Ci, którzy pomagają od samego początku, bo jak mówią "nie są w stanie tylko siedzieć i oglądać". Pakują, segregują, rozwożą, przygotowują posiłki i organizują czas wolny ukraińskim dzieciom. Ludzie od zadań specjalnych mają swoje życie. Prace, rodziny i przyjaciół. Nie przeszkadza to jednak w wolontariacie.
" Mamy potrzebę działania. Na początku nie za bardzo wiedzieliśmy, co robić i gdzie, ale chęci były" - mówi Paweł.
"Zawsze lubiłam pomagać. To powoduje, że czuję się potrzebna. Pewnie dlatego pracuję w szpitalu" - dodaje Kasia.
"Robię to, co umiem najlepiej, czyli karmię" - to Krzysztof z "Bistro na talerzu". "Była już grochówka i pierogi ukraińskie. Gotujemy, zbieramy pieniądze, karmimy wolontariuszy i serwujemy darmowe obiady dla gości z Ukrainy" - dodaje. Wszyscy wolontariusze podkreślają, że ich działania są możliwe dzięki ludziom dobrej woli, których w Stargardzie nie brakuje. "Pomagają mieszkańcy, urzędnicy, placówki kulturalne i księża. Na wszystkich można liczyć" - podkreśla Krzysztof Soboń.
Magda z magazynu dla uchodźców przy Pierwszej Brygady 35 dziękuje za wszystkie artykuły, które codziennie spływają. "W tej chwili najczęściej uchodźcy pytają o odzież wiosenną, bo robi się ciepło. Potrzebujemy zwłaszcza ubrań dla chłopców na 156 cm. Przydadzą się również buty sportowe w rożnych rozmiarach. I artykuły chemiczne, od proszku aż po pastę do zębów. Tego nigdy za dużo" - zaznacza wolontariuszka.
Co liczy się w pomocy najbardziej? "Spontaniczność i wielkie serce" - co do tego wolontariusze nie mają żadnych wątpliwości. Mówią też, że na serca Stargardzian nie można narzekać. Są otwarte i skore do pomocy:)
Nie prosiliśmy i nie nalegaliśmy na pozowanie do zdjęć. Chcą pozostać anonimowi.
Solidarni z Narodem Ukraińskim
POMAGAMY
BO WARTO BO TRZEBA