Oddał ponad 50 litrów krwi, przez dekady niosąc pomoc tym, którzy najbardziej jej potrzebują. Jerzy Bochenek – zasłużony honorowy dawca krwi, Honorowy Członek Polskiego Czerwonego Krzyża, a dziś Prezes Oddziału Rejonowego PCK w Stargardzie – opowiada o swojej wieloletniej działalności, idei bezinteresownej pomocy oraz o tym, jak jedna kropla krwi może uratować życie.
Jest lipiec 1965 roku. Jeden z najbliższych przyjaciół Jerzego ulega poważnemu wypadkowi na motocyklu. To wtedy osiemnastoletni Jurek zdecyduje się oddać swoją krew po raz pierwszy. Taka pomoc będzie dla niego czymś oczywistym, a decyzja nie zajmie mu wiele czasu. Ten moment stanie się punktem zwrotnym w jego życiu. To wtedy uświadomi sobie, jak wielkie znaczenie ma ten bezcenny dar życia, a przez wiele następnych lat będzie mówił: „Należy pomagać, bo na krew nie ma substytutu”. Od tamtego momentu przez kolejnych blisko 40 lat regularnie będzie oddawał swoją krew, która uratuje niejedno życie. W 2007 roku zorganizuje po raz pierwszy cykliczną akcję Wakacyjna Kropla Krwi — „Młoda Krew Ratuje Życie”, w ramach której młodzież ze szkół w całym powiecie będzie regularnie dzieliła się swoim bezcennym darem.
Julia Zygmuntowicz: Jak zaczęła się Pana przygoda z krwiodawstwem?
Jerzy Bochenek: To było w 1965 roku, miałem wtedy 18 lat. Pierwszy raz oddałem krew dla kolegi, który miał wypadek na motocyklu. Po tym wydarzeniu uświadomiłem sobie, jak ważna jest krew i że nie da się jej niczym zastąpić. Od tamtej pory krwiodawstwo stało się to dla mnie czymś naturalnym.
Jak przez te lata zmieniła się świadomość ludzi na temat krwiodawstwa?
Może i świadomość jest większa, ale zaangażowanie już niekoniecznie. Dzisiaj ludzie często pytają: „A co ja z tego będę miał?”. Kiedyś nikt o tym nie myślał, po prostu się pomagało. Na szczęście młodzież ma inne podejście – oni oddają krew, bo chcą komuś pomóc, nie dla korzyści.
Czyli młodzi ludzie chętnie angażują się w oddawanie krwi?
Tak, młodzież to przyszłość krwiodawstwa. Dlatego od 20 lat prowadzimy w szkołach promocję idei honorowego krwiodawstwa – akcję pt. „Młoda Krew Ratuje Życie”. Uczymy, jak się przygotować do donacji, kto może oddać krew i dlaczego to takie ważne. Jeśli ktoś raz spróbuje, jest duża szansa, że zostanie dawcą na dłużej. W szkołach organizujemy zbiórki krwi dwa, czasem trzy razy w roku. Rekord padł w jednym z liceów – 42 osoby oddały krew w jeden dzień!
A jak wygląda droga oddanej krwi? Co się z nią dzieje?
Po pobraniu krew trafia do stacji krwiodawstwa, gdzie jest badana, a następnie magazynowana. Z jednej jednostki krwi można uratować aż trzy osoby, bo z donacji pozyskuje się osocze, płytki krwi i krwinki czerwone.
Zna Pan osoby, którym uratował życie?
Tylko jedną. Mając 19 lat, oddałem krew dla kobiety w szpitalu w Dębicy. Okazało się, że była żoną wojskowego, a ja w tamtym czasie byłem na urlopie, będąc w wojsku u babci. Pojawiła się potrzeba oddania krwi 0+, więc od razu się zgłosiłem. Jednak na ogół nie wiemy, komu nasza krew ratuje życie – od momentu pobrania jest anonimowa.
Ile litrów krwi oddał Pan w swoim życiu?
Oddałem 52 litry, ale nie to jest najważniejsze. Liczy się świadomość, że dzięki temu ktoś mógł przeżyć.
Czy oddawanie krwi przynosi jakieś korzyści zdrowotne?
Każde pobranie to jednocześnie kontrola stanu zdrowia. Jeśli coś jest nie tak, dawca od razu jest kierowany na badania. Niektórzy twierdzą, że regularne oddawanie krwi zmniejsza ryzyko chorób serca, ale na to nie ma naukowych dowodów.
Czy warto najpierw oddać krew, zanim zdecydujemy się zostać dawcą szpiku?
Zdecydowanie tak. Młodym ludziom zawsze powtarzam: jeśli nie jesteś pewien, jak twój organizm zareaguje, spróbuj najpierw oddać krew. To pozwala oswoić się z całą procedurą.
A spotkał się Pan z mitami na temat krwiodawstwa?
Oczywiście! Kiedyś ludzie się bali, że można zarazić się żółtaczką czy innymi chorobami. To kompletna bzdura – do pobierania krwi używa się sterylnego, jednorazowego sprzętu. Bywało też, że ktoś udawał osłabienie po oddaniu krwi, żeby mieć wolne w pracy.
Jak wygląda sytuacja z zapasami krwi? Których grup brakuje najczęściej?
To się zmienia, ale najczęściej brakuje grup O- i AB-. Wszystko zależy od bieżących potrzeb szpitali i liczby operacji.
Gdzie w Stargardzie można oddać krew?
W terenowej stacji krwiodawstwa przy ul. Staszica. Przyjmują dawców w poniedziałki i piątki. Wystarczy się zgłosić.
Julia Zygmuntowicz doskonali swój warsztat dziennikarski w Pracowni Lokalności i Dziennikarstwa w Stargardzkim Centrum Kultury pod okiem Aleksandry Zalewskiej-Stankiewicz.
Korzystając z gościnności naszego portalu, który w swojej misji ma promocję młodych talentów, publikuje na nim swoje artykuły.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Lifestyle
- "Oddałem 52 litry krwi, ale nie o liczby tu chodzi"