Amerykański strzelec odchodzi z PGE Spójni Stargard.
Jalen Hudson w Stargardzie pojawił się w miniony poniedziałek. Amerykański strzelec był na okresie próbnym. Wystąpił w dwóch meczach. Ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra zdobył sześć punktów (2/9 z gry). Lepiej było z Energą Kotwicą Kołobrzeg, gdy rzucił 16 oczek. Mecz z I-ligowcem nie był jednak wystarczającym materiałem żeby pozytywnie rozstrzygnąć o przydatności koszykarza do zespołu. W 17 minut spędzonych na parkiecie oddał aż 13 rzutów i trafił sześć.
Kluczowy miał być mecz z Kingiem Szczecin. Jalen Hudson nie zagrał w tym spotkaniu. Oficjalną przyczyną absencji było zatrucie pokarmowe. - Chcieliśmy sprawdzić ofensywne możliwości Jalena przy dobrych obrońcach a w defensywie jakby wypadł przy Pawle Kikowskim. Pech chciał, że nie sprawdziliśmy i teraz musimy się zastanowić, czy czekamy z testowaniem chłopaka jeszcze tydzień, czy wybieramy inną opcję. W poniedziałek drużyna ma wolne. Muszę pomyśleć i jakąś decyzję podejmiemy. Musimy dobrze się nad tym zastanowić. Szkoda, że nie zagrał, ale takie jest życie - mówił po niedzielnym meczu trener Kamil Piechucki.
We wtorek wszystko stało się już jasne. Klub wydał komunikat, w którym poinformował, że Jalen Hudson nie jest już zawodnikiem Biało-Bordowych. - Jalen przebywał na okresie próbnym, podczas którego obie strony zadecydowały o zakończeniu dalszej współpracy - czytamy w mediach społecznościowych PGE Spójni Stargard.
Dobrą wiadomością jest natomiast szybka rekonwalescencja Kacpra Młynarskiego. Skrzydłowy był już na ławce z drużyną w niedzielnym meczu z Kingiem. Pojedzie też na turniej Browar Kociewski Cup, który w piątek i sobotę odbędzie się w Skarszewach.
W składzie PGE Spójni Stargard pozostaje trzech zagranicznych koszykarzy: Jokubas Gintvainis, Justin Tuoyo i Peter Olisemeka. Są zatem jeszcze dwa miejsca dla obcokrajowców. Powinni je zająć środkowy oraz strzelec. Klub musi jednak dobrze wybrać, bo czasu do rozpoczęcia sezonu jest coraz mniej. Gdy ruszy liga trudno będzie o testowanie nowych koszykarzy a ich zgłaszanie do rozgrywek na kilka spotkań nie ma żadnego sensu, gdyż kolejne licencje dla zagranicznych graczy mogłyby sporo kosztować.
Jalen Hudson w Stargardzie pojawił się w miniony poniedziałek. Amerykański strzelec był na okresie próbnym. Wystąpił w dwóch meczach. Ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra zdobył sześć punktów (2/9 z gry). Lepiej było z Energą Kotwicą Kołobrzeg, gdy rzucił 16 oczek. Mecz z I-ligowcem nie był jednak wystarczającym materiałem żeby pozytywnie rozstrzygnąć o przydatności koszykarza do zespołu. W 17 minut spędzonych na parkiecie oddał aż 13 rzutów i trafił sześć.
Kluczowy miał być mecz z Kingiem Szczecin. Jalen Hudson nie zagrał w tym spotkaniu. Oficjalną przyczyną absencji było zatrucie pokarmowe. - Chcieliśmy sprawdzić ofensywne możliwości Jalena przy dobrych obrońcach a w defensywie jakby wypadł przy Pawle Kikowskim. Pech chciał, że nie sprawdziliśmy i teraz musimy się zastanowić, czy czekamy z testowaniem chłopaka jeszcze tydzień, czy wybieramy inną opcję. W poniedziałek drużyna ma wolne. Muszę pomyśleć i jakąś decyzję podejmiemy. Musimy dobrze się nad tym zastanowić. Szkoda, że nie zagrał, ale takie jest życie - mówił po niedzielnym meczu trener Kamil Piechucki.
We wtorek wszystko stało się już jasne. Klub wydał komunikat, w którym poinformował, że Jalen Hudson nie jest już zawodnikiem Biało-Bordowych. - Jalen przebywał na okresie próbnym, podczas którego obie strony zadecydowały o zakończeniu dalszej współpracy - czytamy w mediach społecznościowych PGE Spójni Stargard.
Dobrą wiadomością jest natomiast szybka rekonwalescencja Kacpra Młynarskiego. Skrzydłowy był już na ławce z drużyną w niedzielnym meczu z Kingiem. Pojedzie też na turniej Browar Kociewski Cup, który w piątek i sobotę odbędzie się w Skarszewach.
W składzie PGE Spójni Stargard pozostaje trzech zagranicznych koszykarzy: Jokubas Gintvainis, Justin Tuoyo i Peter Olisemeka. Są zatem jeszcze dwa miejsca dla obcokrajowców. Powinni je zająć środkowy oraz strzelec. Klub musi jednak dobrze wybrać, bo czasu do rozpoczęcia sezonu jest coraz mniej. Gdy ruszy liga trudno będzie o testowanie nowych koszykarzy a ich zgłaszanie do rozgrywek na kilka spotkań nie ma żadnego sensu, gdyż kolejne licencje dla zagranicznych graczy mogłyby sporo kosztować.
Materiał sponsorowany