Nie tylko sytuacja finansowa była tematem gorącej wtorkowej dyskusji władz miasta i klubu z kibicami PGE Spójni Stargard. Również pod względem sportowym rok 2025 zaczął się bardzo źle, bo od czterech wysokich porażek.
- Te sześć zwycięstw to jest nasz kapitał. Wierzę, że mamy szanse na ósemkę, tylko musimy się wzmocnić tak, jak zrobiły to praktycznie wszystkie kluby. Chcemy dołożyć jeszcze jednego zawodnika - powiedział na wtorkowym spotkaniu z kibicami dyrektor sportowy PGE Spójni Stargard, który przedstawił również kulisy odejścia trenera Sebastiana Machowskiego.
- Trzy dni przed startem okresu przygotowawczego klub uregulował spore zaległości wobec trenera Machowskiego. Było to warunkiem, żeby rozpoczął pracę. Brak realizacji tego rozliczenia mógł skutkować rozwiązaniem kontraktu z winy klubu i koniecznością wypłaty całego kontraktu obowiązującego do końca sezonu 2024/2025. W momencie, kiedy się rozliczyliśmy, trener postanowił odejść z zespołu. Zorientował się, że z tym składem ludzi nie jest w stanie zadowolić oczekiwań kibiców, klubu i odszedł - wyjaśnił Wiktor Grudziński.
W takiej sytuacji zaproponował zarządowi świetnie znanego sobie trenera Andreja Urlepa. Początek tej współpracy był obiecujący. PGE Spójnia wygrała dwa z trzech pierwszych ligowych meczów. Drużyna, nawet gdy przegrywała z mocniejszymi rywalami (Trefl Sopot i Anwil Włocławek) pokazywała się z dobrej strony, sprawiając tym drużynom spore problemy. Z czasem było jednak coraz gorzej, a w styczniu Biało-Bordowi przegrali cztery mecze. Trzy porażki były różnicą 13, a pojedynek z Dzikami różnicą 18 punktów.
W grudniu po meczu ze Śląskiem Wrocław trener wspomniał, że przedsezonowe ustalenia były inne. Na wtorkowym spotkaniu potwierdził to Wiktor Grudziński. - Przy podpisywaniu kontraktu z trenerem Urlepem dostał od nas gwarancję, że sprowadzimy szóstego zawodnika zagranicznego, że będzie możliwość dołożenia jeszcze wielu narzędzi organizacyjnych w klubie, bo ja tak naprawdę żyłem też w takim przekonaniu, że to się faktycznie stanie. W międzyczasie okazało się, że nie będziemy mieli środków, żeby zatrudnić szóstego zawodnika - przyznał dyrektor sportowy PGE Spójni Stargard.
W końcówce października do drużyny dołączył Kacper Borowski, a w styczniu zespół wzmocnił Trey Davis, który zastąpił Ta'lona Coopera. Już nawet przegrany pojedynek z Energa Icon Sea Czarnymi Słupsk (83:96) pokazał, że w dłuższej perspektywie amerykański rozgrywający może odmienić drużynę. Również w styczniu do I-ligowego SKS-u Starogard Gdański został wypożyczony Damian Krużyński. Plan na kolejne zmiany był już gotowy. PGE Spójnia Stargard miała wypożyczyć jednego z podkoszowych, a w to miejsce pozyskać szóstego zagranicznego koszykarza.
Ten plan nie został jednak zrealizowany i to szczęście w nieszczęściu PGE Spójni Stargard, bo w niedzielnym meczu kontuzji doznał Wesley Gordon. Amerykański center doznał urazu stawu skokowego. Wstępne badania, przeprowadzone tuż po meczu oraz w poniedziałek, nie wykazały poważniejszych zmian. "Ze względu na charakter urazu zalecono jednak dalsze konsultacje lekarskie, a na ostateczną diagnozę musimy jeszcze chwilę poczekać. Wesley jednocześnie rozpoczął rehabilitację pod opieką klubowego fizjoterapeuty Maćka Dubija" poinformował we wtorek klub.
Kontuzja może nie okazać się poważna, ale możliwy jest też scenariusz, że podstawowy środkowy wypadnie na dłużej z gry (nawet dwa miesiące). W takiej sytuacji planowane wypożyczenie innego podkoszowego postawiłoby PGE Spójnię w bardzo trudnej sytuacji. W związku z tym Wiktor Grudziński przedstawił inny plan. Jeżeli PGE Spójnia pozyska szóstego zagranicznego koszykarza, to będzie on w rotacji, ale w każdym meczu będzie mogło grać tylko pięciu koszykarzy bez polskiego paszportu.
- Będą grali najlepsi, możliwie najlepsze rozwiązanie na każdy mecz. Jeżeli będzie ta szóstka wyglądała dobrze na treningach i będzie to dawało nadzieję, żeby wejść do ósemki, będziemy myśleć o tym, żeby pozyskać środki na to, żeby kupić możliwość gry szóstką zagranicznych koszykarzy - wyjaśnił Wiktor Grudziński.
Do stargardzkiej drużyny może dołączyć koszykarz na pozycję niskiego skrzydłowego. Każdy, kto obserwuje PGE Spójnię - również rywale - wie dobrze, że największe braki są właśnie na tej pozycji. Potrzeba przede wszystkim gracza z dobrym rzutem, który wzmocni atak Biało-Bordowych. Ten transfer nie jest jednak pewny, bo oprócz finansów niezbędny jest inny kluczowy warunek. - Musimy znaleźć takiego zawodnika i mieć gwarancje, że on będzie faktycznie wzmocnieniem dla nas, a nie tylko dodatkowym kosztem - podsumował Wiktor Grudziński.
Na wtorkowym spotkaniu poruszony został również temat udziału klubu w FIBA Europe Cup. Wiedząc, teraz, jakie miało to konsekwencje łatwo wyciągnąć wnioski, że szczególnie drugi sezon w tych rozgrywkach nie był trafioną decyzją. - Wtedy o tym nie wiedziałem. Teraz mając wiedzę, w jakiej sytuacji finansowej był klub nie podjąłbym takiej decyzji - podkreślił dyrektor sportowy PGE Spójni Stargard.
- W każdej sytuacji możemy znaleźć pozytywy i negatywy. Również to, że Spójnia wzięła udział w FIBA Europe Cup, ma swoje pozytywy, rozszerzenie port folio potencjalnych zainteresowanych sponsorów natomiast z perspektywy sytuacji klubu, jaka była w momencie podejmowania decyzji to nie była decyzja roztropna. Faktycznie Spójnia na tym nie zarobiła. Pociągnęło to konsekwencje związane z silną eksploatacją zawodników jak na taką ławkę, jaką klub posiada. Faktycznie nie była to decyzja, która przyniosła więcej plusów niż minusów, natomiast plusami były ekspozycja znaku, miasta, uczestnictwo w projekcie Poland Travell. To są pozytywy i o nich nie można zapominać - wyjaśniła prezes Ewelina Świergiel, która przejęła klub już po rozpoczęciu sezonu 2024/2025.
Materiał sponsorowany