PGE Spójnia Stargard odrobiła 15 punktów straty, ale nie uniknęła trzeciej porażki w sezonie. Lepsi od Biało-Bordowych okazali się koszykarze Enei Basketu Poznań, którzy przełamali się po trzech porażkach z rzędu, zwyciężając 79:73.
Gospodarze na zwycięstwo czekali od 1 października. Później mieli wspomnianą już serię porażek oraz przed pojedynkiem z PGE Spójnią dwutygodniową przerwę. Ekipa z Poznania znakomicie rozpoczęła niedzielny mecz 8. kolejki Bank Pekao S.A. 1 Ligi. Seria 12 "oczek" dała miejscowym prowadzenie 14:4.
W pierwszej kwarcie gospodarze byli nie do zatrzymania i na koniec tej części wypracowali 15 punktów przewagi (33:18). Zawodnicy z Poznania trafili 13/21 rzutów z gry w tym aż 4/5 za trzy punkty. Do tego przeważali też w zbiórkach (11:7). W kolejnej odsłonie skuteczność jednak zupełnie ich opuściła. Zdobyli tylko siedem "oczek" trafiając 2/18 rzutów z gry.
PGE Spójnia zagrała podobnie, jak w pierwszej części. Trafiła 5/13 rzutów z gry, ale to było wystarczające do odrobienia wszystkich strat. Bohaterem tej części był Jalen Ray (11 punktów). Stargardzianie powinni nawet prowadzić. Dość szybko dogonili rywali, jednak później dostosowali się do ich poziomu, popełniając sporo prostych błędów.
PGE Spójnia po raz pierwszy w sezonie schodziła do szatni na 15-minutową przerwę, przegrywając. Strata była nieduża (39:40), ale jeszcze przed startem trzeciej kwarty Biało-Bordowi doprowadzili do remisu. Już po zakończeniu drugiej kwarty trener Marcin Kloziński został ukarany przewinieniem technicznym, a zgodnie z przepisami w takiej sytuacji przed startem kolejnej odsłony stargardzianie wykonywali rzut wolny, który wykorzystał Jalen Ray.
Na pierwszy celny rzut z gry PGE Spójni trzeba było jednak czekać ponad cztery minuty. Gospodarze tego nie wykorzystali, ale cały czas utrzymywali się na kilkupunktowym prowadzeniu. Po 30 minutach sytuacja pozostawała otwarta (56:55). PGE Spójnia prowadziła jednak tylko na początku meczu (4:2) oraz na początku czwartej kwarty.
Po efektownej akcji Jalen Ray - Aleksander Jęch było 57:56, a gdy "trójkę" trafił Francis Han, PGE Spójnia wygrywała 60:58. Wtedy jednak, zamiast przejąć inicjatywę, stargardzianie przez kilka kolejnych minut zagrali fatalnie. Seria 13:2 dla Enei Basketu dała tej drużynie prowadzenie 71:62. Takiej zaliczki pomimo prób odwrócenia losów meczu gospodarze już nie wypuścili, a obiektywnie trzeba przyznać, że ich prowadzenie już nawet przez chwilę nie było zagrożone.
Trafiając tylko 22/60 rzutów z gry (36%) PGE Spójnia Stargard nie mogła wygrać niedzielnego meczu. Enea Basket również miała zbliżoną skuteczność (26/72), ale gospodarze oddali aż o 12 rzutów z gry więcej. Miejscowi przeważali w zbiórkach (48:42 w tym 15:9 na atakowanej tablicy). Najbardziej raziły jednak straty. PGE Spójnia popełniła ich 22, a rywal 14.
Błędy PGE Spójni okazały się kosztowne, bo przełożyły się na 15 przechwytów Enei Basketu i 13 zdobytych przez gospodarzy punktów. PGE Spójnia ze strat rywali miała po pięć przechwytów i punktów. Stargardzianie trafili 9/26 "trójek", a ich przeciwnik miał w tym elemencie 5/21. Na tym tle lepiej wyglądały rzuty wolne, ale tu też przewagę uzyskali miejscowi (22/28 przy 20/25 PGE Spójni).
Ofensywna zwykle PGE Spójnia tym razem miała duże problemy. Double-double (12 punktów i 14 zbiórek) skompletował Ilja Gromovs. Jalen Ray zdobył 21 punktów, jednak w kluczowych momentach również się mylił. W całym meczu trafił 5/14 prób z gry i 9/9 rzutów wolnych. Miał również sześć asyst, ale także cztery straty. W stargardzkim zespole nadal jednak brak rozgrywającego, który w takich meczach mógłby poukładać atak PGE Spójni i coraz więcej wskazuje, że jedyną realną szansą na odmianę tej sytuacji może być dopiero powrót po kontuzji Igora Wadowskiego.
Debiutujący w PGE Spójni Jakub Karolak spędził na parkiecie ponad 22 minuty i już w pierwszym meczu pokazał swoją jakość. Zdobył 14 punktów. Trafiał trudne rzuty (5/11 z gry), ale on również potrzebuje kreatora gry. Nieskuteczni byli Jarosław Mokros (3/10) i Wojciech Czerlonko (1/7), a tylko dwa i to niecelne rzuty oddał Szymon Szmit.
Po drugiej stronie double-double (15 punktów i 13 zbiórek) osiągnął Andrzej Krajewski, a 10 zbiórek miał Konrad Rosiński. Kluczową postacią był jednak James Washington (25 punktów, 7/18 z gry i 10/12 z rzutów wolnych).
Enea Basket Poznań - PGE Spójnia Stargard 79:73 (33:18, 7:21, 16:16, 23:18)
Enea Basket: James Washington 25, Andrzej Krajewski 15, Michał Samsonowicz 10, Jan Nowicki 9, Kacper Mąkowski 7, Konrad Rosiński 7, Patryk Stankowski 4, Tobiasz Dydak 2, Bartosz Mońko 0.
PGE Spójnia: Jalen Ray 21, Jakub Karolak 14, Ilja Gromovs 12, Jarosław Mokros 10, Aleksander Jęch 7, Wojciech Czerlonko 4, Francis Han 3, Wiktor Rajewicz 2, Szymon Szmit 0.

Materiał sponsorowany






