Do remisu zabrakło niewiele, bo kilkudziesięciu sekund. Gospodarze po raz pierwszy w tym sezonie nie stracili gola, a rzut karny w doliczonym czasie wykorzystał Daniel Feruga. - W pierwszej połowie mecz był trochę na śpiąco w naszym wykonaniu. Bytovia też nie grała najlepiej. Wyczekiwaliśmy na nich, a oni na nas. W drugiej połowie ten mecz złapał już odpowiedni poziom - przyznał Adam Topolski.
- W drugiej połowie staraliśmy się grać agresywnie, blisko przeciwnika. Wiedzieliśmy, że Bytovia ma dobrych zawodników między innymi bramkostrzelnego Czubaka w ataku. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przeciwnik jest faworytem. W drugiej połowie chcieliśmy grać na bramkę. Uwierzyliśmy w swoje możliwości. Stworzyliśmy dwie sytuacje, z których powinniśmy zdobyć bramki - dodał trener Błękitnych Stargard.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się w końcówce, a rzut karny dla gospodarzy wywalczył Adrian Kwiatkowski. Trener nie winił jednak młodego defensora za błąd. - Nie wykorzystaliśmy tych sytuacji. Oczywiście najgroźniejsza Bytovia była z dośrodkowań. Na całe szczęście żadna bramka nie padła, ale za to przy ostatnim stałym fragmencie Hubert Sadowski tylko poprzez swoje niedoświadczenie popełnił błąd. Rozgrywał bardzo dobre spotkanie. Był trochę załamany, bo zdawał sobie sprawę, że zniweczył cały wysiłek naszego zespołu, ale ja mu wybaczam, dlatego, że nie widział tego. Chciał kopnąć piłkę. Adrian Kwiatkowski wystawił nogę i karny. Dla trenera i zespołu to jest najgorszy moment. Straciliśmy dużo zdrowia. Mecz na remis, a przegraliśmy 0:1. Tak bywa w sporcie, że nieraz decyduje ostatnia minuta i tego doświadczyliśmy - analizował Adam Topolski.
Ze zwycięstwa nad Błękitnymi cieszył się trener gospodarzy, który docenił rywala. - Wygraliśmy z bardzo dobrym zespołem. Trenerowi, gdy do nas przyjechał pogratulowałem wyników i dobranych ludzi do składu, który mają. Ci chłopcy punktują. Bardzo dobrze się rozumieją na boisku i oddają dużo strzałów. Widać, że ten zespół naprawdę dobrze gra. Nie było łatwo się pojedynkować z tak dobrym przeciwnikiem - powiedział Adrian Stawski.
- W drugiej połowie staraliśmy się grać agresywnie, blisko przeciwnika. Wiedzieliśmy, że Bytovia ma dobrych zawodników między innymi bramkostrzelnego Czubaka w ataku. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przeciwnik jest faworytem. W drugiej połowie chcieliśmy grać na bramkę. Uwierzyliśmy w swoje możliwości. Stworzyliśmy dwie sytuacje, z których powinniśmy zdobyć bramki - dodał trener Błękitnych Stargard.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się w końcówce, a rzut karny dla gospodarzy wywalczył Adrian Kwiatkowski. Trener nie winił jednak młodego defensora za błąd. - Nie wykorzystaliśmy tych sytuacji. Oczywiście najgroźniejsza Bytovia była z dośrodkowań. Na całe szczęście żadna bramka nie padła, ale za to przy ostatnim stałym fragmencie Hubert Sadowski tylko poprzez swoje niedoświadczenie popełnił błąd. Rozgrywał bardzo dobre spotkanie. Był trochę załamany, bo zdawał sobie sprawę, że zniweczył cały wysiłek naszego zespołu, ale ja mu wybaczam, dlatego, że nie widział tego. Chciał kopnąć piłkę. Adrian Kwiatkowski wystawił nogę i karny. Dla trenera i zespołu to jest najgorszy moment. Straciliśmy dużo zdrowia. Mecz na remis, a przegraliśmy 0:1. Tak bywa w sporcie, że nieraz decyduje ostatnia minuta i tego doświadczyliśmy - analizował Adam Topolski.
Ze zwycięstwa nad Błękitnymi cieszył się trener gospodarzy, który docenił rywala. - Wygraliśmy z bardzo dobrym zespołem. Trenerowi, gdy do nas przyjechał pogratulowałem wyników i dobranych ludzi do składu, który mają. Ci chłopcy punktują. Bardzo dobrze się rozumieją na boisku i oddają dużo strzałów. Widać, że ten zespół naprawdę dobrze gra. Nie było łatwo się pojedynkować z tak dobrym przeciwnikiem - powiedział Adrian Stawski.
Materiał sponsorowany