PGE Spójnia Stargard była blisko wielkiego powrotu i zwycięstwa w Netto Arenie. W drugim półfinałowym meczu Orlen Basket Ligi Biało-Bordowi odrobili 15 z 16 punktów straty do Kinga Szczecin, ale gospodarze odparli ich atak, zwyciężyli 78:72 i do awansu do finału brakuje im już tylko jednej wygranej.
- Gratulacje dla drużyny ze Szczecina za zwycięstwo. Zwłaszcza w drugiej połowie to był znacznie bliższy mecz niż pierwszy pojedynek. Wierzę, że widzieliśmy nasze szanse na zwycięstwo w tym meczu. W końcówce mieliśmy szansę przynajmniej na remis, ale jej nie wykorzystaliśmy. Mamy 0:2 i musimy poczekać na kolejną szansę w czwartek, aby wygrać nasz pierwszy mecz. Oczywiście jest wiele podobieństw do serii z Anwilem. Mam nadzieję, że będzie zupełnie tak samo - mówił trener PGE Spójni Stargard, którego zapytaliśmy o to, co stało się na przełomie drugiej i trzeciej kwarty.
Nie tylko końcówka, ale również fragment, który King wygrał 20:4, miał duży wpływ na ostateczny rezultat. Sytuacja powtórzyła się, bo w pierwszym meczu szczeciński zespół wygrał drugą kwartę 33:15, a cały pojedynek skończył się różnicą 18 "oczek". W poniedziałek drugą kwartę gospodarze wygrali 23:10.
- To jest oczywiste, że gramy przeciwko bardzo dobrej drużynie. Trudno nam znaleźć rytm. Znalezienie specjalnych rozwiązań w ataku, które pozwolą nam stale zdobywać punkty, zajmuje nam trochę czasu. Bardzo dobry początek meczu, ale wtedy straciliśmy nasz rytm. W trzeciej kwarcie niósł nas Devon Daniels, zdobywając wiele punktów. Nie wiem dokładnie ile, ale włączył nas ponownie do gry. Później krok po kroku próbowaliśmy wyrównać wynik. Trudno wskazać powody, dla których sytuacja powtórzyła się w drugiej kwarcie. Dlaczego znowu kopiemy sobie dołek, z którego bardzo trudno się wycofać? Miejmy nadzieję, że w czwartek tego nie zrobimy - analizował Sebastian Machowski.
W porównaniu z pierwszym meczem Biało-Bordowi poprawili się w obronie. To przed poniedziałkowym spotkaniem w rozmowie z Tomaszem Jankowskim z Polsatu Sport zapowiadał trener PGE Spójni. - Oczywiście są różne sposoby na sukces. Albo zatrzymasz przeciwnika, albo przerzucisz go. My w sobotę nie potrafiliśmy zrealizować żadnego z nich. Trafialiśmy nasze rzuty trzypunktowe, ale nie potrafiliśmy ich zatrzymać w obronie. Nie możemy dać im okazji do zdobywania łatwych punktów z "pomalowanego", z lay-upów i z tranzycji. Mówiliśmy o tym i defensywnie wykonamy lepszą pracę - zapewniał Sebastian Machowski.
Rzeczywiście PGE Spójnia straciła mniej punktów z "pomalowanego", ale różnica nadal była duża na korzyść Kinga (42:22). Wilki Morskie zdobyły tylko 11 punktów z szybkiego ataku przy 25 "oczkach" w pierwszym meczu. Stargardzki zespół nie przełożył lepszej obrony na atak a tylko trzy punkty rzucone po szybkim ataku to zdecydowanie za mało. Trudno się jednak dziwić, bo wielu graczy nie zagrało na miarę swoich ofensywnych możliwości albo po prostu rywale potrafili ograniczyć ich atuty.
- Graliśmy przeciwko mistrzowi sezonu regularnego Anwilowi a teraz gramy z mistrzami Polski Kingiem Szczecin. Moja odpowiedź jest zawsze taka sama. Potrzebujemy każdego koszykarza grającego na najwyższym poziomie jego możliwości. Wygląda na to, że w poniedziałkowym meczu znowu mieliśmy kilku zawodników, którzy nie wykorzystali swojego potencjału - tłumaczył Sebastian Machowski w odpowiedzi na pytanie Jakuba Lisowskiego z Głosu Szczecińskiego, który przede wszystkim wskazywał, że mniej w ataku dał drużynie Wesley Gordon.
Center w poniedziałek do 10 zbiórek dołożył tylko trzy punkty, a w pierwszym meczu uzyskał 14 "oczek" (6/8 z gry). - Oczywiście to jest normalne i musimy sprawić żeby to zadziałało. Niestety, powiedzmy, że Steph Brown nie rozegrał świetnego meczu. Karol Gruszecki nie rozegrał dobrego meczu, a mimo to byliśmy blisko zwycięstwa i zagraliśmy lepiej niż w ostatnim meczu. Nie obchodzi mnie, czy Wesley zdobędzie 15 punktów i ile punktów zdobył w tym meczu. Nie o to chodzi. Musimy znaleźć sposób na sukces. Zrobiliśmy to w drugiej połowie, a teraz w trzecim meczu musimy być o krok lepsi - zaznaczył trener PGE Spójni Stargard.
- Mogę też powiedzieć, że przed meczem Tomasz Jankowski pytał mnie o Langovicia, który nie rozegrał świetnego pierwszego meczu. Więc teraz grał lepiej, a Wesley nie rozegrał świetnego meczu. Zatem kolejnym pytaniem Tomka przed trzecim meczem będzie: dlaczego Wesley Gordon nie zagrał dobrze. W każdej grze możesz odwrócić losy meczu. To nie jest konieczna analiza naszej gry - dodał Sebastian Machowski.
Jak zatem przed meczem we wspomnianej rozmowie odniósł się do sobotniego występu Aleksandara Langovicia? - Zależy nam na tym, aby wszyscy grali na najwyższym poziomie. Lango to jeden z zawodników, który nie spełnił, powiedzmy, oczekiwań. Ale tu nie chodzi o jednego gracza. Chodzi o nasz zespół. Musimy ich zatrzymać jako zespół. Jeśli chcemy pokonać mistrzów Polski, musimy grać zespołowo w ataku. Lango jest dla nas ważny, ponieważ jest bardzo fizycznym zawodnikiem i potrzebujemy tej fizyczności pod koszem przeciwko Kingowi Szczecin - tłumaczył szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
Materiał sponsorowany