Dzisiaj jest: 15.3.2025, imieniny: Delfiny, Longina, Ludwiki

Paweł Kikowski: klub nie może być pod taką presją, że musi szybko kogoś znaleźć na siłę

Dodano: ok. 5 godzin temu Autor:
Redakcja poleca!

Koszykarze PGE Spójni Stargard przegrali w 21. kolejce Orlen Basket Ligi z Legią Warszawa 75:81.

Paweł Kikowski: klub nie może być pod taką presją, że musi szybko kogoś znaleźć na siłę

Koszykarze PGE Spójni Stargard przegrali w 21. kolejce Orlen Basket Ligi z Legią Warszawa 75:81. Biało-Bordowi musieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości, bo po raz pierwszy w sezonie zagrali bez Luthera Muhammada, który zdobywał średnio prawie 19 punktów na mecz.

- Legia wyszła bardzo zmotywowana po ostatniej swojej porażce. Było widać to od początku. My też musieliśmy się trochę przyzwyczaić, że nie ma Luthera z nami na początku. Pierwszy raz graliśmy bez niego. Na pewno nie jest proste wyciągnąć kogoś takiego z drużyny. Dobrze zareagowaliśmy później, staraliśmy się, jak mogliśmy i zostawiliśmy kawał serducha na parkiecie - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej kapitan PGE Spójni Stargard.

- Pokazaliśmy w drugiej połowie, że możemy bronić. Popełniliśmy kilka prostych błędów w komunikacji. Moglibyśmy się ich ustrzec i możliwe, że zwycięstwo byłoby nasze, natomiast Legia zagrała bardzo dobrze na początku i my goniliśmy cały czas. W końcówce trafili też kilka trudnych rzutów i pokazali jakość. Widać, że ta drużyna ma dużo indywidualnych umiejętności. Dziękuję kibicom, bo byli świetni. Czuliśmy ich doping. Na pewno się nie poddajemy. Wydaje mi się, że pozostawiliśmy po sobie dobre wrażenie i będzie lepiej - dodał Paweł Kikowski.

Co jego zdaniem najbardziej zaważyło na porażce? - Na pewno pierwsza kwarta. Legia poczuła się pewnie. Daliśmy im kilka prostych rzutów. Siliņš i Kolenda zostali otwarci na "trójce", McGusty trafił swoje i na pewno takiej drużynie gra się dużo lepiej wtedy. Nam w ataku nie wpadło parę rzutów. Lekki chaos się pojawił natomiast z biegiem meczu, przyzwyczajaliśmy się do tego, graliśmy coraz pewniej i wiedzieliśmy, jak grać. Gdyby może było więcej czasu, może byśmy przepchnęli Legię, ale gra się 40 minut, a nie 45 no chyba, że się zdąży doprowadzić do dogrywki. Trzeba następnym razem wystartować lepiej - zaznaczył w późniejszej rozmowie z naszym portalem koszykarz, który nie wyszedł w pierwszej piątce, ale spędził na parkiecie prawie 26 minut i zdobył 10 punktów (4/9 z gry).

W czwartej kwarcie była jeszcze szansa, żeby dogonić Legię, ale wtedy zabrakło skutecznego egzekwowania rzutów wolnych. - Czasami jest ten dzień, gdy rzuty wolne nie wpadają. Wiadomo, jakie są w Stargardzie kosze, natomiast my na nie rzucamy codziennie i raczej ta skuteczność jest trochę lepsza. Trochę zabrakło punktów, ale tak, jak trener powiedział na konferencji, porażka ma wiele składowych i nie są to tylko czyjeś rzuty wolne. Ktoś zaspał w obronie, ktoś komuś coś nie powiedział, ktoś nie trafił łatwego rzutu spod kosza. Ja na przykład nie trafiłem otwartej "trójki" i to się później składa na porażkę - przyznał kapitan PGE Spójni.

To był pierwszy mecz stargardzkiej drużyny bez Luthera Muhammada, który wybrał atrakcyjną ofertę od klubu z Izraela. - Oczywiście był to pewny punkt. Czasem jak nie szło, to brał piłkę pod pachę i dowoził. Trafiał ważne rzuty. Tak byliśmy stworzeni i wiedzieliśmy, że możemy posłać do niego piłkę. W tym meczu go nie było. Możliwe, że dlatego ten początek był szarpany, jakieś proste błędy w ataku. Nie do końca czasem zagraliśmy zagrywkę, którą mieliśmy wyćwiczoną wcześniej na treningu. Musimy na pewno być bardziej skoncentrowani. Na początku było trochę chaosu, ale później dostosowaliśmy się do sytuacji bez Luthera - ocenił Paweł Kikowski.

Luther Muhammad był tak istotną postacią dla PGE Spójni Stargard, jak Kameron McGusty dla Legii Warszawa. - Tak, ale prawie ich złapaliśmy. Oczywiście McGusty trafił ważny rzut w końcówce, ale byliśmy w stanie to przepchnąć nawet bez Luthera. Inni weszli w jego buty. Musieliśmy zagrać trochę bardziej zespołowo, ale każdy był gotowy, wiedział, że musi walczyć i załataliśmy jakoś tę dziurę natomiast to nie wystarczyło do zwycięstwa - powiedział Paweł Kikowski.

Wcześniej doszło do innej istotnej zmiany, bo w dwóch ostatnich meczach PGE Spójni Stargard nie poprowadził już Andrej Urlep. - Nie jest to moja pierwsza zmiana trenera w życiu. Zawsze jest trochę zamieszania, ale zawsze to wywołuje ekscytację i większą koncentrację w drużynie, bo dużo rzeczy się zmienia. Jako drużyna wydaje mi się, że zareagowaliśmy bardzo dobrze i dzięki temu odnieśliśmy zwycięstwo w Toruniu. Z Legią gdyby nie ten nieszczęsny początek i kilka błędów później to też byśmy się cieszyli ze zwycięstwa. Musimy być skoncentrowani na tym, żeby stawać się coraz lepszymi i grać coraz lepiej drużynowo - ocenił nasz rozmówca.

Na tym prawdopodobnie nie koniec zmian, bo PGE Spójnia Stargard potrzebuje jeszcze gracza, który wzmocni zespół i zastąpi Luthera Muhammada. - Na pewno też klub nie może być pod taką presją, że musi szybko kogoś znaleźć na siłę. Tak, jak powiedziałeś, musi być to wzmocnienie, a nie po prostu wzięcie kogoś z łapanki. Nie ma co wywierać presji na klub. Z Legią pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie wygrywać bez wzmocnień, więc oby to wzmocnienie było naprawdę dobre - skomentował doświadczony koszykarz.

Sytuacja jest jednak trudna, a okno transferowe zamknie się na koniec marca. PGE Spójnia ma osiem zwycięstw i tylko dwie wyjazdowe wygrane w 2025 roku sprawiły, że Biało-Bordowi nie zamykają tabeli Orlen Basket Ligi. - Musimy nie patrzeć na to, jak wygląda tabela i nie rozmyślać o takich rzeczach, że może być ciężko. Gramy następny mecz. Nawet, jak nie będziemy faworytem, jedziemy wygrywać. Teraz jedziemy do paszczy lwa, bo w Wałbrzychu jest naprawdę niezły młyn, więc grają bardzo dobrze, jednak w Stargardzie z nimi wygraliśmy. Jeśli gramy lepiej na wyjazdach to jestem pewny, że wygramy tam - optymistycznie ocenił Paweł Kikowski.

W sobotę 22 marca (17:30) PGE Spójnia zagra w Wałbrzychu, a już 30 marca (17:30) w Stargardzie podejmie Tauron GTK Gliwice. Przed własną publicznością ekipa z Pomorza Zachodniego zagra łącznie tylko trzy mecze, ale każdy z nich może mieć ogromne znaczenie, bo będzie z rywalem również walczącym o utrzymanie. Do Stargardu przyjadą jeszcze MKS Dąbrowa Górnicza i w przedostatniej kolejce rundy zasadniczej Orlen Zastal Zielona Góra.

- Do końca sezonu wszystkie mecze już są ważne. Musimy się koncentrować na jednym tym, który gramy teraz, a nie wybiegać, co będzie za dwa, trzy mecze. Jak zagramy dobre następne spotkanie, wygramy to będzie dobrze - podsumował koszykarz PGE Spójni Stargard.

Foto: Tomek Burakowski

 


 

Materiał sponsorowany

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
GALA KULTURY 2025. Fotorelacja