Biało-Bordowi dostarczyli ogromnych emocji. Odrobili 16 punktów straty. W końcówce mieli zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, ale ostatecznie przegrali po dogrywce 80:91 z Enea Zastalem BC Zielona Góra. Trzecie zwycięstwo faworyta oznaczało koniec ćwierćfinałowej serii i koniec sezonu dla gospodarzy.
- Gratulacje dla Enei Zastalu za awans do półfinału. Gratulacje też dla naszego zespołu, bo myślę, że daliśmy z siebie wszystko. To chcieliśmy grać w całej serii, czyli zmusić Zastal do takiego grania, jakie byśmy chcieli. Fizyczne granie, dużo kontaktów i gry jeden na jeden. To w pewnym stopniu nam się udało. Niestety przegraliśmy mecz - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski.
- Chcieliśmy dać jeszcze więcej radości naszym kibicom, którzy cały czas nas wspierają. Wszyscy są spragnieni kontaktu i bycia na meczu. Sytuacja jest taka, jaka jest. Wiem, że w takim meczu byłoby tu piekło. Myślę, że możemy z podniesioną głową po tej rywalizacji powiedzieć, że zostawiliśmy wszystko, co mogliśmy na parkiecie. Nie było dla nas straconych piłek - dodał szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
To był zupełnie inny mecz niż trzy wcześniejsze. Tym razem Enea Zastal BC wygrał pierwszą połowę, ale nie utrzymał wypracowanej przewagi. Taki był plan, czy tak wyszło? Zdaniem trenera mogło to wynikać, ale nie z założeń jego drużyny, a podejścia rywali.
- Myślę, że trener Tabak na pewno podkreślał w drużynie, że nie można uprawiać takiego hazardu, że oni nie mogą nam dać po raz kolejny się rozhulać w pierwszej połowie. To było widać. Agresja od początku. Dużo odcinania piłki, jeszcze mocniejszej gry na kontakcie, na ryzyku pełnym z poświęceniem - analizował Marek Łukomski. W swojej drużynie wskazał jeden aspekt, który też mógł mieć wpływ na taki początek meczu.
- W pierwszej połowie trochę jeszcze dochodziliśmy do siebie fizycznie po tym ostatnim meczu. Udało im się zbudować przewagę. W szatni powiedzieliśmy sobie, że chcemy kontynuować taką grę, jak od połowy drugiej kwarty. Nam się to udało. Trzecia kwarta na naszą stronę. Zamieniliśmy się trochę rolami, ale wygrał zespół, który przez większość meczu prowadził - ocenił.
Było 55 sekund do końca i cztery punkty przewagi. Czy to moment, którego najbardziej można żałować w tej serii, jako stracona szansa? Remis w rywalizacji i wyjazd do Zielonej Góry był o krok. Skończyło się jednak remisem po 40 minutach i wyraźnie przegraną dogrywką.
- Dużo jest momentów, których będziemy żałowali. Na pewno to powinniśmy dowieźć do końca. Wiedzieliśmy, że Zastal będzie mocno atakował zbiórkę ofensywną. Wiedzieliśmy, co będą grali, natomiast to nie jest łatwe, jak zmęczenie przychodzi - podsumował Marek Łukomski.
- Gratulacje dla Enei Zastalu za awans do półfinału. Gratulacje też dla naszego zespołu, bo myślę, że daliśmy z siebie wszystko. To chcieliśmy grać w całej serii, czyli zmusić Zastal do takiego grania, jakie byśmy chcieli. Fizyczne granie, dużo kontaktów i gry jeden na jeden. To w pewnym stopniu nam się udało. Niestety przegraliśmy mecz - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski.
- Chcieliśmy dać jeszcze więcej radości naszym kibicom, którzy cały czas nas wspierają. Wszyscy są spragnieni kontaktu i bycia na meczu. Sytuacja jest taka, jaka jest. Wiem, że w takim meczu byłoby tu piekło. Myślę, że możemy z podniesioną głową po tej rywalizacji powiedzieć, że zostawiliśmy wszystko, co mogliśmy na parkiecie. Nie było dla nas straconych piłek - dodał szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
To był zupełnie inny mecz niż trzy wcześniejsze. Tym razem Enea Zastal BC wygrał pierwszą połowę, ale nie utrzymał wypracowanej przewagi. Taki był plan, czy tak wyszło? Zdaniem trenera mogło to wynikać, ale nie z założeń jego drużyny, a podejścia rywali.
- Myślę, że trener Tabak na pewno podkreślał w drużynie, że nie można uprawiać takiego hazardu, że oni nie mogą nam dać po raz kolejny się rozhulać w pierwszej połowie. To było widać. Agresja od początku. Dużo odcinania piłki, jeszcze mocniejszej gry na kontakcie, na ryzyku pełnym z poświęceniem - analizował Marek Łukomski. W swojej drużynie wskazał jeden aspekt, który też mógł mieć wpływ na taki początek meczu.
- W pierwszej połowie trochę jeszcze dochodziliśmy do siebie fizycznie po tym ostatnim meczu. Udało im się zbudować przewagę. W szatni powiedzieliśmy sobie, że chcemy kontynuować taką grę, jak od połowy drugiej kwarty. Nam się to udało. Trzecia kwarta na naszą stronę. Zamieniliśmy się trochę rolami, ale wygrał zespół, który przez większość meczu prowadził - ocenił.
Było 55 sekund do końca i cztery punkty przewagi. Czy to moment, którego najbardziej można żałować w tej serii, jako stracona szansa? Remis w rywalizacji i wyjazd do Zielonej Góry był o krok. Skończyło się jednak remisem po 40 minutach i wyraźnie przegraną dogrywką.
- Dużo jest momentów, których będziemy żałowali. Na pewno to powinniśmy dowieźć do końca. Wiedzieliśmy, że Zastal będzie mocno atakował zbiórkę ofensywną. Wiedzieliśmy, co będą grali, natomiast to nie jest łatwe, jak zmęczenie przychodzi - podsumował Marek Łukomski.
Materiał sponsorowany