 3:2, co dało jej wicemistrzostwo Polski. W finale za mocna była już wtedy Mazowszanka Pruszków (4:0). Wrocławianie mają jeszcze większe tradycje i sukcesy, bo 17-krotnie sięgali po tytuł mistrza Polski.
Oba kluby chciałyby nawiązać do lat chwały. Odbudowa pozycji na koszykarskiej mapie idzie jednak mozolnie, a konkurencja jest duża. PGE Spójnia Stargard rozgrywa swój drugi sezon po powrocie do Energa Basket Ligi. WKS Śląsk zajął drugie miejsce w I lidze, ale skorzystał z zaproszenia do EBL. W ten sposób zastąpił AZS Koszalin, który nie przystąpił do procesu licencyjnego.
Celem PGE Spójni i Śląska jest miejsce w czołowej ósemce. To po pięciu kolejkach gwarantuje tylko dodatni bilans, a obie drużyny są minimalnie pod kreską (dwa zwycięstwa i trzy porażki). Wrocławianie zajmują 10., a stargardzianie 11. miejsce. Dla naszych koszykarzy to szansa żeby piąć się w górę tabeli. Przede wszystkim jednak ten mecz ma prestiżowy wymiar. Tym bardziej, że jest szansą na pierwsze domowe zwycięstwo.
Oczywiście duży wpływ na takie rezultaty ma terminarz. Stargardzianie przegrywali tylko z rywalami z czołowej piątki. Na wyjazdach natomiast odnieśli cenne zwycięstwa. W listopadzie cztery z pięciu spotkań PGE Spójnia rozegra u siebie. W większości do hali OSiR przyjadą rywale ze środka lub końca tabeli.
Śląsk ma drugi atak w lidze. Zdobywa średnio po 92 punkty. Zespół prowadzony przez trenera Andrzeja Adamka da się jednak zatrzymać. Pokazał to King Szczecin, który wygrał we Wrocławiu 83:73. Mecze z Asseco Arką (porażka 83:85) i Polpharmą Starogard Gdański (zwycięstwo 99:82) pokazują natomiast, że będzie to na pewno trudny przeciwnik.
PGE Spójnia również coraz lepiej radzi sobie w ataku, choć nadal jest wiele do poprawy. W najlepszej dziesiątce klasyfikacji strzelców Energa Basket Ligi znajduje się trzech koszykarzy, którzy zagrają w sobotę. Ósme miejsce z 87 punktami ma Raymond Cowels III. Minimalnie wyżej plasują się koszykarze Śląska Wrocław. Mathieu Wojciechowski zdobył 89, a Devoe Joseph 88 punktów. Uważać trzeba jeszcze na Torina Dorna (średnio 14,6 punktu). Liderem gości jest jednak Kamil Łączyński. Rozgrywający reprezentacji Polski zdobywa po 10,6 punktu i rozdaje sześć asyst na mecz. Ma też najwięcej przechwytów w lidze (13). Czołowymi postaciami gospodarzy oprócz Cowelsa pozostają Mateusz Kostrzewski, Kacper Młynarski i Tomasz Śnieg.
Pewną zagadką pozostają transfery obu klubów. Śląsk kilka dni temu informował o powrocie doświadczonego rozgrywającego. Danny Gibson powinien być dużym wzmocnieniem wrocławskiej ekipy. Nie wiadomo jednak, czy 35-latek zagra już w sobotę. Wrocławianie są w o tyle lepszej sytuacji, że zgłaszając tego koszykarza do gry nie tracą licencji na zawodnika zagranicznego, bo Gibson w przeszłości grał już w Śląsku.
Bardziej skomplikowana jest sytuacja w PGE Spójni. Klub już dwa dni po meczu w Gliwicach chwalił się pozyskaniem dwóch nowych koszykarzy. W Internecie krążą legendy odnośnie wagi Williama Gravesa IV. Nadal jednak brak informacji, że rzeczywiście klub zrezygnował z usług tego gracza. Byłaby to fatalna wiadomość, ale jeszcze gorszą decyzją byłoby zgłoszenie go na kilka spotkań i odesłanie po tych meczach do domu (strata licencji). Wzmocnienie jest potrzebne, ale musi to być realne wsparcie dla zespołu. Ciekawe CV nie gwarantuje niczego, bo liczy się aktualna forma. Dobrą informacją jest natomiast zgłoszenie do ligi mierzącego 206 cm Darnella Jacksona.
PGE Spójnia Stargard - WKS Śląsk Wrocław / sobota 02.11.2019 godz. 16:00.
Materiał sponsorowany
