Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

Wiktor Grudziński: zostawiliśmy ogromne firmy za sobą. Zawodnicy mają nowe role (część II)

Dodano: 4 miesiące temu Autor:
Redakcja poleca!

W drugiej części rozmowy z Wiktorem Grudzińskim nowy dyrektor sportowy PGE Spójni Stargard wyjaśnił, jaka jest sytuacja klubu po wielkim sukcesie, którym było czwarte miejsce w OBL w sezonie 2023/2024

Wiktor Grudziński: zostawiliśmy ogromne firmy za sobą. Zawodnicy mają nowe role (część II)

W drugiej części rozmowy z Wiktorem Grudzińskim nowy dyrektor sportowy PGE Spójni Stargard wyjaśnił, jaka jest sytuacja klubu po wielkim sukcesie, którym było czwarte miejsce w Orlen Basket Lidze w sezonie 2023/2024. Rozpoczęliśmy również omawianie wątków transferowych, które będą kontynuowane w kolejnych częściach obszernego wywiadu.

Patryk Neumann, e-stargard.pl: Na początku lipca klub poinformował, że zostałeś dyrektorem sportowym PGE Spójni Stargard. Co się zmieniło w twoim zakresie obowiązków w porównaniu z poprzednim sezonem?

Wiktor Grudziński, dyrektor sportowy PGE Spójni Stargard: Zdecydowanie bardzo dużo się zmieniło. Przypomnę tylko, że pracuję w klubie przez niespełna dwa lata. W pierwszym roku skupiałem się na trenowaniu i nawet na grze w drugim zespole. Już w drugim roku kalendarzowym dużo się zmieniło organizacyjnie. Więcej miałem sytuacji, w które się angażowałem.

Rola dyrektora sportowego niesie za sobą dużą odpowiedzialność. Budowanie składu wraz z pierwszym trenerem, którym jest Sebastian Machowski. Pracujemy razem trzeci sezon. W pierwszym sezonie zajęliśmy piąte, a w drugim czwarte miejsce. Ogromny, nadspodziewany sukces klubu. Rozbudzone nadzieje kibiców także to nie jest taki łatwy kawałek chleba, ale to jest coś, w czym się świetnie czuję. Mam też duże doświadczenie, jeżeli chodzi o sam koszykarski sznyt.

Przypomnę, że kilka lat temu byłem wiceprezesem w stowarzyszeniu KS Spójnia. Kontynuuję to, co wiele lat temu się zaczęło. Wiadomo, że jestem odpowiedzialny za cały pion sportowy. Prezesem jest Paweł Ksiądz, a wiceprezesem Krzysztof Koziorowicz. Ja jestem tą trzecią osobą, która ma odpowiadać za cały aspekt sportowy w klubie od pierwszego zespołu poprzez drugi i współpracę przy akademii.

Razem z trenerem zajmujecie się budową składu.

- Tak, oczywiście przy wsparciu też pana Krzysztofa Koziorowicza działamy i podejmujemy decyzje, które będą najlepsze dla zespołu i oczywiście dla klubu. Przywiązanie do klubu i świadomość tego, jakie są potrzeby, gwarantuje, że chcemy zbudować możliwie najlepszy skład.

Jak układa się współpraca z trenerem? Pytam w takim kontekście, że podpisując kontrakty z koszykarzami, ktoś musi podjąć ostateczną decyzję. To są jednogłośne wybory?

- To jest bardziej złożone. Wiadomo, że na początek taką kandydaturę oglądamy. Analizujemy pod każdym względem, jak zawodnik wygląda w ataku, ale też jak zachowuje się w obronie i jakim jest człowiekiem. To jest też dla nas niezwykle ważne, jaki ma charakter, czy będzie pasował do zespołu i do atmosfery panującej w hali OSiR. Wiemy, że nasi kibice lubią waleczność, serce i staramy się dobierać zawodników, którzy będą mogli sprostać tym oczekiwaniom.

Jaki wynik osiągnięty w Orlen Basket Lidze w sezonie 2024/2025 będzie można uznać za sukces PGE Spójni Stargard?

- Tak, jak wcześniej podkreślałem, jesteśmy czwartym zespołem w Polsce na ten moment. To wielki sukces, na który nie wskazywały ramy naszego budżetu. Cały czas pracujemy, żeby dać sobie szansę na podobne wyniki w przyszłości. W poprzednim sezonie byliśmy w strefie medalowej. Byliśmy blisko, ale czegoś ostatecznie zabrakło.

Jak wygląda sytuacja PGE Spójni Stargard na tle innych drużyn, które zagrają w Orlen Basket Lidze?

- Faktem jest, że stosunkowo ceny zawodników wzrosły o 30%. Żebyśmy mieli świadomość, w tamtym sezonie zajmując czwarte miejsce, byliśmy gdzieś w okolicach dziesiątego budżetu w Polsce. To już pokazywało, jaki wielki sukces osiągnęliśmy, nie mając budżetu, który by nas stawiał w czołówce.

Bardzo ciężko będzie zrobić progres względem tamtego sezonu. Patrząc na zespoły, które się budują, to mi wygląda na to, że około 13-14 drużyn będzie chciało grać w play-off. Bardzo duża rywalizacja. My oczywiście też będziemy celowali w ósemkę, też będziemy obserwowali sytuację, jak będzie wyglądała na rynku, ale póki co sytuacja finansowa nie pozwala nam na to, żeby stwierdzić, że będziemy progresować z roku na rok. Może dojść do takiej sytuacji, że będziemy mieli słabszy okres. Może być kilka porażek z rzędu i chciałbym, żebyśmy mieli świadomość, że to też wynika właśnie z tego, że nie mamy budżetu, który daje nam gwarancję, żeby wygrywać mecz za meczem, grając na dwóch frontach. Zawodnicy mają nowe role. Muszą się w nich odnaleźć i wejść na odpowiedni moment.

Myślę, że zespół na miarę naszych możliwości finansowych jest bardzo dobrze zbudowany w aspekcie sportowym. Uważam, że mamy lepszych zawodników, niż było nas stać. To jest niezwykle istotne, żebyśmy mieli świadomość, że w tamtym sezonie zostawiliśmy ogromne firmy za sobą. To kluby, które miały aspiracje na mistrzostwo Polski, dużo większe pieniądze, dużo droższych zawodników. O tym musimy pamiętać. Cieszyć się z tego wielkiego sukcesu, jakim było czwarte miejsce, ale też realnie mieć świadomość, gdzie jesteśmy i dokąd idziemy. Wszystko zależy od nas, od ciężkiej pracy i atmosfery wokół Klubu. Poprzedni sezon chyba udowodnił nam wszystkim, że wiara potrafi góry przenosić.

Sukcesami w budowie zespołu było zatrzymanie Wesley'a Gordona i Aleksandara Langovicia. Trudno było ich przekonać, żeby pozostali w PGE Spójni Stargard na drugi sezon?

- Wiadomo, że to są zawodnicy, których znaliśmy i byliśmy pewni. Sprawdzili się w tamtym sezonie. Dają gwarancję jakości. Wesley szczególnie w końcówce sezonu grał na bardzo wysokim poziomie, czyścił nam "deskę". "Lango" też świetna faza play-off. Szczególnie seria z Anwilem to było coś pięknego. To pokazuje też, jaki Aleks ma potencjał i ile jeszcze może nam dać w przyszłym sezonie. Cieszymy się z tego, że obaj chcą kontynuować swoje kariery w Stargardzie, bo to zdecydowanie ułatwi budowę mocnej drużyny w sezonie 2024/2025.

Po raz pierwszy od awansu do Orlen Basket Ligi w PGE Spójni Stargard na kolejny sezon zostali koszykarze zagraniczni, a wiadomo, że oni stanowią o sile zespołu.

- Oczywiście, że tak. Myślę, że Langović cały czas jest młodym zawodnikiem, który potrzebuje jeszcze sezonu na to, żeby potwierdzić swoją jakość, żeby celować w silniejszą ligę. Myślę, że stać go na to, żeby grać na bardzo wysokim poziomie. Na pewno też to, że gramy w FIBA Europe Cup, jest magnesem dla zawodników zagranicznych, bo w wydatny sposób mogą się wypromować i znaleźć w przyszłości pracę jeszcze w silniejszej lidze. Mamy świadomość, że polska liga jest na ósmym, dziewiątym miejscu pod względem poziomu sportowego w Europie. Zawodnicy, którzy do nas przyjeżdżają, mają świetną przestrzeń do tego, żeby się wypromować, pokazać się z jak najlepszej strony, co później jest z korzyścią dla zespołu, klubu i samego zawodnika. Taka filozofia nam przyświeca i to do tej pory działa.

W PGE Spójni Stargard miał zostać jeszcze Alex Stein. Dlaczego się nie udało? Czy stargardzki klub nie był w stanie konkurować o tego gracza z Icon Sea Czarnymi Słupsk?

- Bardzo chcieliśmy Alexa i złożyliśmy mu propozycję, ale też, jako klub odpowiedzialny, nie mogliśmy wejść w rywalizację i licytować się w nieskończoność, bo sami tak naprawdę nie wiedzieliśmy, na czym stoimy budżetowo. Nie mogliśmy podejmować tak trudnych decyzji, nie wiedząc, jaki będziemy mieć budżet na następny sezon. Dzięki temu myślę, że Icon Sea Czarni Słupsk wygrali rywalizację o Alexa, ale pamiętamy go. Pokazał się tutaj z jak najlepszej strony. Trzymamy za niego kciuki, bo jest to wysokiej klasy zawodnik i życzymy mu powodzenia w następnym sezonie.

 


 

Materiał sponsorowany

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Retro Gaming w SCN FILARY. Fotorelacja