W Winnicy odbył się koncert będący kolejnym z cyklu „Jazz & Wine”. Spektakl muzyczny pod wieloma względami niecodzienny. A to ze względu na połączenie różnych gatunków muzycznych tak odległych sobie jak: muzyka klasyczna, jazz, techno oraz fakt, że było to pierwsze takie wydarzenie zorganizowane pod gołym niebem. Miejsce nietypowe, bo we wspaniałym plenerze, dlatego tym bardziej warto było być, zobaczyć i posłuchać.
Koncert składał się z dwóch części.
W pierwszej Leopoldinum wykonało kilka tang, a wśród nich słynne i znane z filmu „Zapach kobiety” ze znakomitą rolą Al Pacino.
W części drugiej do orkiestry dołączył Kelvin Sholar, muzyk w czwartym pokoleniu z Detroit. W kilku utworach towarzyszyli pianiście: Sylwester Ostrowski oraz Dorrey Line Lyles. I właśnie utwory wokalne wywołały na widowni największe poruszenie. A było to potrzebne ze względu na niezbyt sprzyjającą aurę.
W części tej można było usłyszeć między innymi: Nobody - Chaki Khan, Let Down - RadioHead, czy It’s Raining Men - The Weather Girls. Ostatni z wymienionych doprowadził widownię do wrzenia i zakończył się owacją na stojąco.
Po koncercie Winnica zaprosiła na degustację połączoną ze zwiedzaniem obiektu. Usłyszeliśmy krótką historię dotyczącą tego miejsca, a także informacje odnośnie produkcji win. Do dyspozycji widowni udostępniono także sklep.
Całe przedsięwzięcie mogło się udać tylko dzięki ludziom, którzy oprócz pracy którą wykonują, mają pasje i potrafią się nią dzielić w wyjątkowy sposób. Dotyczyło to nie tylko właścicieli i pracowników Winiarni - ludzi przesympatycznych, którym uśmiech nie schodził z ust pomimo olbrzymiego wysiłku włożonego w to przedsięwzięcie (przecież jeszcze wykonują swoje codzienne obowiązki), nie odmawiających udzielania informacji, ale także Pana Ostrowskiego.
Wspaniały koncert. Czekamy na następny, a z tego co można było usłyszeć od Zbigniewa Turnaua - takie plany są. W rozmowie przewinęły się nazwiska wielkich polskich artystów, więc miłośnicy dobrej muzyki powinni już zacierać ręce.