Dzieli ich kilkadziesiąt lat, a łączy wspólna pasja do jednego z najstarszych zawodów na świecie. Kiedyś nazywano ich cieślami, dzisiaj-dekarzami. O tym, jak wygląda codzienna praca na dachu, i czy warto kształcić się w tym kierunku, Beata Łaptuta rozmawia z Robertem Makowski, nauczycielem zawodu i Cezarym Lampartem, uczniem Zespołu Szkół Budowlano-Technicznych w Stargardzie.
B.Ł - Dekarz z zacięciem pedagogicznym i uczeń, który ma szanse przerosnąć mistrza. Stanowicie Panowie niezwykły duet. Jak to się stało, że Wasze drogi skrzyżowały się w stargardzkiej „Budowlance”?
R.M - Jeśli o mnie chodzi to zdecydowanie przez przypadek (śmiech). Jestem dekarzem i od wielu lat prowadzę własną firmę. Nigdy nie brałem pod uwagę zmiany fachu, zwłaszcza że pracuję w zawodzie od ponad 20 lat.
B.Ł - A jednak zdecydował się Pan dzielić wiedzą i umiejętnościami. Od zeszłego roku jest Pan instruktorem dekarstwa w Zespole Szkół Budowlano-Technicznych. Skąd taka decyzja?
R.M - Uległem namowom znajomych i przyjaciół (śmiech). Mówiąc zupełnie serio, przemyślałem dokładnie propozycję, która padła ze strony dyrekcji i doszedłem do wniosku, że powinienem podjąć to wyzwanie. Choćby dlatego, że dekarzy na rynku pracy, jak na lekarstwo. Za chwilę okaże się, że nie będziemy mieli komu przekazać naszej schedy, bo młodzi ludzie nie znają tej profesji. Postanowiłem to zmienić i odnaleźć w sobie pasję pedagogiczną.
B.Ł - Odnalazł Pan nie tylko pasję, ale również zdolnych uczniów. Pańscy podopieczni nie tylko chętnie się uczą, ale również wykazują spory talent techniczny. Czarku! Skąd w tak młodym człowieku pociąg do dekarstwa?
C.L - Takie zamiłowanie wyniosłem z domu. Mój tata zajmuje się dekarstwem i od małego przyglądałem się jego pracy, która zawsze mi się podobała. Postanowiłem kontynuować tradycję rodzinną i kształcić się właśnie w tym kierunku.
B.Ł - Co podoba Ci się w tym zawodzie?
C.L - Choćby to, że pracuje się na wysokości i można oglądać świat z inne perspektywy (śmiech). Lubię również pracę z ludźmi. Podoba mi się też dynamika tej pracy, bo u dekarzy nigdy nie jest nudno.
R.M - To akurat prawda. Nasz zawód jest bardzo ciekawy i inspirujący. Zwłaszcza w tych czasach, bo ilość nowinek technologicznych przerasta nasze oczekiwania.
B.Ł - Czy zawód dekarza można określić jako przyszłościowy?
R.M - Zdecydowanie tak. Już w tej chwili mogę śmiało powiedzieć, że dekarze nie narzekają na brak pracy. Z reguły jest tak, że nie musimy poszukiwać zleceń. To inwestorzy szukają dobrych fachowców. Często jest tak, że na daną firmę muszą poczekać, bo zapotrzebowanie na rynku jest bardzo duże. Ilość zleceń jest nie do przerobienia.
C.L - To jest właśnie jeden z powodów, dla których wybrałem ten zawód. Wiem, że nie będę musiał się martwić o przyszłość zawodową. Dobry dekarz zawsze znajdzie pracę i nie będzie musiał się martwić o swoją zawodową przyszłość.
B.Ł - „Dobry”, czyli jaki?
R.M - Skrupulatny, szczegółowy i z zacięciem technicznym.
C.L - Powinien też lubić pracę z ludźmi, nie bać się wyzwań i wysokości (śmiech).
B.Ł - Co jest najtrudniejsze w pracy dekarza?
R.M - Ta praca wymaga sporych talentów manualnych. Dzisiejsze technologie wymagają precyzji. Mam tu na myśli choćby blacharstwo. Teraz na topie są dachy z płaskich blach. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to prosta technologia, ale wcale tak nie jest. Na rynku brakuje firm, które potrafią w ten sposób pokryć dach.
C.L - Było to widać na zawodach „Młodzieżowy Mistrz Dekarstwa”, w których braliśmy udział. Konkurs odbywał się w Warszawie, a zadania, które mieliśmy do wykonania, głównie polegały na obróbce blacharskiej.
B.Ł - Jak wyglądają Pańskie lekcje?
R.M - Przede wszystkim są to zajęcia praktyczne. Z reguły odbywają się w terenie. Odwiedzamy hurtownie, zapoznajemy się z materiałami i uczymy się podstaw technicznych.
C.L - Szkolimy się również z obsługi urządzeń technicznych i poznajemy nowinki technologiczne.
B.Ł - Jakim zapleczem dydaktycznym dla przyszłych dekarzy dysponuje Zespół Szkół Budowlano-Technicznych przy ul. Ceglanej?
R.M - Jesteśmy w trakcie budowy hali, która będzie przeznaczona do praktycznej nauki zawodu dekarza. Będą tam przygotowane specjalistyczne stanowiska dla każdego ucznia. Dzięki sponsorom, którzy zaopatrują nas w niezbędne materiały, będziemy mogli stworzyć miejsca nauki z prawdziwego zdarzenia. To bardzo pomoże w kształceniu naszych uczniów. Specjalne podziękowania należą się wszystkim, którzy nas wspierają. Tartakowi Dolice i Grzegorzowi Traczykowi, Andrzejowi Lewandowskiemu z firmy „PSB FERT-DACH”, a także Pawłowi Nowickiemu z firmy „Blachy Pruszyński”.
B.Ł - Gdybyście raz jeszcze mogli dokonać wyboru swoich dróg zawodowych, czy byłby te same?
R.M - U mnie zdecydowanie tak. Kocham mój zawód i nie zamieniłbym go na żaden inny. Miałem w swoim życiu epizod 8-godzinnej pracy na etacie. Odbijałem kartę rano, wychodziłem z pracy po południu. Zupełnie nie mogłem odnaleźć się w tym systemie i miałem wrażenie, że omija mnie życie.
C.L - Choć moja prawdziwa droga zawodowa jeszcze się nie zaczęła, to uważam, że wybrałem właściwą ścieżkę kariery. Po ukończeniu technikum i zdobyciu zawodu dekarza mam zamiar dalej się kształcić. Jestem zdecydowany podjąć studia wyższe na kierunku budowlanym. W przyszłości będę nie tylko dekarzem, ale również kierownikiem budowy. Takie dwa w jednym, to jest mój plan (śmiech).
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Edukacja
- DEKARZOWI NIGDY NIE JEST ZIMNO