Materiał sponsorowany
Nasz zespół przegrał z MKS-em Dąbrowa Górnicza 61:81. - Trzeba jednoznacznie powiedzieć, że rywale pod każdym względem byli lepsi. Prawie od początku kontrolowali przebieg spotkania. Nie gramy swojej koszykówki. Jestem rozczarowany podkoszowymi, ale szczególnie tymi, którzy mieli nas wzmocnić. Tego nam brakuje cały czas. W niedzielę jeszcze Hickey zagrał bardzo przeciętne zawody. Nie kreował grania tylko szukał swoich punktów, a to nie na tym polega. W końcówce grał zespół z tamtego roku, który awansował. Przynajmniej gra wyglądała przejrzyście, była zgodna z zasadami, poprawna. Nie byliśmy w stanie nic więcej zrobić. Przegraliśmy zdecydowanie z dużo lepszym zespołem - analizował ten pojedynek trener Krzysztof Koziorowicz.
- Mamy w tym skromnym zestawie ludzi utrzymać się w lidze. Powinno się mieć marzenia i ja wierzę, że będziemy grali lepiej. Nie wyobrażam sobie żeby nie zrobić korekt w tym zespole - dodał szkoleniowiec Spójni.
Była to odpowiedź na pytanie o przyczynę tak słabej gry w ataku. Wywołała jednak lawinę spekulacji. Czy będą kolejne zmiany w zespole? - Tak myślę. Oczekiwaliśmy, że trafią nam się gracze, którzy zrobią różnicę. Potrzeba byłaby na pewno, bo kolejny raz nie udało nam się trafić na zawodnika podkoszowego. Umówmy się, Norbertas gra bardziej na obwodzie. Facet nie musi mieć 210, czy 212 cm. Może mieć dwa metry, ale na dole walczy, bije się. Niestety nasi wysocy grają na obwodzie - przyznał Krzysztof Koziorowicz.
Jak udało nam się ustalić trudno określić, czy i kiedy dojdzie do tych korekt. Faktycznie pozyskani niedawno Norbertas Giga i Shane Richards nie wnieśli wiele do gry beniaminka Energa Basket Ligi. Na kolejne transfery potrzeba jednak pieniędzy. Tym bardziej, że Spójnia wykorzystała już darmowe licencje i zgłoszenie następnych zagranicznych zawodników będzie się wiązało z wniesieniem opłat do PLK.
Szkoleniowiec dość krytycznie oceniał grę Norbertasa Gigi. Bardziej powściągliwy był pytany o Shane Richardsa. Amerykański strzelec po raz pierwszy pokazał się przed stargardzką publicznością. Zdobył siedem punktów trafiając 2/7 prób z gry. - Shane to bardzo ambitny chłopak. To jest młody człowiek. Trzeba do niego wykazać sporo cierpliwości. Rzadko się zdarza żeby przyjeżdżając bezpośrednio do Polski zawodnik od razu stał się gwiazdą. Nie można mu odmówić ambicji, woli walki.
W poprzednich sezonach na poziomie I ligi Spójnia była znana z tego, że nawet, gdy mecz jej nie wychodził i przegrywała wysoko potrafiła świetnie finiszować. Jeżeli nie udawało się odrobić wszystkich strat to różnica poważnie malała i porażki nie były wielkie. W tym sezonie tylko przegrane z Rosą Radom i Treflem Sopot były różnicą kilku punktów. Pozostali rywale zwyciężali zdecydowanie. Trener zapewnia jednak, że zespołowi nie brakuje ambicji. Na ten poziom to jednak trochę za mało.
- To tak może momentami wygląda, ale ambicji nie można odmówić chłopakom. Niestety w momencie, kiedy wynik ucieka na 15 - 20 punktów wchodzi zwątpienie. Zawodnicy choćby z Dąbrowy Górniczej są doświadczeni. Wiele lat grają na tym poziomie. Oni nie jeden taki mecz rozegrali. Dla nas każdy kolejny mecz jest wielkim wyzwaniem. Taka porażka powinna powodować większą złość, determinację do pracy - tłumaczy Krzysztof Koziorowicz.