Biało-Bordowi znaleźli się w gronie drużyn, które miały utrudnione przygotowania. Formą może nie zachwycili, ale zdążyli przygotować się na tyle żeby we własnej hali ograć wicemistrza Polski. W porównaniu z inauguracjami z poprzednich lat był duży progres. Sytuacji nie ułatwiał też wcześniejszy niż zwykle start sezonu. Energa Basket Liga zaczęła, jako pierwsza koszykarska liga w Europie nowy sezon.
- Robimy wszystko i ciężko pracowaliśmy każdego dnia by być gotowym na szybki start ligi. Po drodze przytrafiło się kilka sytuacji, na które nie mieliśmy wpływu, jak odwołane dwa sparingi czy kilkudniowa kwarantanna dla zespołu. Musimy skupiać się na każdym kolejnym treningu i meczu. Zawodnicy poznają się, poznają swoje osobowości i nawyki boiskowe. Krok po kroku każdego dnia stajemy się lepszym zespołem. Nie mieliśmy dużo czasu, dlatego musieliśmy przyspieszyć cały proces poznawania naszego stylu oraz organizacji gry w ataku i obronie - tłumaczył trener Jacek Winnicki.
Pytaliśmy również, czy bilans przedsezonowych sparingów (jeden remis i pięć porażek) będzie miał psychologiczne znaczenie na początku sezonu? - Myślę, że nie. Tylko w jednym meczu w Toruniu zagraliśmy w pełnym składzie a w pozostałych nie mieliśmy pełnej rotacji z powodu drobnych urazów graczy. Sparingi są po to by sprawdzać pewne ustawienia i czasami wynik schodzi na drugi plan. Będziemy gotowi na inaugurację sezonu - zapewniał jeszcze przed czwartkowym meczem.
Te słowa potwierdziły się na parkiecie, a PGE Spójnia Stargard przełamała się w pierwszym meczu o stawkę. - Przede wszystkim gratuluję moim zawodnikom ogromnej determinacji. Zdajemy sobie sprawę, jaką mamy sytuację kadrową i związaną z korona wirusem. Zagraliśmy mało sparingów, ale była ogromna determinacja. Mieliśmy swój plan i staraliśmy się go realizować. W wielu sytuacjach to nam się udało. Mieliśmy fragmenty dobrej gry w ataku, ale głównie defensywą udało nam się zatrzymać zespół z Lublina, który w okresie przedsezonowym wyglądał na zespół bardzo dobry, solidny. Z dużym szacunkiem podeszliśmy do tego meczu. Najważniejsze jest to, że walczyliśmy i staraliśmy się realizować to, co mamy - ocenił już na konferencji prasowej trener Biało-Bordowych.
- To są początkowe mecze. Nie ma jeszcze płynności w grze i dużej skuteczności. Dużo niecelnych rzutów wynikało z naszej dobrej obrony i z tego, że udało nam się zatrzymać podstawowych zawodników rywala. Może z wyjątkiem Armani Moore’a. I tak mimo wszystko Wayne Blackshear zatrzymał go w bardzo ważnej akcji w końcówce meczu. Z tego się bardzo cieszę - dodał Jacek Winnicki.
- Jestem zadowolony z determinacji, zaangażowania i z tego, że ustalony plan gry staraliśmy się realizować. Wiadomo, że nie da się tego wszystkiego robić perfekcyjnie. Twardo stąpamy po ziemi. To jest pierwszy mecz. Było wiele mankamentów. Jeżeli będziemy grać z takim zaangażowaniem i próbować to, co sobie zakładamy to będziemy mieli szansę wygrać w każdym meczu. Najważniejsze to starać się kolekcjonować zwycięstwa od samego początku - podsumował trener ekipy, która udanie rozpoczęła sezon.
Kolejny mecz PGE Spójnia Stargard rozegra 5 września z Treflem Sopot (godz. 17:35). Następny pojedynek przed własną publicznością odbędzie się natomiast 11 września, a rywalem będzie WKS Śląsk Wrocław. Szczegółowe terminy z dokładnymi godzinami na razie ustalane są Dość powoli z kilkunastodniowym wyprzedzeniem.
Foto: Jan Rybaczuk
- Robimy wszystko i ciężko pracowaliśmy każdego dnia by być gotowym na szybki start ligi. Po drodze przytrafiło się kilka sytuacji, na które nie mieliśmy wpływu, jak odwołane dwa sparingi czy kilkudniowa kwarantanna dla zespołu. Musimy skupiać się na każdym kolejnym treningu i meczu. Zawodnicy poznają się, poznają swoje osobowości i nawyki boiskowe. Krok po kroku każdego dnia stajemy się lepszym zespołem. Nie mieliśmy dużo czasu, dlatego musieliśmy przyspieszyć cały proces poznawania naszego stylu oraz organizacji gry w ataku i obronie - tłumaczył trener Jacek Winnicki.
Pytaliśmy również, czy bilans przedsezonowych sparingów (jeden remis i pięć porażek) będzie miał psychologiczne znaczenie na początku sezonu? - Myślę, że nie. Tylko w jednym meczu w Toruniu zagraliśmy w pełnym składzie a w pozostałych nie mieliśmy pełnej rotacji z powodu drobnych urazów graczy. Sparingi są po to by sprawdzać pewne ustawienia i czasami wynik schodzi na drugi plan. Będziemy gotowi na inaugurację sezonu - zapewniał jeszcze przed czwartkowym meczem.
Te słowa potwierdziły się na parkiecie, a PGE Spójnia Stargard przełamała się w pierwszym meczu o stawkę. - Przede wszystkim gratuluję moim zawodnikom ogromnej determinacji. Zdajemy sobie sprawę, jaką mamy sytuację kadrową i związaną z korona wirusem. Zagraliśmy mało sparingów, ale była ogromna determinacja. Mieliśmy swój plan i staraliśmy się go realizować. W wielu sytuacjach to nam się udało. Mieliśmy fragmenty dobrej gry w ataku, ale głównie defensywą udało nam się zatrzymać zespół z Lublina, który w okresie przedsezonowym wyglądał na zespół bardzo dobry, solidny. Z dużym szacunkiem podeszliśmy do tego meczu. Najważniejsze jest to, że walczyliśmy i staraliśmy się realizować to, co mamy - ocenił już na konferencji prasowej trener Biało-Bordowych.
- To są początkowe mecze. Nie ma jeszcze płynności w grze i dużej skuteczności. Dużo niecelnych rzutów wynikało z naszej dobrej obrony i z tego, że udało nam się zatrzymać podstawowych zawodników rywala. Może z wyjątkiem Armani Moore’a. I tak mimo wszystko Wayne Blackshear zatrzymał go w bardzo ważnej akcji w końcówce meczu. Z tego się bardzo cieszę - dodał Jacek Winnicki.
- Jestem zadowolony z determinacji, zaangażowania i z tego, że ustalony plan gry staraliśmy się realizować. Wiadomo, że nie da się tego wszystkiego robić perfekcyjnie. Twardo stąpamy po ziemi. To jest pierwszy mecz. Było wiele mankamentów. Jeżeli będziemy grać z takim zaangażowaniem i próbować to, co sobie zakładamy to będziemy mieli szansę wygrać w każdym meczu. Najważniejsze to starać się kolekcjonować zwycięstwa od samego początku - podsumował trener ekipy, która udanie rozpoczęła sezon.
Kolejny mecz PGE Spójnia Stargard rozegra 5 września z Treflem Sopot (godz. 17:35). Następny pojedynek przed własną publicznością odbędzie się natomiast 11 września, a rywalem będzie WKS Śląsk Wrocław. Szczegółowe terminy z dokładnymi godzinami na razie ustalane są Dość powoli z kilkunastodniowym wyprzedzeniem.
Foto: Jan Rybaczuk
Materiał sponsorowany