- Czuję się ekstremalnie szczęśliwy. Odnieśliśmy to ważne przedświąteczne zwycięstwo. Cieszę się, że w końcu odnalazłem się po przybyciu do zespołu. Drużyna ma jeszcze nad czym pracować i na pewno trener o tym wie. Mam nadzieję, że nikt w nas nie wątpi. Chcemy wygrywać i ciężko pracować dla fanów i dla nas. To fajne uczucie mieć udział w grze zespołu - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Nick Spires.
Dla podkoszowego był to trzeci mecz w PGE Spójni Stargard. W zwycięstwo z Anwilem jego wkład był niewielki. W Słupsku miał dziewięć zbiórek i trzy bloki, ale nie trafił żadnego z sześciu rzutów z gry. Zapytaliśmy, jak przystosowuje się do gry w nowej drużynie.
- Przybyłem tutaj tydzień temu. Dużo od tego czasu się wydarzyło i miałem sporo rzeczy, których musiałem się nauczyć. Każdego dnia przystosowuję się do tego coraz bardziej - tłumaczył koszykarz mierzący 210 cm.
Na efekty tej adaptacji trzeba było trochę poczekać, ale Nick Spires dał próbkę swoich możliwości we wtorkowym meczu. Problemy z przewinieniami miał Baylee Steele, co również sprawiło, że reprezentant Szwecji grał przez 26 minut. Wykorzystywał przewinienia rywali, trafiając 7/8 rzutów wolnych. Do 11 punktów dołożył 10 zbiórek i cztery bloki. W końcówce powalczył na atakowanej tablicy, co sprawiło, że PGE Spójnia choć nie trafiała, utrzymywała posiadanie piłki i odniosła cenne zwycięstwo.
- Jestem ekstremalnie szczęśliwy, że mogę być tutaj. Nadal muszę pozostać cierpliwy. Nadal jest sporo rzeczy, których muszę się nauczyć, ale po tym meczu czuję ulgę, że pokazałem, co potrafię i pomogłem drużynie wygrać - podsumował Nick Spires.
Materiał sponsorowany